Viva! Interwencje
Niestety, nie udało się uratować Maxa, którego odebraliśmy kilka dni temu w Rembertowie z ogromnymi rozpadającymi się zmianami.
W głowie się nam nie mieści, że właściciele codziennie patrzyli na te guzy, widzieli i czuli jak rozpadają się one, gniją i śmierdzą i nie zrobili nic…
W lecznicy, do której Max trafił po odebraniu przez nas, ustalono, że jest w złym stanie ogólnym i jest zaniedbany. Pomijając guz jądra i ten przy odbycie, Max miał brudną zmianę na uchu, nie obciążał jednej łapy a jego zęby były w złym stanie.
Jedno jądro było zmienione i ogromne, aż gorące! Max miał też bardzo duży ok. 20 cm, rozpadający się, cuchnący zgnilizną guz w okolicy odbytu. Ta zmiana też była gorąca, na niej widoczne były liczne rany, w których był brud i kał! Cała okolica guza i ogona ubrudzona była odchodami i krwią.
Wyniki krwi nie były dobre: widoczne było w nich zapalenie trzustki i to, że narządy nie są w dobrym stanie.
Już następnego dnia w szpitalu część guza zwyczajnie odpadła. Max nie czuł się dobrze - trząsł się, zalegał, reagował bólowo przy badaniu. Nie miał apetytu.
Po badaniu USG okazało się, że na wątrobie i w węzłach chłonnych są zmiany, które najpewniej są przerzutami... Budowa nerek również była zmieniona. Zmiany pozapalne widoczne były w żołądku i trzustce.
Stan Maxa się nie polepszał, ale lekarze dali zielone światło do wykonania zabiegu kastracji, który miałby usunąć pierwotną przyczynę stanu psa. Niestety, nie zdążyliśmy go wykonać… psiak przestał wstawać, nie chciał jeść, tracił temperaturę. W końcu serce Maxa zatrzymało się.
Przepraszamy, Max.
Wojciech Hudziak
Trzymam kciuki ♥️
Anonimowy Darczyńca
Dziękuję, że pomagacie pieskowi <3
Oliwia
Nie wiele, ale grosz do grosza … dobrze że udało się uratować przed kolejnymi miesiącami w cierpieniu… znęcanie się nie jedno ma imię, a oni się tego dopuścili… oby w końcu doznał godnego życia, bo każdy zwierz na to zasługuje, zwłaszcza kiedy ma właściciela!
Monika
Dziekuje za to, że pomagacie temu pieskowi