Uratujmy życie Irenie....

Witam,

Mam na imię Irena. Osoby, które mnie znają wiedzą, że jestem ciepłą i wrażliwą na innych kobietą. Kocham dzieci, kocham życie, które wypełniają mi ludzie… Na co dzień zajmuje się organizacją pracy innym, co naturalnie powoduje, iż mam tą radość obcować z różnymi osobami. Żyje ich problemami jako powierniczka ich zmartwień, ale również i ich radościami, które również i mnie bardzo cieszą. Bycie wśród ludzi daje mi siłę, satysfakcję i energie… Jak widać do życia potrzebuję ludzi. Jednakże teraz dotarło do mnie również, że do życia potrzebne jest również wsparcie tych ludzi w różnych aspektach…

Blisko 3 tygodnie temu dowiedziałam się, że mam nowotwór w jego najzłośliwszej formie…. Była i jest to dla mnie bardzo szokująca i jak grom z nieba spadająca informacja, która brzmi jak wyrok. Wyrok, z którym się nie godzę bo ma dla kogo żyć i chcę żyć!!!

Przez te wszystkie ostatnie dni starałam się zrozumieć, dlaczego mnie to spotkało, osobę, która stosowała się do wszystkich zaleceń lekarskich, stawiających na aktywną profilaktykę…  Niestety los sprawił, iż jestem w grupie największego ryzyka. W pierwszych dniach po diagnozie oprócz   żalu do świata, smutku, przygnębienia, złości i ogólnego poczucia beznadziei na pierwszym miejscu pojawił się paraliżujący mnie strach. Strach o moją wielką miłość – moją 12 letnią Córkę. Strach, że nie będzie mnie, gdy ona mnie będzie najbardziej potrzebować. Że nie zdążę jej nauczyć kochać ludzi, nie nauczę, jak żyć, nie będę przy niej w najważniejszych dla niej chwilach. Moim jedynym marzeniem jest Być przy niej i z nią.

Obecnie przeszłam bardzo wiele badań, również tych inwazyjnych. Niestety wszystkie badania potwierdzają diagnozę… Przede mną chemioterapia, operacje oraz radioterapie. Wszystkie te etapy wymagają olbrzymich nakładów finansowych, których nie jestem w stanie udźwignąć. Wszystkie posiadane przeze mnie oszczędności już przeznaczyłam na diagnostykę oraz badania, które ze względu na swój stan zdrowia musiałam wykonać na tzw. CITO. Część z nich jest również nierefundowana, tak jak chociażby badanie MammaPrint i BluePrint. Tak jak wspomniałam za chwilę rozpocznę branie tzw. „czerwonej chemii” a wraz z nią chciałabym również rozpocząć immunoterapię, która w ocenie wszystkich lekarzy daje szansę zatrzymania choroby nowotworowej. Daje nadzieję na dalsze życie. Niestety koszt samej tej terapii jest ogromny i wykracza poza moje wyobrażenia. Koszt wynosi 60 tys. EUR. To cena mojego życia…

Dlatego chowając dumę, zwracam się do wszystkich ludzi wielkiego serca o dar życia. Podarujcie mi proszę czas! Podarujcie mojemu dziecku mamę!!!

Bardzo wszystkich szlachetnym ludziom z całego serca dziękuję….

--------------------------------------------------------------------------------------

Dear All,

My name is Irena. By everyone who knows me, I am perceived as a warm and sensitive woman. I love children, I love people, I love life.  

At work I am responsible for planning professional tasks for others, which gives me a lot of fun, good emotions, and pleasure to stay in touch with different people. It means a lot to me personally, mainly because, apart from my professional duties, I get the opportunity to listen to their life stories picturing the good and tough sides of human existence. Being among people simply gives me strength, satisfaction, and energy. And I hope, I am able to support them through my work and personal engagement.

As you can see, I need people to live. Now, more than ever… I need them to LIVE.

Almost 3 weeks ago I found out that I have cancer in its most malignant form... It was, and still is, very shocking and devastating news. At first it seemed like a life sentence… But I decided not to accept it as such! I’ve got dear people to live for and I simply WANT TO LIVE!!!

Throughout the last few days, I have been trying to understand why this happened to me, a person who followed all the doctor's recommendations, focusing on active health prevention... Unfortunately, fate placed me in the highest risk group. In the first days after the diagnosis, apart from a deep disappointment, painful sadness, depression, anger and a general sense of hopelessness, there was, above all, paralyzing fear. Fear for my greatest love – my 12-year-old daughter. An overwhelming fear that I won't be available when she needs me most. That I won't be able to teach her how to love people, I won't teach her how to live, I won't be there for her in the most important moments of her life. My only dream now is to stand by her side and with her. Eventually this paralyzing fear turned into a strong motivation to FIGHT to survive.

I started to undergo many further tests, including invasive ones. Unfortunately, all of them have confirmed the diagnosis... I face a series of chemotherapy, surgery, and radiotherapy. The treatments require tremendous financial outlays that which I cannot afford myself. I have already spent all my savings on diagnostics and tests, which, due to my health condition, I had to undergo urgently. Some of them are non-refundable, such as MammaPrint or BluePrint tests. As I mentioned, I will soon start taking the so-called "red chemotherapy" and along with it I would also like to start immunotherapy, which, according to all doctors, enhances the chance to stop the spread of the cancer. It also enhances my strongest hope for further LIFE.

The cost of the therapy is huge and far beyond my financial possibilities (even beyond my imagination). It amounts EUR 60,000. In this moment I can sadly say – this is the price of my life... That's why I put my pride aside and decided to turn to good-hearted people to ask for support in gaining the most precious gift – THE GIFT OF LIFE.

Please help me win more time! Please give me life and my child a mother! Without your help I have no chance even to try to fight…

I thank you in advance from the bottom of my heart for your kindness and support – for saving my life!