Czacza - kruszynka która walczy

Cześć!  Jestem Czacza, mam 5 miesięcy i zwracam się do Was o POMOC… 😢

Mimo młodego wieku ciężko choruję… Zaczęło się niewinnie, bo zaczęłam wymiotować. Początkowa diagnostyka nie wskazywała na nic poważnego – zwykła niestrawność, w końcu jestem szczeniakiem i lubię zjadać różne rzeczy. Pomimo poprawy objawy wróciły po kilku dniach ze zdwojoną siłą, wylądowałam wtedy w szpitaliku na noc gdzie walczyli o moje życie, dzięki pomocy medycznej doszłam do siebie by móc dalej kontynuować diagnostykę. Dodatkowo pojawiły się objawy neurologiczne i urologiczne – miałam ślinotok, kręciło mi się w główce i niestety zaczęłam wydalać mocz z krwią…

Pani dr Agnieszka włożyła w moją diagnostykę całe swoje serce, niestety wynik diagnostyki wskazywał na bardzo poważną chorobę tzw. zespolenie wrotno – oboczne. Wada ta polega na tym, że krew wrotna niosąca ze sobą składniki pokarmowe, kwasy żółciowe, toksyny bakteryjne i żywe bakterie z przewodu pokarmowego trafia bezpośrednio do krążenia głównego powodując wiele zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu.

Zespolenia mogą być zewnątrzwątrobowe lub wewnątrzwątrobowe. Przy czym te ostatnie są dużo trudniejsze w postępowaniu operacyjnym, a czasem wręcz nieoperacyjne. Ciocia Agnieszka skierowała mnie do wysokiej klasy specjalisty z zakresu ultrasonografii w Warszawie.

Moja opiekunka, która walczy o o moje życie z całych sił pojechała na tą konsultację.

W badaniu potwierdzono występowanie  zespolenia wrotno-obocznego – niestety wewnątrzwątrobowego, czyli tego gorszego typu. Mimo to nie poddaliśmy się i dalej szukaliśmy pomocy. Ciocia Agnieszka skonsultowała się ze specjalistami z tej dziedziny (a jest ich bardzo niewielu) i ustaliła z nimi że najlepszą metodą wyleczenia mnie będzie METODA WEWNĄTRZNACZYNIOWA.

I tu zaczął się kolejny kłopot – zabieg ten jest bardzo kosztowny.

Trafiłam do swojej opiekunki Basi jako szczeniaczek wraz z 7 rodzeństwa i mamą. Zostaliśmy uratowani na przełomie roku kiedy to wraz z mamą byliśmy bezdomni.

Basia została naszym domem tymczasowym i opiekowała się nami jak własnymi dziećmi. Widać jak bardzo wszystkich nas kocha i chce byśmy mieli szczęśliwe życie. Moje rodzeństwo rośnie zdrowo i cieszy się już miłością w nowych domach. Ja niestety choruję i teraz najważniejsze jest bym wyzdrowiała.

CAŁE ŻYCIE PRZEDE MNĄ – chcę broić! Chcę się bawić! Wąchać! Szaleć! Kochać!

♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️

BŁAGAM POMÓŻCIE MI uzbierać kwotę umożliwiającą mi dalej walczyć o swoje zdrowie – ŻYCIE!

Zdjęcie z moją siostrą Nuśką, która ma już swoją rodzinkę.  jaka ona duża! Ja też chcę rosnąć! 

Operacja to koszty ok. 8 tys. złotych 😓

Do tego dochodzą badania przed i pooperacyjne. Aktualnie jestem na specjalistycznej karmie odciążającej moją wątrobę.

Na ten moment udało się nam uzbierać niecałe 4 tys. zł za pośrednictwem facebook'a, ale to wciąż za mało by móc zapłacić za operację... 😢 a co dopiero pozostałe koszty 😢 

I choć otaczają mnie ludzie pełni zaangażowania, miłości i ogromnej determinacji to bez Waszej pomocy niestety nie poradzą sobie sami. Moja opiekunka Basia, wspierana przez przyjaciół Różę i Mateusza oraz cudownych lekarzy którzy się mną opiekują, stają na głowie żeby zapewnić mi długie i piękne życie. I choć pokrywają koszty, jakie wygenerowała moja choroba do tej pory, to nie są w stanie samotnie zmierzyć się z największym wyzwaniem - kosztem związanym z zabiegiem ratującym moje życie.

Czy mi pomożecie? Czy dacie szansę na dalsze życie?