Na leczenie Wenus

Kochani... Stało się :(

Wczoraj 21.04 nasza 2 letnia kocica Wenus otrzymała pozytywny wynik na FIP. Jeszcze chwile temu nie niewiedziałam, co to jest, ale...

Od dziś wiem, że te trzy litery to największy lęk każdego opiekuna swojego kociego przyjaciela, bo to wyrok śmierci. Wyrok śmierci dla czworonożnej włochatej przyjaciółki :( Jeszcze chwile temu Wenus biegała, skakała, zaczepiała mnie do zabaw i chciała być ciągle przy mnie, a dziś?. Dziś nie ma już siły. Ma wysokie gorączki, nie reagujące na antybiotyki, zbiera jej się płyn w brzuszku i tylko leży w swoim koszyczku i patrzy na mnie smutnymi oczami błagając o ratunek i o powrót do normalności. Ona nie wie... Ale ja wiem, że bez kosztownej terapii ona odejdzie :( Nie, nie za rok, nie za pół roku. To kwestia tygodnia. Może miesiąca. Ona gaśnie. Ale widzę, że się nie poddaje. Dlatego i ja nie mogę się poddać. Ona chce walczyć, resztkami sił je, ale ten stan każdego dnia jest gorszy. Jak mam jej powiedzieć, że nie mogę jej leczyć? Mam ją uśpić, bo się poddałam? Widok codzień bardziej gasnącego przyjaciela proszącego o pomoc jest gorszy niż tortury, a jeszcze gorsza jest świadomość, że nie wykorzystałam szansy, która jest - jest na to TERAPIA!! Skuteczność 85% - to bardzo dużo.

Nie poddałam się i wykorzystuję ostatnią deskę ratunku. Potrzebuję pomocy finansowej.

Nigdy nie myślałam, że będę musiała o taką prosić - bo pracuję i jestem raczej samowystarczalna, ale okazało, że tutaj sama nie damy rady :(

Proszę - każda złotówka ma znaczenie, a czas nie gra na naszą korzyść, bo każdy dzień bez terapii pogrąża ją w większej chorobie :( Zdobyłam preparat na pierwsze 16 dni ... Koszt jest powalający :( A to tylko początek 84 dniowej drogi. Dzienny koszt terapii to 50zł, a już rozpoczętej nie można przerwać, bo Wenus zgaśnie na zawsze.

Prosze, pomóżcie. Te maślane oczka pełne miłości nie mogą zgasnąć, nie mogę na to pozwolić. Błagam. Razem damy radę