Zbiórka Leczymy znalezione kocie - zdjęcie główne

Leczymy znalezione kocie

886 zł  z 3 000 zł (Cel)
Wpłaciło 19 osób w ciągu 11 dni.
Wpłać terazUdostępnij
 
Paweł Zadrożny - awatar

Paweł Zadrożny

Organizator zbiórki

Hejka, tworzę tego posta z nadzieją o pomoc od innych miłośników zwierząt, jak i od całego społeczeństwa zainteresowanego tym postem.

Ok. Cztery tygodnie temu moja narzeczona znalazła malutkie kocie, zapakowane było w karton i wyrzucone na śmietnik. Tak dobrze widzicie, ktoś przy obecnych temepraturach wyrzucił (Na oko) ośmio tygodniowego kociaka, na śmietnik. Mało tego karton był zaklejony taśmą, tak by maleństwo na pewno nie mogło się wydostać.
Jedyna dobra wiadomość w tym wszystkim była taka, że nie mogło być tam długo, bo karton nie był zanieczyszczony od odchodów, sam kociak też nie był bardzo wyziębiony.
Po przyniesieniu szkraba do mieszkania, umyciu go, podaniu wody i nakarmieniu musieliśmy go odizolować od reszty naszych kotów (są jeszcze cztery). Mimo, że ciężko słuchało się jego płaczu, wiedzieliśmy że dwu tygodniowa izolacja jest wymagana przy znajdach takich jak on. W przeciwnym razie reszta kociaków mogłaby się zarazić, czymkolwiek co maluch miał.

Na następny dzień kocie zostało zabrane do lekarza, gdzie okazało się że ma obniżoną temperaturę. Weterynarz przypisał to do faktu, że spędził na dworze za dużo czasu, co uważaliśmy za dziwne ponieważ przespał u nas całą noc w ciepłym kojcu z termoforem obok. W każdym razie nie chcieliśmy się kłócić, w końcu nie jesteśmy znawcami.
Kotu zostały podane płyny, kroplówka dożylna, odrobaczenie ogólne i witaminy. Lekarz zkasował nas 140zł i powiedział że za 2 tyg, kolejena porcja odrobaczenia.
Przez trzy/ cztery dni kociak miał się dobrze, bawił się był pełen energi, no po prostu młody kotek w całej okazałości.
Niestety wszystko zaczęło się zmieniać w sobotę szesnastego listopada, maluch tego dnia pod wieczór zwymiotował. Lekko zaniepokojeni stwierdziliśmy, że może kłaczek, albo może za dużo zjadł. Tego samego dnia zobaczyliśmy, że ma również biegunkę. Po tym stwierdzieliśmy:
Ok, w niedziele weterynarz, który go oglądał za pierwszym  razem jest zamknięty, zawieziemy go w poniedziałek by zbadać przyczynę biegunki (nie myśleliśmy wtedy jeszcze, że biegunka i pojedynczy przypadek wymiotów są powiązane.

Następnego dnia, tj. niedziela siedemnastego. Dzień zaczął się jak zawsze, nakarmienie kotów, posprzątanie kuwet. Jednak po godzinie maluch zwrócił cały zjedzony pokarm, przy czym też oddał kał z powodu tak silnego napięcia brzuszka. To już było bardzo niepokojące, natomiast po zobaczeniu w jakim stanie jest kał kotka (Z kociaka się po prostu wylało) uznaliśmy, że trzeba go wziąć do szpitala.
Tak też zrobiliśmy, w szpitalu powiedziano nam, że pewnie po prostu coś zjadł i dlatego wymiotuje. Zupełnie został zignorowany fakt ostej biegunki, którą kociak też miał. Lekarka go zbadała, zmierzyła temperature (Która znów była za niska), po czym oznajmiła, że najlepiej będzie go zostawić u nich na 3-4 godziny, by podać mu płyny, ogrzać, dać zastrzyki przeciw wymiotne, jak i podać coś na wzmocnienie odpornośći. Tak też zrobiliśmy, ta wizyta kosztowała nas już 300zł z powiedzano nam, że stawki są wyższe z racji tego, że jest to niedziela.
Po zapłaceniu i odebraniu kota wierzyliśmy, że będzie juz tylko lepiej i objawy miną.
Niestety stało się zupełnie na odwrót, kot stracił apetyt, stał się nieobecny cały czas spał, stał się apatyczny, zupełnie obojętny na to co się do okoła niego dzieje, ledwo dawał radę wstać z kojca, przestał pić wodę plus wymioty jak i biegunka się utrzymywały. Po prostu kota nie było, okropne było patrzenie na tak szybką przemianę, małego kotka, który tak na prawdę powinien być pełen energi.
Wtedy zaczeła się walka o jego zdrowie i dochodzenie do tego co może być przyczyną tak nagłego pogorszenia się stanu maleństwa.
W poniedziałek pod wieczór (także na następny dzień po wizycie w szpitalu), na szczęscie nasza regularna weterynarka już była dostępna. Bardzo zaniepokoiły ją wszystkie objawy i też ich nie bagatelizowała. Przeprowadziła badanie stolcu, krwi, szybkie usg jak i szczegółowe. Następnie przeprowadziła rutynowe badanie zwierzęcia, uszy, oczy, jama ustna itd. Na starcie zauważyła, że ma przyczerwienione dziąsła, jednak bardziej w oczy rzuciły się uszy malucha, które były bardzo, bardzo brudne, a na które w szpitalu nawet nie spojrzeli. Po delikatnym wyczyszczeniu, wzięła odrobinę woskowiny pod mikroskop by zbadać czy może być to coś poważniejszego, okazało się, że kotek ma świerzb.
Po wszystkich badaniach, padaniu leków, ponownym podaniu płynów i witamin, zostało pobrane od nas 400zł za wszystkie badania i leki. Niestety wciąż nie wiedzieliśmy, co jest przyczyną śilnych wymiotów jak i biegunki.
Na następny dzień (Wtorek), dostaliśmy telefon z dobrymi, ale nie do końca, wiadomościami, u kota wykluczone zostały choroby zakaźne. Niestety znaczyło to że wciąż nie wiedzieliśmy co kotu dolega.
W ciągu tamtego tygodnia byliśmy u weterynarza codziennie, zwierzę wymagało regularnego, podskórnego podawania płynów i witamin, jak i przeprowadzenia większej ilości badań. Przez ten okres czasu wydaliśmy dodatkowo 700 zł na badania, leki, probiotyki, kroplówki i usg. W tym momencie zaczęło już nas to trochę obciążać finansowo, wydanie w ciągu jednego tygodnia ok 1500zł na jednego kociaka w normalnym miesiącu nie było by jeszcze tragedią, niestety dołożyło się to do jeszcze wcześniejszych wydatków na resztę naszych kotów, które niefortunnie również wymagały opieki weterynarza w tym miesiącu przed pojawieniem się maleństwa.

Na koniec tygodnia, w piątek, zaczeliśmy powoli mieć nadzieje, że stan malucha się poprawia, mimo, że nie do końca jeszcze wiedzieliśmy co mu było.
Wrócił mu apetyt, w ciągu całego piątku nie wymiotował, odzyskał też nieco energi, wciąż było widać, że jest chory, natomiast była to poprawa co poprawiło nasze nastroje.
Niestety, w sobotę wszystko wydarzyło się na nowo, wymioty i brak apetytu. Doszedł to tego fakt, że zamiast biegunki mieliśmy wrażenie, że kot nie oddaje kału.
Po skonsultowaniu tego telefonicznie z naszą weterynarką, powiedziano nam, żeby wziąć go do szpitala (innego niż poprzedni), który może kota przyjąc na 24h i szczególowo go zbadać. Uprzediła nas jednak, że nie będzie to tanie, fakt że już sam 24 godzinny pobyt tani nie jest, to był to jeszcze weekend. Nie zastanawialiśmy się jednak nawet przez chwilę, zdrowie malucha było najważniejsze.
Po przyjechaniu i skonsultowaniu całej sprawy, przekazaniu wszystkich wypisów od weterynarki kociak został przyjęty, a nasz wstępny kosztorys został nam przedstawiony 950zł.
Przeraziliśmy się, po zapłaceniu doszło do nas, że po zdiagnozowaniu malucha, może nam zabraknąć funduszy na dalsze leczenie. Wtedy doszedłem do wniosku, że będę zmuszony pożyczyć pieniądze od znajomych, tak też zrobiłem.

Na następny dzień, gdy kociak został wypisany, została przedstawiona nam diagnoza - kokcydia.
Przedstawiony nam został plan działania, jak będzie wyglądać leczenia i profilaktyka, co robić w domu dla kota by czuł się lepiej i by móc zapobiec nawrotowi i niestety byliśmy odrobaczyć całą resztę kotów, na wszelki wypadek. Działanie to zostało podjęte bo cysty kokcydi są mikroskopijne i nawet jeśli koty nie miały ze sobą kontaktu, to mogły zostać przeniesione na nas.
Więc woleliśmy nie ryzykować, wszystkie zostały odrobaczone co równało się z kolejnymi kosztami, których tu nie uwzględniamy bo  post dotyczy maluszka.
Po kupioniu probiotyków, kot od tamtej pory ma się znacznie lepiej, jest w stanie jeść, wymioty jak i biegunka ustały, wróciła mu też energia. Wciąż przed nim i nami daleka droga, podanie kolejnej dawki dla wszystkich zwierząt wypada na 7 grudnia, następnie wszystkie szczepienia i powtórne badania by sprawdzić czy pozbyliśmy się pasożytów z otoczenia.
Nie poddajemy się i nie przestajemy walczyć, potrzebujemy jednak waszej pomocy, wszystkie koszta, które poszły na leczenia maluszka są dla nas za duże, a będzie ich tylko więcej. Wierzymy w społeczeństwo miłośników zwierząt i mamy nadzieje, że znajdzie się jak najwięcej dobrym duszyczek, które będą na tyle szczodre by pomóc nam i maluchowi w dalszym jego leczeniu.


886 zł  z 3 000 zł (Cel)
Wpłaciło 19 osób w ciągu 11 dni.
Wpłać terazUdostępnij
 
Paweł Zadrożny - awatar

Paweł Zadrożny

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 19

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
1
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
10
TheIslander - awatar
TheIslander
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Vulkan - awatar
Vulkan
25
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
5

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

Załóż swoją pierwszą zbiórkę

Zbieraj pieniądze na to, czego
najbardziej potrzebujesz już dziś!

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij