Soczewki bez któchy jestem ślepy

Nazywał Się Władek. (Ten opis pomaga mi napisać znajomy.) Choruję na stożek rogówki do tego astygmatyzm i minus 14 w prawym oku i minus 13.5 w lewym oku. Te minusy i astygmatyzm nie były "by tak straszne" gdyby nie stożek rogówki l, który uniemożliwia mi noszenie okularów , a jedyna szansa jest noszenie soczewek twardych. Niestety soczewki te są refundowane tylko w nieznacznej formie i w nielicznych punktach. Bez tych soczewek nie jestem w stanie funkcjonować. Najprostsze rzeczy takie jak ugotowanie sobie jedzenia, przemieszczanie po ulicy (chodzę teraz z białą laska) czy posprzątanie lub wypranie sobie rzeczy  są dla mnie ogromnym obciążeniem. Kosz takich soczewek to około 2000 zł za jedną. W tym momencie nigdzie nie chcą mnie przyjąć do pracy. Jest to błędne koło bo bez pracy nie zarobię na soczewki. Chcę pracować i zarabiać na swoje życie. W tym momencie żyje z renty socjalnej, która pozwala mi opłacić wynajmowane mieszkanie (12m2) i zostaje mi 120 zł miesięcznie,mieszkam z psem, który jest moja jedyna rodzina(brat,tata,mama nie żyją) i wszystko co mam poświęcam jemu (ma 14 lat i nigdy go nie oddam - to moja jedyna rodzina) proszę wręcz błagam o datki na te soczewki, chociażby jedną, tak abym mógł wrócić do normalnego funkcjonowania. Gdyby nie mój psi przyjaciel nie wiem czy znalazł w sobie tyle siły. Chcę żyć dla niego i dla siebie, ale zbliża się zima i sam nie wiem co mam robić żeby zapewnić mu jedzenie nie mówiąc o sobie. Osoby dobrej woli proszę o wplatki, jeśli nie mi to instytucji, która te soczewki organizuję. Nigdy nie myślałem, że będę musiał użyć tego słowa, ale błagam o pomoc!