Środek wakacji, ośrodek wypoczynkowy i małe umierające kociątko wśród wypoczywających ludzi. Nic więcej nie trzeba dodawać. Jak zwykle zaangażowali się ludzie, którzy sami mają już po kilkadziesiąt kotów pod opieką i nie mają czasu na pół dnia wypoczynku. Zaangażowaliśmy się również my kiedy otrzymaliśmy informację, że nikt na miejscu nie dowiezie kota do weterynarza, nie dowiezie go gdziekolwiek gdzie mógłby otrzymać pomoc. Nawet nasze słowa mówiące o tym, że pozostawienie tam kociaka bez natychmiastowej pomocy to pewna śmierć w ogromnym cierpieniu nie były na tyle mocne, by ktokolwiek ruszył z kociakiem ratować jego życie.
Kiedy zaprzyjaźniona z nami wolontariuszka przywiozła do nas kociaka ujrzeliśmy wycieńczonego i chorego kociaka. Nie miał już sił, nie walczył, z trudem łapał każdy oddech. Nosek i oczka były tak sklejone od ropy, że maluch nic nie widział, a powietrze mógł łapać jedynie przez pyszczek. Od razu pojechaliśmy do kliniki całodobej gdzie oczyszczono pyszczek kociaka, udzielono mu pierwszej doraźnej opieki medycznej, podano leki przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, antybiotyk, krople do oczu, suplementy wzmacniające odporność oraz surowice przeciwko kociemu katarowi i panleukopenii, by zabezpieczyć go przed złapaniem dodatkowego choróbska lub przed rozwojem choroby, które może się wykluć w trakcie 14dniowej kwarantanny.
Z kliniki całodobowej wyszliśmy po 6 godzinach w środku nocy nie wiedząc co dalej. Nie mogliśmy iść z malutką do kociarni, do domu czy gdziekolwiek bo w każdym miejscu u każdego z nas są już jakieś koty i nie mogliśmy ryzykować wrzucając tam chorego kociaka. Na szczęście znalazła się osoba, dla której życie bezdomnego kota okazało się ważniejsze niż wakacje, bo gdy usłyszała, że szukamy pilnie kwarantanny dla małego kociaka siedząc z nim w samochodzie zmieniła swoje plany i wróciła z urlopu wcześniej, by zająć się maluszkiem.
I tak nasza malutka Dorotka trafiła do dobrej osoby na 14dniową kwarantanne. Jeszcze nie wiemy co będzie po niej, ale kiedy ją przejdzie i będzie już bezpieczna dla pozostałych kotów będzie nam łatwiej szukać jej miejsca.
Pierwsza wizyta Dorotki w klinice kosztowała nas 500zł, surowica 250zł. Jutro czeka ją wizyta u okulisty i będą to kolejne koszty dla nas. Dodatkowo karma dla kociaka, dodatkowe suplementy na odporność, podkłady higieniczne, żwirek, a za chwilę gdy będzie to możliwe, odrobaczenie, szczepienia i badania krwi. Bardzo prosimy Was o wsparcie dla malutkiej byśmy mogli zapewnić jej dobry nowy start i znaleźć jej bezpieczny domek.
Koteczka po złapaniu już u nas:
Koteczka po wizycie u lekarza i oczyszczeniu pyszczka:
Dorotka na kwarantannie w domku:
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!