Amputacja Jasia i operacja Uszki

Nazywam się Aleksandra Włodarczyk, mieszkam w Perzowie woj. Wielkopolskie, jestem miłośnikiem zwierząt, które prywatnie ratuję z ulic i schronisk aby dać im nowe, lepsze życie. Uratowałam w ciągu miesiąca dwa psy Jasia i Uszkę z bardzo złych schronisk, które mają już nowe domy.

HISTORIA JASIA

Jasia uratowałam ze schroniska oddalonego ode mnie 2 h drogi autem 2 tyg przed uratowaniem Uszki, przewiozłam go do cudownej kobiety Iwonki która prowadzi azyl dla psiaków w Milanówku. W schronisku był ok 2 lata, nie wychodził na dwór, leżał na betonie, był kaleką, bo bolała go łapa, utykał, a inne psy go gryzły.. W Milanówku został zawieziony do tej samej kliniki do której potem trafiła Uszka. 

Tam okazało się, że jest pieskiem z jedną łapką, która ma stare złamanie i trochę boli ale nie da się już nic z tym zorbić, jednak jest w pełni aktywna. Niestety druga łapka była w bardzo złym stanie - kości "latały" w środku, stare zwichnięcie, nigdy nie usztywnione nawet... w schronisku nigdy nie zrobiono mu prześwietlenia, nikt nigdy mu nie pomógł, w klinice lekarz powiedział tylko jedno 'Z tym POTWORNYM BÓLEM pies był ponad 2 lata'. Miałysmy dwie opcje - włożenie prętów w nogę, lecz noga na zawsze pozostanie sztywna co będzie bardzo niewygodne w chodzeniu lub amputacja - zalecono nam tą drugą opcję, ponieważ piesek sobie by świetnie poradził.

Tak też się stało, Jasiu już 2 dni po operacji umiał dobrze chodzić, poruszał się dużo szybciej niż wcześniej i w końcu nabrał chęci do życia.

Jednak wszystkie badania, operacja amputacji nóżki, prześwietlenia itd. pochłonęły masę pieniędzy. Razem z jego nową właścicielką pokryłam koszta jednak jest w znaczącej części na minusie.

Proszę Was o pomoc w pokryciu mojego długu, jestem pewna, że mogę na Was liczyć ! 

HISTORIA USZKI

2 lipca 2022r. udało mi się zabrać z bardzo złego schroniska (jechałam tam w jedną stronę ponad 4h) sunię, której nadane zostało imię Uszka (bo ma oba klapnięte uszka 😉). Sunia spędziła tam 6 lat, w tym momencie ma 9. Uszka miała jechać do swojego nowego opiekuna, Pani Zofii, do Wrocławia, jednak musiałam po drodze umieścić ją w klinice w Milanówku, która ma bardzo dobrych i sprawdzonych specjalistów.

Wg dokumentacji lekarskiej ze schroniska guz został wykryty w roku 2015, jednak jak widać, nie zrobiono z tym nic… Uszka może normalnie żyć, jednak potrzebuje przejść operację usunięcia listwy mlecznej i wielkiej przepukliny (lekarze zdecydowali, że zrobią te dwie operacje za jendym razem, więc i koszta będa mniejsze niż wczesniej przewidywaliśmy) oraz zmiany na pyszczku.

Kiedy przyniesiono Uszkę do pokoju gdzie podpisywałam papiery adopcyjne zobaczyłam ogromnego guza pomiędzy nóżkami, przepuklinę macicy i narośl na pyszczku, która także może być nowotworowa. Pies jest wychudzony, ma wyleniałą sierść na grzbiecie i pchły, przerośnięte pazury.

Jak się okazało w klinice, Uszka ma jednego twardego guza do usunięcia, a druga wielka zmiana przypominająca guza  - okazało się, że jest to przepuklina, to jest macica, ponieważ nie wysterylizowano psa w schronisku !   Ta zamiana jest także do usunięcia, tak samo jak narośl na pyszczku, ale najpierw trzeba wykonać biopsję.

Sunia przeszła podwójną operację - usunięcie listwy mlecznej i przepuklliny - macicy,oraz zdiagnozowanie narośli na pyszczku poprzez biopsję - to także zostało usunięte.

Błagamy Was o pomoc w pokryciu kosztów pobytu Uszki w klinice, dziennie to ok. 150 zł, pokryciu kosztów badań takich jak morfologia krwi, odrobaczenie, odpchlenie, wszystkie specjalistyczne badania jak RTG klatki piersiowej, USG (zostały już wykonane aby wykluczyć przerzuty raka do płuc), biopsja na którą sunia jeszcze czeka oraz operacja, a także wysokich kosztów transportu.

W środę 06.07.22, dzień po operacji, Uszka zostanie przeze mnie przewieziona do nowego domku do Pani Zofii, będzie tam mogła już zacząć nowe, piękne życie i w końcu odpocząć...

W środę zostaną mi wystawione wszystkie faktury za pobyt, badania i operację Uszki, które jak najbardziej będą do Państwa wglądu.

Jeżeli jest ktoś zainteresowany fakturami czy szczegółową historią Uszki, może się skontaktować bezpośrednio ze mną pod numerem tel. 733 064 271.

Błagam Was, pomóżcie psu, który spędził większość swojego życia w tak okrutnym miejscu, które wcale nie jest dla zwierząt schronieniem, lecz one wręcz tam powoli gniją i umierają bez jakiejkolwiek opieki…

Jaś i Uszka są już szczęśliwe, ale jak wiele musiały wycierpieć.