Choruję na mózgowe porażenie dziecięce postaci wiotkiej, autyzm, koślawość kolan, stopy płasko-koślawe, uszkodzenie nerwu wzrokowego i opóźnienie rozwoju psychoruchowego etap 12-18miesięcy.
Gdy 5 lat temu przyszedłem świat moja mamusia nie mogłą skryć mnie w swoich objęciach, nie usłyszała mojego pierwszego krzyku, nie zobaczyła moich pięknych oczu. Przez tydzień lekarze wywoływali poród - byłem strasznie uparty! Każdego dnia zapewniali moją mamę, że nie ma się czego obawiać. Gdy nadszedł ten dzień, mamusia pod narkozą ominęła te trudne dla mnie chwile.
Przyszedłem na świat w zagrażającej życiu zamartwicy, a mimo to otrzymałem 10 punktów. Bez słów wyjaśnień razem z mamą, która czekała na mnie przez tyle lat, wróciliśmy do domku. Jak każda świeżo upieczona mama nie odstępowała mnie na krok! Nie chciała, aby jej umknęła nawet najdrobniejsza chwila mojego życia!
Mijały dni, które przeradzały się w tygodnie. One zaś tworzyły miesiące. I tak skończyłem pół roku. Coś jednak zaniepokoiło moją mamę: nie podnosiłem główki, usta nie układały się w pogodny księżyc, a ciało stało się wiotkie, osuwając się między palcami mamusi.
Odbyłem więc liczne badania, kontrole lekarskie, a moja mama musiała słuchać słów lekarza, które bolesne jak cierń wbijany w jej serce, nie pozwalały o sobie zapomnieć:
Od tamtego momentu moja mama wszędzie za mną podąża, robi wszystko, żebym rozwijał się jak najszybciej, żebym doganiał rówieśników najszybciej jak to możliwe, a gdzie tylko znajdzie światełko w tunelu, szuka pomocy: na diagnozę, na metodę, na rehabilitację, na turnusy.
Niezliczona ilość godzin spędzonych na sali rehabilitacyjnej, a także niemożliwa do policzenia odbyta ilość zajęć pedagogiczno–logopedycznych sprawiła, że w wieku 3 lat postawiłem pierwsze kroki! Niestety lekarze nie potrafią ocenić, w jakim stopniu widzę, więc czasem zdarza się, że nie zauważę drzwi, ścian, potykam się i przewracam. Mam też zaburzenia zachowania i często uderzam główką o ścianę lub podłogę. Nie mówię. Jedynie spoglądam swoimi ogromnymi oczkami, w których schowane jest tak wiele. Cierpię, a swój ból, moje troski chowam gdzieś głęboko w sobie.
Najpiękniejsze słowo świata „mama” już padło, a to znak, że nie ma rzeczy dla mnie niemożliwych, bo przecież miałem nie mówić, a powoli uczę się tego. Miałem nie chodzić, a już od jakiegoś czasu idzie mi to całkiem nieźle. Wierzę, że jeszcze mój czas przyjdzie i nadrobię wszystkie zaległości poprzez nieustającą rehabilitację.
Kochane ciocie i kochani wujkowie zwracam się z prośbą o wsparcie dla mnie - waszego dzielnego rycerzyka. Wasza pomoc da mi szansę, która pozwoli mi nadrobić to, co powstało na skutek niedotlenienia oraz wyrwać z rozpaczy samotności moje oczka.
Zapraszam Was na mój fanpage na Facebooku, gdzie zobaczycie jak intensywnie ćwiczę na rehabilitacjach.
Niestety rehabilitacja jest bardzo kosztowna, dlatego chciałbym prosić Was o pomoc! Bardzo chciałbym powiedzieć mojej mamie jak bardzo ją kocham, opowiedzieć jej jak się czuję i jak minął mi dzień i bez jej pomocy spędzać każdy dzień, w pełni się z niego ciesząc!
Każdy zebrany grosz będzie przekazany na moją dalszą rehabilitację, a jeśli się uda to na wyjazd na delfinoterapię, o której tak bardzo mocno marzę!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Aleksandra
Pomagamy dalej ! ;)
Aleksandra
To mała kwota, ale mam nadzieje że to początek dla dużego wsparcia ! Życzę powodzenia i wytrwałości :) ogromny buziak dla Kubusia