Ogonek musi żyć

Witam jestem Ogonek, bardzo chcę żyć .

Trafiłem do Przytuliska w bardzo złym stanie. Gniłem żywcem. Większa część mojego ogona była martwa, znacie zapach rozkładającego się mięsa? Ja tak właśnie "pachniałem". Bardzo żle się czułem, cierpiałem... Na szczęście na pomoc nie było za póżno.Przeszedłem zabieg amputacji ogona i szybko wróciłem do formy.Podczas jednych drzwi otwartych w Przytulisku pokochała mnie mama Danusia. Zamieszkałem z nią i moją kocią rodzinką jest nas czworo. Mama bardzo kocha koty dokarmia w naszej miejscowości wolnożyjące, wyłapuje kotki na sterylizacje oraz jest często domem tymczasowym jak jest taka potrzeba. Kiedy znalazłem domek  i byłem taki szczęśliwy zachorowałem na fip. Niestety leczenie jest bardzo drogie ,więc proszę o pomoc w uzbieraniu pieniążków na leki. Codziennie, przez 84 dni, muszę dostawać bolesne zastrzyki. Ze swojego domu musiałem przeprowadzić się do Przytuliska, bo niestety moja kochana mamusia, która mnie wzięła z Fundacji nie jest w stanie sama podawać mi zastrzyków, jak również zapewnić mi leku na wszystkie dni. Chcąc mnie ratować musiała mnie oddać pod opiekę cioć, ale mnie odwiedza. Po leczeniu, jak  wszystko będzie dobrze, wrócę do domku. Bardzo Was proszę o pomoc. 

Ogonek to kot mojej dobrej koleżanki,wspaniałej kobiety o wielkim sercu. Pomóżmy im się cieszyć sobą dłużej.