Ta historia będzie miała swoich zwolenników, jak i przeciwników gdyż dotyczy dzików.
W dniu 23.04.2020 r. Spółdzielnia Socjalna Droga do Domu przyjęła od osoby ds ochrony zwierząt z Urzędu Miasta Kobyłka zgłoszenie dotyczące przepłoszenia lochy wraz z małymi z jednej z posesji w Kobyłce. Po uzgodnieniach z Kołem Łowieckim, z którym współpracujemy oraz przy asyście Policji podjęliśmy próbę wypłoszenia lochy wraz z małymi z ww posesji. Locha odeszła z małymi w kierunku torów kolejowych.
Działka, na której locha przebywała z małymi była nieogrodzona i zarośnięta dość wysokimi i gęstymi zaroślami, co uniemożliwiło dokładne policzenie małych towarzyszących matce. W dniu 24.04. przyjęłam wiele telefonów od mieszkańców okolicznych domów, jak i od pani z Urzędu Miasta Kobyłka, że na działce nadal przebywały 4 warchlaki. Po konsultacji w Kołem Łowieckim ustalono, że warchlaki powinny zostać określony czas w miejscu, w którym były z matką, bo być może locha wróci po swoje małe właśnie w to miejsce. Locha niestety nie wróciła. Po 24 godzinach od przepłoszenia lochy oraz pod naciskami telefonicznymi Pani z UM Kobyłka oraz mieszkańców podjęliśmy próbę schwytania małych. W asyście Policji, Koła Łowieckiego , okolicznych mieszkańców i 6 wolontariuszy Spółdzielni Socjalnej Droga do Domu maluchy zostały złapane i przewiezione w bezpieczne miesjce, o czym pani z UM Kobyłka została powiadomiona m.in. zdjęciem MMS.
Początkowo pani z UM Kobyłka zapewniała nas o gotowości sfinansowania przez UM Kobyłka opieki nad warchlakami, gdyż umowa nie przewiduje możliwości opieki nad dzikimi zwierzętami. Jak się niestety okazało, po tygodniu pani z UM Kobyłka zmieniła zdanie informując nas, że UM Kobyłka nie ma żadnej podstawy prawnej pokryć kosztów pobytu w Spółdzielni . Dodatkowo oznajmiła, że nie zlecała nam zabrania małych dzików, tylko ich przepłoszenia.
W tym miejscu zaznaczę, że warchlaki były urodzone 2 dni wcześniej i nie były zdolne do samodzielnej egzystencji, nie jadły na pewno od 24 h. pozostawione same sobie nie przeżyłyby do następnego dnia. Więc nie widząc innego sensownego rozwiązania zdecydowaliśmy zabrać małe pod naszą opiekę. Dla nas każde zwierzę zasługuje na pomoc, niezależnie czy jest to pies, kot, jeż czy dzik.
Od tego momentu absurd gonił absurd. Dzień za dniem mijał. Zapewniliśmy warchlakom duży kojec 1,5 x 2,5 m. wyłożony skórą dzika, aby miały kontakt z sierścią dzika. Karmienie odbywało się regularnie co 3 h butelką ze smoczkiem (wielkie dzięki dla mieszkańców Kobyłki, którzy zapewnili w krótkim czasie dostawę butelek i smoczków) z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, aby nie przenieść obcego zapachu na małe, gdyż mieliśmy zamiar po odnalezieniu lochy podjąć próbę dołączenia ich do matki, a obcy zapach uniemożliwiłby przyjęcie małych przez matkę
W związku z brakiem jakiegokolwiek wsparcia ze strony UM Kobyłka napisaliśmy do UM Kobyłka pismo o zaistniałej sytuacji z prośbą o pomoc i wyjątkowe podejście do tej sytuacji, gdyż z przepisów prawa już wiedzieliśmy, że sprawa nie jest prosta. W odpowiedzi dostaliśmy informację, że UM Kobyłka nie ma podstaw prawnych do sfinansowania pobytu dzików oraz, że pani z UM Kobyłka nie zlecała nam ich zabrania i, że dziki należą do Skarbu Państwa i należy porozumieć się ze Starostwem.
Wystąpiliśmy więc z pismem do Starosty Wołomińskiego opisując całą sytuację i wskazując na wyjątkowy charakter sytuacji z prośbą o wsparcie. Odpowiedź Starosty przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Poinformowano nas, że powinniśmy wystąpić z wnioskiem o zezwolenie na przetrzymywanie dzikich zwierząt. Po drugie wskazano nam listę ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt, który powinniśmy przekazać warchlaki i po trzecie nie sfinansują opieki nad warchlakami.
O ośrodkach rehabilitacji wiedzieliśmy już wcześniej, gdyż próbowaliśmy oddać małe zgodnie z literą prawa, ale niestety okazało się, że ptaki, sarny inne zwierzęta przyjmują, ale dzików nie. Poza tym, aby oddać dzikie zwierzę do takiego ośrodka trzeba mieć umowę, a Kobyłka nie ma więc dziki zostały pod opieką Spółdzielni .
Złożyliśmy wniosek do Starosty Wołomińskiego o udzielenie zgody, na przetrzymywanie dzikich zwierząt. Zanim otrzymaliśmy odpowiedź, w której Pan Starosta nakazał nam uiścić opłatę skarbową w wysokości 80 zł za wydanie ww pozwolenia to dziki były już na wolności.
Mijały kolejne tygodnie, koszty utrzymania dzików rosły, potrzeby również. Po 4 tygodniach z mleka zastępczego zaczęliśmy wprowadzać pokarm adekwatny do naturalnego ich jedzenia, jak: robaki, owoce, warzywa.
Dziennie dziki zjadały w 4 posiłkach 1 litr białych robaków, które kupowaliśmy w zaprzyjaźnionym sklepie zoologicznym. Co tydzień wymienialiśmy dzikom słomę.
Pozostawieni sami sobie umówiliśmy się z Panią Burmistrz na spotkanie, które odbyło się w towarzystwie lekarza weterynarii, Prezesa Koła Łowieckiego i nas zSpoldzielni.
Pani Burmistrz chętnie wysłuchała historii dzików, wydawała się nawet poruszona sprawą i zadeklarowała się znaleźć dla nas pomoc. Przyznała nawet rację, że nie było innego rozwiązania jak ich zabrać Zakończyło się niestety tylko na deklaracji.
Dziki przebywały u nas dokładnie 56 dni.
Jak już podrosły i żywiły się jedzeniem dostępnym dookoła, a nie mlekiem matki, to zostały wypuszczone i wróciły na łono natury. Wiele razy dziki podchodziły pod naszą posesję, gdyż małe wołając o jedzenie wabiły dorosłe dziki w pobliże kojca. Zostały wypuszczone właśnie wtedy, gdy dorosłe dziki podeszły pod ogrodzenie.
Koszty pobytu dzików przekroczyły 4000 zł. Urzędy umyły ręce i tylko odbijały piłeczkę. Zostaliśmy zupełnie sami z poniesionymi kosztami.
Spółdzielnia Socjalna Droga do Domu prowadzona jest z miłości do zwierząt i powstała po to, aby im pomagać. Część zwierząt finansowana jest przez Gminę Wołomin, z którą współpracujemy od lat, część zwierząt przywożona jest przez osoby prywatne lub wręcz podrzucana do nas, których pobyt finansowany jest z naszych środków finansowych. Rocznie przewija się przez naszą Spółdzielnię kilkanaście psów, kotów, ptaków i jeży. Rezydowali u nas tacy goście, jak bóbr (którego wypuściliśmy obok żerdzi niedaleko S8), bocian, który nabrał sił i odleciał, jastrząb hodowlany, łasiczka, gołębie, wiewiórka, jeże, kaczor :)
Trudne jest do zrozumienia podejście UM Kobyłka. Zakończyliśmy z UM Kobyłka współpracę po 6 miesiącach umowy o zabezpieczanie zwierząt bezdomnych i powypadkowych, ponieważ pani z UM kobyłka ds zwierząt, która uważa się za miłośniczkę zwierząt, nie ma pojęcia, jak postępować ze zwierzętami, z czym to się wiąże i na czym to polega, a kotki i pieski to nie są jedyne zwierzęta, jakie mogą potrzebować pomocy w Kobyłce.
Nie mamy sponsorów, koszty pomocy zwierzętom pokrywane są z własnej kieszeni, dlatego prosimy Was o pomoc. Prosimy o dokonanie wpłaty lub przekazanie naszej prośby dalej, gdyż mamy obecnie trudną sytuację finansową przez poniesione koszty na małe dziki, a mie chcemy zaprzestać naszej działalności i chcemy nadal nieść pomoc potrzebującym zwierzętom.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!