Jakim cudem przetrwała? Od pół roku mijały ją tysiące ludzi pędzących trasą S8. Ktoś ją tam porzucił. Na pewno urodziła tam szczeniaki. Żaden nie przetrwał. Była jak obłąkana ze strachu i bólu. Nie dawała nikomu się do siebie zbliżyć. Nikomu już nie ufała. Nie wierzyła, że kiedykolwiek się stamtąd wyrwie. Dopiero Łucja uparła się, żeby pomóc kruszynie. Jeździła, dawała jeść. Aż wreszcie mała weszła do klatki - pułapki. Łucja dała jej na imię Mea - czyli moja.
Sunia ma dwa lata. Trafiła do gminnej przechowalni, do kojca. I było jeszcze gorzej. Wciśnięta w kąt budy tak bardzo się bała. Drgawki rozrywały jej ciałko. Trzeba było ją stamtąd jak najszybciej zabrać, bo przerażone serduszko nie udźwignęłoby takiego stresu. Nie mogłyśmy spać, po zobaczeniu filmu, ukazującego jak bardzo jest spanikowana. Decyzja była natychmiastowa - zabieramy ją z gminnego kojca. Gmina jedynie,, zafundowała,, jej tabletki na robaki. Sunię musimy wykastrować, zaszczepić, zrobić badania, odkarmić, wykąpać, a przede wszystkim sprawić, żeby zaufała. Mea jest już u nas bezpieczna i coraz bardziej spokojna.
Zaczyna wychodzić na spacery w towarzystwie psa Dziadzia, którego traktuje jak przewodnika. Przed nią, po miesiącach tułaczki, kilka wizyt w lecznicy i zabieg.
Trzymajcie kciuki za Meę i bardzo Was prosimy o wsparcie zbiórki. Przyrzekamy, że będzie szczęśliwa i że znajdziemy jej wspaniały, kochający dom.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
KaWa
Bądź zdrowa malutka Mea, mieszkam pod biegunem północnym w dalekiej krainie, ale zrobiłam dla Ciebie piesku co mogłam.