Na pierwszą wpłatę

Dzień Dobry.

Jesteśmy rodziną z piątką dzieci (dwoje już dorosłych ). Przeprowadziliśmy się z Gdańska na warmińską wieś, żeby zrealizować marzenie o spokojnym domku wśród pól, beztroskich dzieciach i świeżym powietrzu. Wynajęliśmy starą chatkę do remontu z zamiarem kupna. Mieszkamy tu już trzy lata. Niestety, okazało się, że dom nie nadaje się do remontu. Jego stan jest zbyt zły. Ogromny grzyb, mury z 1870 roku czy nieustanny metr wody w piwnicy, to tylko wierzchołek góry. W salonie nie ma podłogi. Choć jeden z dorosłych synów mieszka z nami (uczy się), to żyjemy na dwóch pokojach , bo reszta nie nadaje się do zamieszkania, chociaż wciąż po trochu remontujemy. Wbrew pozorom nie żyjemy w nędzy, jesteśmy zaradną rodziną. Nie narzekamy, że czasami nas zawieje tak, że jesteśmy odcięci od świata, że dzieci muszą 4 km do przedszkola i szkoły iść na piechotę, bo jak jest bloto, to auto nie przejedzie, ale stan domu i ciągle choroby dzieci przez grzyb, są ponad nasze siły. Nie mamy gotówki by kupić ten dom z ziemią i do tego się budować.  Czarę goryczy przelał poziom nauki w tutejszej szkole... Córka jest w czwartej klasie, a na lekcjach nie robią praktycznie nic. Syn od września iść do pierwszej klasy, najmłodsze jeszcze dwa lata w przedszkolu. Chcemy, by nasze dzieci były mądrzejsze od nas. Żeby edukacja zapewniła im spokojne życie. Tutaj tego nie osiągniemy.

Udało nam się znaleźć mieszkanie w mieście, do kupienia w systemie ratalnym. Jedyną przeszkodą jest pierwsza wpłata w wysokości 50 tysięcy. Mamy trzy miesiące, żeby uzbierać pieniądze i się przeprowadzić w wakacje, by dzieci normalnie mogły zacząć rok szkolny. Sami naprawdę nie damy rady.