Witam! Zacznę może od tego, że jesteśmy młodym małżeństwem ogromnie kochającym zwierzęta którym poświęcamy całe życie- prywatnie i zawodowo. Od lat pomagamy, jak tylko możemy, wszystkim zwierzakom które trafiają do nas z różnych przyczyn- najczęściej są to zwierzęta z trudną przeszłością, chore, wymagające kosztownego leczenia, ogromnych nakładów pracy w celu wyprowadzenia ich na prostą i dajemy pod tym względem z siebie wszystko, niestety ciężko jest nam udźwignąć to finansowo, pomimo że oboje jesteśmy osobami aktywnymi zawodowo.
W naszym domu jest 29 zwierząt. 2 konie, koza, 3 psy, 14 kotów, 6 królików, 3 świnki morskie.
Każde z nich ma swoją przeszłość i niekoniecznie pozytywną historię. Większość z nich choruje. W przyszłości chcielibyśmy zakupić inkubator do ratowania życia zwierząt i ukierunkować się na ratowanie kociąt.
Konie, a właściwie kuce, których jestem trzecim już właścicielem... Siedemnastoletnia Malina i dwunastoletnia Jagoda to matka i córka, wykupiłam je za „psie pieniądze”. Pięć lat temu jechałam po jedną, przywiozłam dwie, ponieważ klacze żyć bez siebie nie umieją. Wystarczy że na chwilę stracą się z oczu a już rżeniem szukają siebie i biegają nerwowo. Na co dzień mieszkają w stajni z kozą Beatką. Ich zachowanie od początku wskazywało na to, że w przeszłości były bite. U drugiego właściciela były dobrze tratowane, natomiast pierwszego właściciela nie miałam okazji nigdy poznać, więc nie wiem w jakich warunkach żyły. Każdy ruch, nawet podrapanie się po głowie skutkowało ich rozbijaniem się po ścianach ze strachu. Nie było mowy o czesaniu czy czyszczeniu kopyt. 3 lata temu Malina nagle dostała kolki, diagnozą było zapiaszczenie (zatrzymanie piasku w jelitach), walka o nią trwała tydzień, udało się, dzięki doskonałej opiece weterynaryjnej, naszej walce i kosztownemu leczeniu Malina żyje, a było z nią już naprawdę źle, pierwszy raz widziałam łzy konia, z bólu.. Teraz Malina razem z Jagodą potrzebują regularnego odpiaszczania, w celu profilaktycznego usuwania piasku z jelit.
Mała – zaadoptowana przeze mnie jako szczeniaczek. W tej chwili ma 9 lat. Jest beztroskim i wesołym pieskiem, nie chorowała do tamtego roku. Mniej więcej rok temu zdiagnozowano u niej nowotwór i spondylozę, jest pod stałą opieką lekarza. Za niedługo czeka nas kontrolne usg i rtg. Na co dzień Mała potrzebuje wysokiej jakości, specjalistycznej karmy, leków na odporność, suplementów na stawy oraz suplementów wspomagających przy występowaniu nowotworów.
Daisy – również mieszaniec w typie Huskiego. W tej chwili ma 5 lat. Mieszka z nami od 2 lat. Została zabrana z gospodarstwa, gdzie mieszkała na łańcuchu. Karmiona wszelkimi odpadkami z kuchni. Zdążyła nawet wcielić się w rolę matki, rodząc 11 szczeniąt. U nas odnalazła szczęście i pokochała Szoguna.
Szogun – mieszaniec w typie Huskiego, u nas od 5 tygodnia życia, poprzednim właścicielom zależało na jak najwcześniejszym pozbyciu się szczeniaków. Przyjechał do nas brudny,śmierdzący, okropnie zarobaczony i zapchlony. W tej chwili ma 3 lata i jest zdrowym i szczęśliwym psiakiem.
Pola – w tym roku skończy 3 latka. Trafiła do mnie w wieku 3 tygodni, z znaczną niedowagą, do tego została poturbowana przez psa . Została odkarmiona butelką. Jako malutki kociak przeszła reakcję alergiczną na środek odrobaczający, ledwo udało się ją uratować. Gdy miała około roku, pojawiło się u niej zmętnienie prawego oczka. Po badaniach w gabinecie okulistycznym we Wrocławiu, zdiagnozowano u niej zaćmę urazową (w skutek nieszczęśliwego spotkania z psem w przeszłości). Pola wymaga regularnych wizyt w klinice okulistycznej. Przeszła również wiele innych infekcji układu oddechowego, potrzebuje regularnego podawania leków na zwiększenie odporności.
Maurycy – to około pięcioletni, piękny rudzielec, do naszego domu trafił dwa lata temu- w stanie skrajnego wychudzenia, z bardzo skomplikowanym złamaniem przedniej prawej łapy w której toczyło się już zakażenie, a mięśnie praktycznie w ogóle zanikły. Konieczna była amputacja łapki, jednak bez niej doskonale sobie radzi, potrafi wskakiwać na samą górę szafy, z drapakiem też nie ma problemów. W zeszłym roku została zdiagnozowana u Maurycego niewydolność nerek przez co potrzebuje częstych kontrolnych badań ,specjalistycznej karmy i regularnego podawania leków.
Zosia, Antoś i Melka – w kwietniu skończą rok. Trafiły do nas od razu po urodzeniu. Ich mama była bardzo chora, nie udało się jej uratować. W piątym tygodniu życia pojawiły się u nich pierwsze objawy neurologiczne w postaci zaburzeń równowagi. Została u nich zdiagnozowana hipoplazja móżdżku. Do tej pory badane były przez lekarzy internistów, zalecana byłaby wizyta u specjalisty neurologa i wykonanie rezonansu magnetycznego. Ta choroba nie przeszkadza im w codziennym życiu, potrafią normalnie jeść i korzystać z kuwety (rozsypują żwirek po całym pokoju ale im trzeba to wybaczyć). Pomimo schorzenia będą żyły tak długo jak normalne zdrowe kotki. Potrzebują dobrej jakościowo karmy i regularnego podawania suplementów witaminowych.,
Łapka – około 10 lat i Diablica – około 9 lat. Matka i córka. Łapka przybłąkała się do nas 10 lat temu już w ciąży. Urodziła kocięta, którym udało znaleźć się nowe domy. Są już starszymi kotami, ich zdrowie nie wskazuje na nic niepokojącego, lecz w tym wieku kot powinien już mieć co najmniej coroczne badanie krwi, na co w tym momencie budżet nie wystarcza.
Małgosia – zabrana razem z braciszkiem z gospodarstwa rolnego, gdzie jedynym ich pożywieniem było to co same upolowały ponieważ „właściciele” doszli do wniosku, że kotów karmić nie trzeba. Jej braciszek znalazł dom, a Gosia została u nas.
Maciuś – uroczy 1,5 roczny Kocurek z krzywymi przednimi łapkami. Taki się urodził, taki jego urok. W dzieciństwie przeszedł ostry koci katar, który został zaleczony, ale do końca życia potrzebuje leków wspomagających odporność w celu zapobiegania nawrotów choroby.
Nikita – kotka około roku, znaleziona 1 listopada w okolicach cmentarza. Była wychudzona, miała świerzba usznego. Wyleczona, niedawno przeszła zabieg sterylizacji.
Czarna – szylkretowa kotka. Najbardziej humorzasta dama w naszym domu.
2 kocurki podwórkowe – odłowione na kastrację jako dzikie gryzące kocury. U nas oswoiły się i postanowiliśmy zatrzymać je jako koty wolno żyjące, ponieważ w poprzednim miejscu bytowania umarły by z głodu lub zostały najzwyczajniej w świecie zamordowane przez nieżyczliwe osoby. Teraz są już bezpieczne i mają pełne brzuszki ;)
Tygrys – 5 letni duży kocur. Trafił do nas jako dziki gryzący kotek. Zaufał nam i odwdzięczył się zaufaniem i miłością. 25.02.19 Tygrys bardzo źle się poczuł, miał 41 stopni gorączki, nie jadł, nie pił, przewał się przez ręce. Wcześniej nie wykazywał żadnych niepokojących objawów. W morfologii bardzo duża anemia. Został wykonany test FIV/ FeLV, białaczka wyszła pozytywna. Z racji tego, że białaczka jest u kotów chorobą zakaźną, wszystkie pozostałe koty zostały również przebadane. Na szczęście u żadnego z nich nie wykazano pozytywnego wyniku. Testy powinny zostać powtórzone po miesiącu w celu 100% pewności. Tygrysowi zostały podane leki, drugiego dnia zaczął jeść, pić, przytulać się. Kolejnego dnia nastąpiło pogorszenie. W czwartek 28.02 pożegnaliśmy Tygrysa...
Za badania, leki, kroplówki i przeprowadzenie testów u wszystkich kotów i zaszczepienie tych, które z Tygrysem przebywały mamy do zapłacenia w tej chwili około 2000 zł.
Oprócz wyżej wymienionych zwierzaków mieszkają jeszcze z nami króliki: Pusia, Kruszynka, Brajanek, Tuptuś (duży baran francuski odebrany interwencyjnie), Maluszek (wyrzucony przez byłych właścicieli) i Malwinka (podrzucona do sklepu zoologicznego).
Świnki morskie: Kazimierz, Peppa i Kazimiera (odebrana ze sklepu zoologicznego, z grzybicą, wychudzeniem, strasznymi niedoborami witamin i do tego w ciąży…Kazia nie miała wystarczającej ilości pokarmu, jej dzieci urodziły się słabiutkie i nie przeżyły pomimo moich prób dokarmiania ich co 2 godziny, w dzień i w nocy...)
Do niedawna była z nami jeszcze Lucynka, kotka którą zobaczyć można na zdjęciu profilowym naszej zbiórki... Dzielnie walczyła z nowotworem, niestety tą walkę przegrała...
Koszta:
2000 zł do zapłacenia za ostatnie wizyty w gabinecie + 1000 zł za testy które musimy wykonać za miesiąc
Psy:
Mała (badania do wykonania w najbliższym czasie):
Badanie krwi ok. 100 zł
USG – 50 zł
Kontrolne RTG – 150 zł
Echo serca – 150 zł
Suplementy na rok: ok. 800 zł
Razem : 1250 zł (bez wizyt w gabinecie które mogą wyjść jeszcze w między czasie)
Konie:
- Kowal: 400-500 zł /rok
- Siano: ok. 1300 zł /rok
- Odrobaczenie: ok. 150 zł / rok
- Szczepienia: ok. 300 zł/ rok
Razem: 2250 zł
Koty:
Łapka i Diablica: zalecane badania krwi – ok. 160 zł
Maurycy:
Badania krwi w najbliższym czasie – ok. 80 zł
Karma Renal na nerki – ok. 300 zł miesiąc
Suplementy – 60 zł/ miesięcznie
Maciuś:
Suplementy na odporność – 60 zł/ miesięcznie
Pola:
Kontrole w klinice okulistycznej co 6 miesięcy: 400 zł rok + leki
Suplementy na odporność : 60 zł/ miesiąc
Zosia, Antoś i Melka:
Suplementy na odporność: ok. 180- 200 zł/ miesiąc
Zalecany rezonans magnetyczny: 1500 zł (ok. 500zł/kot) + konsultacja z neurologiem
Jedzenie dla zdrowych kotów miesięcznie: 150 zł
Żwirek dla kotów : 100 zł/ miesięcznie
Szczepienie profilaktyczne kotów: 700 zł/ rok
Szczepienie psów: 250 zł rok
Utrzymanie królików:
Jedzenie: ok. 1500 zł/ rok
Szczepienia: 100 zł/ rok
Świnki:
Jedzenie –1000 zł rok
Sterylizacja – 500 zł (dwie świnki).
Po obliczeniu wszystkich kosztów, rocznie wychodzi kolosalna suma. Płacąc trochę tu, trochę tam, sami nie spodziewaliśmy się, aż takiej sumy. W przyszłości chcielibyśmy stworzyć bardziej profesjonalny „dom dla chorych kotów” lub koci żłobek jednak na to potrzeba bardzo dużo funduszy. Będziemy cieszyć się z każdej formy pomocy, udostępnienia.
Z uzbieranych pieniążków chcielibyśmy zakupić zapas leków, suplementów, zapas dobrej jakości karmy, wykonać potrzebne badania, może zbudować nową stajnię dla koni..
Dziękujemy za każdą pomoc!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!