Walczymy o Emyrka

23.03.2022.

Hej!

Na wstępie "dwa" słowa o tym, dlaczego zmniejszamy kwotę do zebrania z 13 na 9 tysięcy. Wychodzi na to, że jesteśmy już na ostatniej prostej, zostało nam raptem 12 dawek (przy założeniu, że kończymy o czasie, po 84 dniach kuracji, a na to się zapowiada) do podania. Wstępne szacunki zakładały sam koszt leków w granicach 13-14 tysięcy, plus oczywiście badania, wspomagacze (witaminy i suplementy), kontrole... Stąd pierwotna kwota zbiórki, zakładanej zresztą w atmosferze niepewności i nieznajomości tematu.

Zrobiliśmy co mogliśmy, żeby zapewnić ciągłość leczenia, ale gdyby nie pomoc cudownych ludzi pewnie bylibyśmy już na starcie skazani na porażkę. A co udało nam się ogarnąć samodzielnie, to już za nami. :) Obecnie chcemy już tylko uregulować zaległości - ostatnie fiolki, rachunki z lecznicy... Spinamy wszystko i mamy nadzieję wrócić do swoich "zwykłych" trosk, takich jak podrapana kanapa czy "jak się nie spóźnić do pracy skacząc nad kłębowiskiem sześciu sierściuchów plączących się pod nogami w przedpokoju?!" :D

Dodatkowo aktualne wyniki badań, rachunek i jeszcze jedna fotka - nic miłego, ale... to już za nami! Przed nami już tylko ciut ciut.

Od końca:

Co ten kot zniósł... raz lepiej, raz gorzej, no ale kto by nie miał dość?

Wyniki:

Faktura:

26.02.2022.

Mamy wyniki badań! Są bardzo zadowalające. A co najważniejsze - Emhyr ma się coraz lepiej. Przybiera na wadze i co nas przeogromnie cieszy: wrócił do pełnej aktywności w domowo/kocim życiu!

Czujecie tą wiosnę w powietrzu? Prosimy o wsparcie, niech to nie będzie jego ostatnia... 

Ostatnie wyniki:

I kolejny rachunek...

16.02.2022.

No to tak: usg nie wykazało płynu! Nerki nienaruszone. Na wyniki morfologii itd. jeszcze czekamy. Ale patrzcie jak kocur bryka! 😻 Zupełnie, jakby nie on miesiąc temu stał nad grobem...

30.01.2022.

Aktualizacja w największym skrócie (pełna historia poniżej):

To jest Emhyr. W połowie stycznia zdiagnozowano u niego zakaźne zapalenie otrzewnej. Po dwóch tygodniach leczenia kocurek wygląda na zupełnie zdrowego! Słowo klucz - WYGLĄDA. Przed nim jeszcze 70 dni kosztownej i nieprzyjemnej kuracji. Ale jeśli się ona powiedzie, to bardzo prawdopodobne, że czeka go jeszcze wiele lat życia.

Dzięki Wam jesteśmy w stanie sfinansować jego leczenie, Wasz odzew jest niesamowity!

A to potwierdzenia zamówień zakupionych dotychczas leków.

Emhyr, kiedyś Karolek. Niesamowicie wdzięczny i czarujący kocurek.

Kiedy do nas trafił (około pół roku temu) był bardzo ostrożny, zdystansowany, czujny. Ale nie trzeba było długo, żeby Emhyr odnalazł się w naszym zakoconym świecie. W pierwszej kolejności to właśnie z trzema rezydentkami, nowo przybranymi siostrami, dogadał się w mig. Yen, Triss i Rita też od razu przyjęły go jak swojego. Nie dziwię się - nigdy nie słyszałam, żeby Emhyr chociaż raz syknął na innego kota. Tak samo było, kiedy już on sam był u nas rezydentem, a do stada dołączali nowi domownicy. Emhyr zawsze pełen cierpliwości znosił kocie wybryki, czy ich próby zagarnięcia terytorium. Spokojny, zrównoważony, opiekuńczy. Jest naczelnym czyścicielem futer. Nie ma takiego kota, o którego nie próbowałby zadbać myjąc go.

A kiedy i nas troszkę lepiej poznał, stał się… największym pieszczochem w naszym małym stadku. Kot, który pół roku temu nie dawał się wziąć na ręce, został przytulakiem jakich mało. Śpi w ludzkich łóżkach, sam przychodzi się poprzytulać, łasi się mrucząc jak traktorek, patrzy głęboko w oczy i widać, że bezgranicznie ufa… Wystarczy, że usłyszy dźwięk budzika, a przychodzi się przywitać, wtula łepek w moją twarz i oczekuje pieszczot. Nie ma słów, które oddadzą jego usposobienie, przywiązanie i niesamowity charakter.

Jego życie nie było usłane różami. Kilka lat bezdomności odcisnęło piętno na jego zdrowiu. Zęby w stanie fatalnym, większość kwalifikowała się do usunięcia. Powierzchownie nie wyglądało to tak źle, zdjęcia pokazały prawdę. Ale Emhyr to silny kot. Narkoza, operacja, rekonwalescencja – wszystko przetrwał i… otworzył się jeszcze bardziej! Po zrobieniu porządku w kociej paszczy ten jakby zyskał drugą młodość. Hasał jak kociak, łowił jak pantera, często chodził za człowiekiem krok w krok. Niestety do czasu…

W sylwestrową noc położył się wystraszony na ulubionym kocyku (wszystkie koty były jakieś nieswoje, chociaż nam, ludziom wydawało się, że ten sylwester jest i tak wyjątkowo spokojny) i… już nie był tym samym kotem. ☹ Odmówił jedzenia, zabawy, pieszczot. Zmarkotniał, stracił zainteresowanie czymkolwiek. Badania, leki, kroplówki, pobudzanie apetytu… dawało efekt na chwilę, albo wcale. Ostateczna diagnoza – zapalenie otrzewnej – mrożąca krew w żyłach i brzmiąca jak wyrok. Mimo to będziemy walczyć.

Emhyr to najlepszy kot na świecie. I nie piszę tego na potrzeby zbiórki, ani z powodu perspektywy jego straty. Strasznie go kochamy i zrobimy wszystko, żeby mu pomóc. Tak mocno nam zaufał, nie możemy tego zaufania zawieść.

Niestety mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy w stanie sfinansować leczenia. Zwłaszcza, że środki potrzebne są "na wczoraj". Bardzo prosimy o pomoc.

Dorzucam ostatnie rachunki z lecznicy - wcześniejszych nie zachowałam, bo nie przypuszczałam, że będę potrzebować... 😞

Kolejne będę aktualizować na bieżąco.