Waleczny Pies-Putchi-leczenie i

Cześć! Mam na imię Lidia. Już od najmłodszych lat poświęcam całe swoje życie, aby pomóc bezdomnym Zwierzętom. Dzięki Ich ogromnej miłości i nieopisanej wdzięczności wiem, że warto.

Putchi to Pies o walecznym sercu. Zostałam Nią obdarzona w 2011 roku (przez zaadaptowaną suczkę husky o imieniu Kasy) w Sylwestra. Jako Jedyna z miotu miała w sobie tyle siły i determinacji, aby przetrwać.

Niestety 2020 rok przyniósł Nam wiele nieprzespanych nocy, wylanych łez, bólu i strachu o kolejne jutro. 

Putchi zachorowała na nowotwór, nowotwór złośliwy...

Gwiazdka (bo tak została nazwana przez swoje Grono Weterynaryjne) przeszła przez dwie poważne operacje(mastektomię lewego i prawego płatu mlecznego, sterylizację oraz wycięcie węzłów chłonnych).

Od kwietnia Nasze życie uległo zmianie o 180°..

Mimo siły i determinacji, nieopisanej chęci do życia Putchi, każdy dzień wiązał się z ciągła opieka, podawaniem leków, czuwaniem i bardzo częstymi wizytami kontrolnymi w klinice..

Na nasze nieszczęście wystąpiło kilka komplikacji, które utrudniały Gwiazdce powrotu do pełnego zdrowia..

Jestem ogromnie wdzięczna Światu i naszym Opiekunom, że mogę Ją mieć przy sobie, że nadal przy mnie trwa...

Niestety w ostatnich dniach pojawiły się objawy, które mnie niepokoją.. Wiąże się to z prawidłowym rozpoznaniem i dokładnej diagnozie choroby Putchi, dojazdami do kliniki.

Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc w sfinansowaniu leczenia Putchi(między innymi wykonaniem rezonansu, USG, badań krwi i dokładnej diagnozie nowo nabytych guzków)..

Swoją prośbę motywują przeogromna miłością, która Ja obdarzyłam, jest dla mnie Całym Światem.. 

Będę wdzięczna każdemu z Was, za choćby, najmniejsza, pomoc...

Wasza P&L

Kilka dni przed wykonaniem badań kontrolnych (tych, które dzięki Wam zostały sfinalizowane) Putchi zaczęła gorzej się czuć... 

Była osowiała, towarzyszyły Jej odruchy wymiotne, zmniejszyła swoją aktywność fizyczną do leżenia i niechęci porusznia się.

Wyniki Putchi okazywały być się dobre, dlatego ciężej było nam dowieźć, co się dzieje.

Obecnie Putchi leczona jest w kierunku pozbycia się zbędnej wydzieliny w woreczku, i co martwi mnie najbardziej, w kierunku chorych stawów.

 Na nasze szczęście leki przynoszą rezultat, nie mniej jednak wiąże się to z kosztami... Putchi musi przyjmować leki i odbyć badania kontrolne w sierpniu..

Na leczenie łącznie wydaliśmy 633zł.

Badania kontrolne wyniosły 300zł.

Wraz z Putchi bardzo proszę o wsparcie w sfinalizowaniu badań, leków i dojazdów do lecznicy.

Oczywiście jak dotychczas, będziemy okazywać się paragonami i informować Was o stanie zdrowia Gwiazdki.

Putchi ma ogromną siłę walki, która jeszcze bardziej motywuje mnie do tego, żeby zrobić dla Niej wszystko, żeby Jej pomóc. 

Dzień dobry Kochani.. zawsze jest dobrze, albo jest źle. Jedno z dwóch. U Nas, znowu jest źle.. 

Putchi poczuła się gorzej.. zwiastowało to wizytami u weterynarza. Wczoraj nie byliśmy pewni, co się dzieje, więc włączyliśmy leki na jelita, były delikatnie zagazowane, Putchi miała problem z wypróżnieniem. 

Niestety dzisiaj dowiedzieliśmy sie, co tak na prawde jest przyczyną... ot co...

Zespół ogona końskiego.. wiąże się z szeregiem dolegliwości ze strony dolnej połowy ciała, obejmujących m.in. zaburzenia czucia oraz znaczną bolesność. Przyczyną schorzenia bywają zarówno urazy, jak i procesy nowotworowe toczące się w strukturach rdzenia kręgowego..

Putchi dostała zastrzyki, leki, jak zawsze, wiąże sie to z wizytami, wydatkami na lekarstwa...

oczywiste jest to, że dolegliwość ta będzie nawracać, więc leczenie i opieka weterynarza będzie Nam potrzebna..

jak Wiecie, mam osiem Zwierząt, którym chce pomóc..  dzięki Waszej pomocy mogę więcej...

Każda złotówka ma sens...

Dziękuję....

Wasza P&L