Pewnego dnia nagle osłabła… leżała w legowisku-koszyku, schowana, niemal niezauważalna… wysunięte trzecie powieki, żółte uszy, dziąsła, oczy…
Krzyknęłam tylko wewnątrz siebie „Bez jaj, ZNOWU FIP?!”
Przecież 3 dni temu świętowaliśmy zakończenie terapii Lilki, z fantastycznym efektem w wynikach krwi i jej samopoczuciu…
Zapakowałam Latte i na sygnale pojechałam do przychodni, w której pilnie wykonamy badania krwi.
Po chwili od pobrania krwi… nie myliłam się… chociaż w głowie cały czas zapętlała się myśl „to niemożliwe”…
Podczas pełnej diagnostyki okazało się też, że Latte jest nosicielką kociej białaczki i niestety w wynikach krwi jest to bardzo widoczne…
Mimo tego, nie usypiamy, walczymy.
Latte obecnie jest w 49 dniu leczenia, czuje się bardzo dobrze, złapała ogromny apetyt i przerosła siostrę z podejrzeniem IBD.
Obie niestety są w klateczce, żeby można było obserwować całą sytuację i ewentualne zmiany w kale/apetycie/zachowaniu.
Leki dla Latte bierzemy „na krechę”… dlatego musimy pilnie uzbierać pieniądze, żeby spłacić zaległości…
Dziękujemy za każdą wpłatę ♥️
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
🤞zdrowka