Kobieta w okularach, owinięta szalem, patrząca w obiektyw.

By wreszcie stanąć na nogi

10 260 zł  z 35 000 zł (Cel)
Wpłaciły 173 osoby
Wpłać terazUdostępnij
 
Joanna Szymańska - awatar

Joanna Szymańska

Organizator zbiórki

*** Po przeczytaniu opisu zbiórki zapraszam również do zajrzenia do "Aktualizacji". To właśnie tam dodaję najnowsze informacje w postaci kilkuzdaniowych komunikatów, by nie zmieniać ciągle opisu i by Darczyńcy na bieżąco otrzymywali powiadomienia o wszelkich zdarzeniach ***


Dzień dobry, cześć!

Ciężko jest opowiadać o swoich problemach i prosić o pomoc, zwłaszcza obcych sobie ludzi, ale czasami życie nie pozostawia wyboru. W najgorszych snach nie przypuszczałam, że znajdę się w takim miejscu, bo choć niejednokrotnie w życiu było bardzo ciężko, to jednak zawsze jakoś udawało mi się wyjść na prostą. Tym razem niestety jest inaczej. Wiem, że wśród zbiórek internetowych znajdują się takie z wyższym priorytetem, z resztą do niedawna sama wpłacałam pieniądze na zbiórki chorych osób czy na pomoc zwierzakom, ale proszę, zatrzymaj się na chwilę i przeczytaj moją historię.


Mam na imię Asia. Kończę w tym roku 30 lat i mam ogromne problemy zdrowotne i finansowe. Po prawie 6 latach życia na własny rachunek, w Warszawie, która odkąd pamiętam była moim marzeniem, zmuszona byłam wrócić do rodziców, do mojego rodzinnego miasteczka. Choć wiem, że nie ma tu dla mnie przyszłości, choć nie chcę tu być- nie miałam wyboru. To znaczy miałam, mogłam zabrać kota i zamieszkać pod Mostem Świętokrzyskim. Wolałam jednak schować honor do kieszeni i jednak spać w wygodnym, ciepłym łóżku. 

Wszystko zaczyna się w 2018 roku, kiedy to pomogłam komuś bardzo, bardzo mi bliskiemu i wzięłam duży kredyt, który te osoby zobowiązały się spłacać. Potem było jeszcze kilka drobniejszych kredytów. Przez ponad 5 lat nie miałam z nimi większych problemów. Czasami zdarzały się drobne opóźnienia, wiadomo jak to bywa czasem z przelewaniem wynagrodzeń przez pracodawców, ale koniec końców pieniądze zawsze dostawałam. 

Niestety, w maju 2023 roku usłyszałam, że nic nie są mi winni i że próbuję od nich wyłudzać pieniądze. Rozumiecie? Wyłudzać pieniądze na spłatę kredytu, który wzięłam, żeby ratować im tyłki, bo zalegali z czynszem a właściciel chciał ich wyrzucić z mieszkania. Usłyszałam wiele przykrych słów np., że nie ma we mnie empatii, że nie interesuje mnie czy mają na chleb mimo, że byłam zawsze pierwszą osobą biegnącą im z pomocą i często dostawali w kryzysowych sytuacjach bezzwrotne przelewy. Pewnie wiele można mi zarzucić, ale na pewno nie brak empatii.

To był pierwszy moment, w którym zawalił mi się świat. Drugim takim momentem był sierpień 2023, kilka dni przed moimi urodzinami, kiedy to partner, z którym żyłam ponad 2 lata, z którym mieszkałam, stwierdził, że nie widzi naszej przyszłości. Tak o, po prostu. Usłyszałam jedynie "taką podjąłem decyzję", niestety nigdy ta decyzja nie została mi wyjaśniona i dlatego okrutnie ciężko jest mi się z tym w dalszym ciągu pogodzić. W ciągu niecałych 4 miesięcy zawiodły mnie dwie najbliższe mi osoby, które mówiły, że kochają. Straciłam swoje fundamenty.

Sprawa długów jest w sądzie (pierwszy pozew to około 8,5k a w tym momencie są mi winni około 27k, bo bank nie zgodził się na zawieszenie spłaty mimo interwencji Rzecznika Finansowego). W sierpniu 2024 zapadł wyrok. Uzyskałam klauzulę wykonalności i oddałam sprawę do komornika. Na dzień, kiedy piszę te słowa (27.02.2025) dostałam dwa przelewy na łączną kwotę 500 zł. Nie jestem jedynym wierzycielem, stąd ściągalność długu jest prawie żadna. Od 2 miesięcy nie płacę rat, bo nie mam z czego. Na koncie mam niecałe 10 zł. Bank oddał już sprawę do windykacji przez Kruka, zaraz też będę miała komornika. Pod koniec kwietnia dostałam informację, że moje umowy mogą zostać wypowiedziane a to będzie się wiązało z koniecznością natychmiastowej, jednorazowej spłaty całości kwoty pozostałej do zapłaty. Kilkukrotnie prosiłam bank o restrukturyzację zobowiązań, bez skutku. Nie mam na comiesięczne raty, więc tym bardziej nie zapłacę kilkudziesięciu tysięcy złotych od razu. Zanim doszło do rozprawy, pozwani postanowili nie odbierać pism procesowych mimo, że wcześniej sami straszyli mnie sądem za te rzekome wyłudzenia. Na szczęście sędzia okazała się być rzetelną osobą. 

Wkrótce będę musiała złożyć kolejny pozew o zapłatę a to wygeneruje kolejne koszty. Dodatkowo moja była już pełnomocniczka sugerowała mi złożenie pozwu o zadośćuczynienie, co pewnie również zrobię, choćbym miała żądać wpłaty na schronisko dla zwierząt. Od maja 2023 nie mam z nimi kontaktu, zablokowali mnie w social mediach, zablokowali mój numer telefonu, nie wiem czy pracują. Wiem jedynie, że muszą ponieść konsekwencje zrujnowania mi życia. Nawet nie wyobrażam sobie, że ujdzie im to na sucho.

Ja w tym momencie niestety nie zarabiam. Byłam przez rok na zasiłku rehabilitacyjnym, teraz jestem na rencie z tytułu niezdolności do pracy. Na ten moment mam orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy do końca czerwca tego roku. Renta to niecałe 2 tysiące złotych, ponieważ jestem dość młoda i lat składkowych nie było wiele a na tym właśnie opierają się wyliczenia takiego świadczenia. Mam orzeczony stopień niepełnosprawności. Od 2022 roku leczę się na zaburzenia depresyjno-lękowe i zaburzenia adaptacyjne, więc możecie sobie wyobrazić, co zrobiły ze mną ostatnie miesiące. Już wcześniej było źle, ale teraz jest tragicznie. Miewam straszne napady paniki, lęku. Coraz częściej dochodzą do tego myśli, że najlepiej byłoby zniknąć... Dodatkowo choruję na dyskopatię lędźwiową. Mam liczne przepukliny, zdegenerowane krążki międzykręgowe, ucisk na korzenie nerwów, obustronną rwę kulszową. Ból, z którym się zmagam określony został jako lekooporny. Od października 2024 przyjmuję opioidowe leki przeciwbólowe, które już też powoli przestają działać. 

Boli codziennie. Dochodzi do drętwienia kończyn dolnych. Czasami odcina mi nogę i nie jestem w stanie iść. Bywa, że nie jestem w stanie wysiedzieć przy obiedzie. Zrobienie zakupów czy chociażby spacer jest wyzwaniem. Tak naprawdę wyzwaniem jest też wstanie z łóżka i pójście do łazienki. A przecież ja kocham spacerować. Tęsknię za jazdą na rowerze. Nie pomagają różnego rodzaju blokady sterydowe, których miałam wykonanych około 5. Dwukrotny zabieg termolezji pulsacyjnej również nie przyniósł poprawy. Przeszłam 3 zabiegi epiduroplastyki cewnikiem Racza: w czerwcu, październiku i grudniu 2024. Jedynie po pierwszej miałam miesiąc spokoju, kiedy to zapomniałam na chwilę jak to jest, kiedy boli kręgosłup. Niestety po drugim doszło u mnie do pęknięcia kręgu, jego zawartość wylała się do kanału kręgowego i to powodowało jeszcze większy ból. Przeszłam terapię Orthokine, z nadzieją na wchłonięcie się tych zmian, niestety bez oczekiwanych rezultatów. Jestem po konsultacji z moim lekarzem prowadzącym i wiem już, że skończę na stole operacyjnym u neurochirurgów a moja droga do sprawności jeszcze bardziej się wydłuży. Po rozmowie z jednym neurochirurgiem ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie wiem, że to będzie dość rozległa operacja- wszczepienie protez krążków międzykręgowych, stabilizacja kręgosłupa na druty i śruby. Słabo mi na samą myśl. Boję się. Panicznie się boję, bo lekarze mówią, że "z tymi operacjami to też różnie bywa", a więc zoperowanie mnie wcale nie musi przynieść mi ulgi w bólu, przeciwnie- może ten ból jeszcze pogorszyć. 

Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam u fizjoterapeuty. Wszystkie pieniądze, także te z zasiłku REHABILITACYJNEGO ładowałam w kredyty, by nie ściągnąć sobie na głowę komornika. Niestety, konto bankowe to nie jest studnia bez dna. Lat spłacania zostało jeszcze sporo, nie wiem czy i kiedy moi dłużnicy pójdą po rozum do głowy. Cel zbiórki to niestety nie jest kwota, która pozwoliłaby mi na zamknięcie zobowiązań. 

Gdyby tego było mało, na pokładzie mam chorego kota, który z uwagi na nawracające w przeszłości idiopatyczne zapalenie pęcherza musi przyjmować bardzo drogie (jak dla mnie) suplementy zakwaszające mocz i koniecznie musi jeść wysokomięsną, porządną mokrą karmę. Rocki był kotem ludzi, od których od marca 2024 do stycznia 2025 wynajmowałam mieszkanie. Biorąc pod uwagę to, jak się nim zajmowali (a raczej jak się nie zajmowali) nie mogłam go tam zostawić. Jestem w stanie wiele sobie odmówić, by tylko on miał wszystko, czego potrzebuje. Po 8 latach jedzenia suchych chrupek i rzucania poduszkami zasługuje na to, co najlepsze. 

Oszczędności, które miałam, skończyły się. Spłata kredytów, kaucja, czynsz, dwie przeprowadzki, codzienne koszty życia. Odkładałam na swoje marzenia. Chciałam skoczyć ze spadochronem, bo mam to w głowie już dobrych kilka lat, ale zawsze było coś pilniejszego. Marzyłam, by zobaczyć zorzę polarną. Chciałam zrobić szkolenie z balsamacji zwłok i przybliżyć się do mojego marzenia jakim jest praca w prosektorium. 

I wszystko runęło w ciągu kilku chwil. Moi Rodzice pomagają mi, jak mogą, ale oboje są na niskiej emeryturze. To ja powinnam im pomagać. Chce mi się ryczeć z każdym przelewem od nich. To nie tak powinno wyglądać.

Bez Waszej pomocy, nie poradzę sobie. W końcu musiałam to przyznać sama przed sobą. Nie wiem kiedy fizycznie będę w stanie wrócić do pracy. Bardzo bym chciała teraz, już, ale ból mi to uniemożliwia. Depresja i stany lękowe z każdym kolejnym dniem dojeżdżają mnie coraz bardziej. Potrafię w nocy obudzić się z płaczem. Boję się tego, co przyniesie kolejny dzień i tak zwyczajnie, po ludzku, brakuje mi sił.


Będę wdzięczna za każdą okazaną mi pomoc.

Zebrana kwota pozwoli mi zmniejszyć strach o kolejny dzień i nieco spokojniej dochodzić do zdrowia. 


Edit: 02.05.2024

Niestety w aktualizacji można dodać tylko jedno zdjęcie i jeden komentarz na 12h a chcę Wam trochę napisać. Otrzymałam dziś pisma, jakie pozwani złożyli do sądu na tydzień przed rozprawą. Podczas rozprawy sąd przedstawił je mojej pełnomocnik i mnie, natomiast po przeczytaniu kilku zdań uznałam, że z uwagi na mój stan zdrowia i samopoczucie lepiej będzie, gdy nie doczytam do końca. Dziś przekonałam się o tym, że dobrze zrobiłam, bo pewnie przyjechałoby do mnie co najmniej pogotowie. We własnym mieszkaniu, we własnym łóżku, z arsenałem leków uspokajających łatwiej jest poradzić sobie z silnym stresem.

Kochani, dodam tutaj zdjęcia tych pism i dwa słowa swojego komentarza. Więcej będę mogła napisać po rozprawie, rozumiecie. Natomiast chcę być w porządku wobec tych, którzy mi pomogli i wobec tych, którzy jeszcze mi pomogą. Chcę, abyście zobaczyli, z czym tak naprawdę teraz się mierzę. Byście nie myśleli, że w jakiś sposób próbuję Wam grać na emocjach wymyślając niestworzone historie.
Zaczęłam "domagać się" większych kwot, ponieważ kredyty były zawarte ze zmiennym oprocentowaniem. WIBOR sobie skakał, RPP podnosiła stopy procentowe, inflacja sięgała kosmosu. Każdy, kto nie żyje w szafie wiedział co się dzieje. I niepotrzebne były żadne aneksy do umów. O każdej podwyżce informowałam. Poniżej przykład. 

Nie zignorowałam prośby o przesłanie dokumentów, nie mszczę się i nie żądam kosmicznych kwot tylko kwot wynikających z harmonogramu spłaty.  

I kolejna część pisma:

Oczywiście, znałam ich sytuację materialną i oni również znali moją. Doskonale wiedzieli, że straciłam pracę, że jestem na zwolnieniu lekarskim a następnie na zasiłku rehabilitacyjnym, gdzie jak sama jego nazwa wskazuje-powinien być przeznaczony na rehabilitację. Nigdy nie oczekiwałam jednorazowej spłaty wysokich kwot. Zawsze prosiłam, by powoli zaczęli spłacać, żeby dług nie rósł. Słyszałam za tydzień/za kilka dni/na wypłatę. NIE MIAŁAM ŻADNYCH KORZYŚCI z zawieranych kredytów, jedynie dostawałam zwrot długu, często nawet nie w całości. 

Nie żądam niemożliwego. Jak widzicie, pozwany jawnie przyznaje się po pierwsze do długu a po drugie informuje sąd, że nie zamierza wznowić spłacania go. Cóż, moja sytuacja przez rok też się zmieniła, ale dopóki byłam bankomatem to było super, teraz już nikogo to nie interesuje. 

Na ten moment to tyle. Mam nadzieję, że Wasza majówka jest lepsza od mojej. Ściskam 💙


Edit: 13.11.2024

Cześć, Kochani. Wczoraj miałam wizytę kontrolną. W sumie nie wiem od czego zacząć. Jest źle. Jest bardzo źle. Doktor złapał się za głowę kiedy zobaczył obraz z rezonansu. 

Krążek międzykręgowy zbudowany jest z jądra miażdżystego, czyli takiej galarety, która jest otoczona włóknami kolagenowymi- pierścieniem włóknistym. 

Na poziomie L5/S1 doszło u mnie do pęknięcia tych włókien, a znaczna część "galaretki" wylała się do kanału kręgowego powodując obustronny ucisk na nerwy. Mogło się to stać podczas kichnięcia, kaszlnięcia czy choćby złego ułożenia podczas snu. 

Niestety, dyskopatia jest u mnie w wywiadzie od 2019 roku. Lekarze POZ kierowali mnie do ortopedów a ci na 10 dni rehabilitacji, ale ultradźwięki czy pole magnetyczne nie miało prawa tutaj pomóc. Problem więc się pogłębiał i mimo przebytych zabiegów w 2023 i 2024 roku stało się to, co się stało. 

W tym momencie poruszam się o kulach. Nie jestem w stanie się schylać, siedzieć, nawet leżenie powoduje ból. Ból jest okropny, mimo że cierpię na problemy z kręgosłupem już tyle lat, takiego bólu jeszcze nie czułam. Zjadłam już 120 tabletek buprenorfiny, doktor już zaczął wspominać o oksykodonie. W zasadzie na całej długości lewej nogi nie czuję, gdy jej dotykam. To samo dotyczy uda prawej nogi. Umycie włosów jest sporym wyzwaniem. Długa, ciepła kąpiel odpada, bo przy siedzeniu boli tak, że nie da się odprężyć czy zrelaksować, także maksimum moich możliwości teraz, to 5 minutowy prysznic.

Wczoraj usłyszałam w gabinecie zdanie, które spowodowało, że poskładałam się w moment.

 "Tutaj to już operacja." 

Słysząc to rozpłakałam się jak dziecko. Byłam w takim stanie, że nie chciano mnie wypuścić z gabinetu. 

Przez rok wszelkimi możliwymi zabiegami walczyliśmy z doktorem o to, żeby uniknąć skalpela, bo operacja też nie daje niestety żadnej gwarancji. Dodatkowo operacja wiąże się z późniejszą koniecznością rehabilitacji. Ja muszę wrócić do pracy, bo nie mam z czego żyć. Dzisiaj zapłacę ostatni czynsz, na który miałam zabezpieczone pieniądze. Co będzie za miesiąc? Nie wiem. Nie wiem, co z mieszkaniem. Nie wiem, co z ratami kredytów. O jedzenie się nie martwię, bo od kilku tygodni w zasadzie nie jem. Kot jest zaopatrzony i to jest dla mnie najważniejsze.

Została mi wczoraj zaproponowana "ostatnia deska ratunku" przed operacją. Doktor mówi, że po takiej terapii jest szansa, że zmiany się cofną i będziemy mogli znów podziałać Raczem. 

Mowa o terapii Orthokine.

Wspomaga ona w procesach regeneracji po operacjach, w bólach z ucisku korzeni i pni nerwowych kręgosłupa przed i po operacji. Wykorzystuje się w niej naturalne (biologiczne), własne (autologiczne) zdolności organizmu – w uszkodzone miejsce podaje się namnożone w procesie przygotowania białka, w tym w największej ilości białko będące blokerem receptora dla Interleukiny-1. Moc własnych naturalnych białek przeciwzapalnych wyhamowuje proces zapalny, będący czynnikiem wywołującym ból. Cała terapia polega na stymulacji rezerw komórkowych chorego do produkcji cytokin, pochodzących z jego własnej krwi. 

Natomiast jest to metoda leczenia, której w żadnym stopniu nie refunduje NFZ. 

W moim przypadku potrzeba 4-6 zastrzyków, co daje koszt 5500 zł. Do tego należy doliczyć koszt 500 zł za podanie ich pod kontrolą RTG (RTG jest tutaj warunkiem koniecznym, nie robi się takich iniekcji "na ślepo"). Oczywiście dochodzi również koszt wizyt prywatnych- jedna wizyta to koszt 300 zł. 300 zł razy 6 podań preparatu- 1800 zł. Więc, żeby poddać się tej terapii potrzebuję mieć zabezpieczone około 8 tysięcy złotych. 

Tyle czasu udawało mi się uniknąć operacji i nie chcę się jej poddać zwłaszcza z uwagi na to, że tutaj też nikt nie daje gwarancji, że będzie lepiej. Może być gorzej. Po operacji mogę przestać chodzić. Widziałam już w kolejkach pacjentów pooperacyjnych, którzy przychodzili na termolezję czy neuroplastykę, bo operacja nie pomogła lub pogorszyła ich stan. 

Proszę, błagam, jeśli ktoś z Was, kto czyta ten wpis, może mi pomóc dotrzeć do osoby z zasięgami, która mogłaby mi pomóc w rozpowszechnieniu zbiórki, zróbcie to dla mnie. Potrzebuję Waszej pomocy bardziej niż kiedykolwiek...

Aktualizacje


  • Joanna Szymańska - awatar

    Joanna Szymańska

    24.06.2025
    24.06.2025

    Cześć, Kochani!

    Jak to mówią, jak nie urok to 💩💩💩
    W czwartek trafiłam z Rockim na weterynaryjny ostry dyżur. Rano wszystko było okej, po 16 leżał w swoim legowisku, nie ruszył się, jak weszłam do pokoju, co zawsze robi. Odmawiał jedzenia, wymiotował. Warczał i syczał, gdy próbowałam go dotknąć a brzuch miał twardy jak kamień. Jesteśmy wciąż w Jarocinie, to mała miejscowość, ale w marcu otworzyła się tutaj lecznica 24/7. Trafiliśmy na naprawdę wspaniałego lekarza, w dodatku kociarza na 150%.

    USG pokazało, że pęcherz jest w fatalnym stanie. Co prawda Puchaty miewał w przeszłości problemy z idiopatycznym zapaleniem pęcherza moczowego, ale nie zaobserwowałam żadnych objawów specyficznych dla tego schorzenia. Dodatkowo w USG nie spodobała się lekarzowi śledziona i wątroba. Mamy też lekko zaczerwienione dziąsła, ale nie jest to póki co jakieś straszne zapalenie. Dostał lek przeciwbólowy i rozkurczowy i wróciliśmy do domu. Niestety wieczorem wymioty wróciły, więc w piątek rano ponownie pojechaliśmy do lecznicy. Lekarz orzekł, że jest odrobinę lepiej jeśli chodzi o bolesność brzucha i ponownie podał lek pbólowy.

    Weekend na szczęście minął nam spokojnie, jadł, korzystał z kuwety, bawił się. Dzisiaj pojechaliśmy na badania krwi, gdzie stwierdził, że stoczy walkę na śmierć i życie, choć nigdy wcześniej nie było problemów z pobieraniem krwi.
    Czekam na wyniki, mam nadzieję, że nic poważnego mu nie dolega.

    Niestety, dorobiłam się długu w lecznicy. W sumie przez 3 dni do zapłaty mieliśmy 800 zł, ja póki co zapłaciłam tylko 300.
    Do tego musiałam kupić leki na pęcherz moczowy (120 zł) i jeszcze będę musiała zamówić coś do czyszczenia ząbków, choć boję się, że skończy się to utratą palców...

    Na ten moment mam 500 zł długu w lecznicy. Jeśli macie ochotę nam pomóc- będziemy dozgonnie wdzięczni.

    Ściskam 💙
    Asia

    Zdjęcie aktualizacji 167 017

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    13.11.2024
    13.11.2024

    Wracaj do zdrowia.

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      13.11.2024
      13.11.2024

      🥺💙💙💙

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    31.10.2024
    31.10.2024

    Trzymaj się ciepło, będzie dobrze, musi być!

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      31.10.2024
      31.10.2024

      Dziękuję 💙

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    30.10.2024
    30.10.2024

    Trzymaj się.

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      30.10.2024
      30.10.2024

      Próbuję... Dziękuję 💙

  • Twoja imienniczka - awatar

    Twoja imienniczka

    29.10.2024
    29.10.2024

    Trzymaj się kochana ❤️ wierzę, że będzie lepiej

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      29.10.2024
      29.10.2024

      Dziękuję 🥺💙

  • Kasia (z ig od Karoliny i Henia) - awatar

    Kasia (z ig od Karoliny i Henia)

    26.10.2024
    26.10.2024

    Coś wiem o życiu w ciągłym bólu (też od kręgosłupa, doszło tylko na całości i uszkodzony worek oponowy) a do tego uszkodzenie nerwów i neuropatie... dlatego wpłacam ile mogę i będę wracać co miesiąc coś dorzucić dopóki mogę. Trzymam kciuki! Trzymaj się!

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      26.10.2024
      26.10.2024

      Jeny, współczuję... :( u mnie ból o charakterze redikulopatii. Po drugim zabiegu jest taka katastrofa, że szok. Takiego bólu to jeszcze nie czułam mimo, że boli ciągiem już jakieś 2,5 roku. Życzę Ci zdrowia! I dziękuję 💙 za wsparcie zbiórki i dobre słowo, to bardzo dużo dla mnie znaczy 🥺

10 260 zł  z 35 000 zł (Cel)
Wpłaciły 173 osoby
Wpłać terazUdostępnij
 
Joanna Szymańska - awatar

Joanna Szymańska

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 173

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100
Tomasz - awatar
Tomasz
220
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Piotr Łabacz - awatar
Piotr Łabacz
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
30
Krzysztof - awatar
Krzysztof
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij