Kobieta z rudymi włosami, uśmiechająca się na tle budynku.

By wreszcie stanąć na nogi

14 799 zł  z 175 000 zł (Cel)
Wpłaciło 219 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Joanna Szymańska - awatar

Joanna Szymańska

Organizator zbiórki

*** Po przeczytaniu opisu zbiórki zapraszam również do zajrzenia do "Aktualizacji". To właśnie tam dodaję najnowsze informacje w postaci kilkuzdaniowych komunikatów, by nie zmieniać ciągle opisu i by moi Darczyńcy na bieżąco otrzymywali powiadomienia o wszelkich nowych zdarzeniach ***

Dzień dobry, cześć!

Ciężko jest opowiadać o swoich problemach i prosić o pomoc, zwłaszcza obcych sobie ludzi, ale czasami życie nie pozostawia wyboru. W najgorszych snach nie przypuszczałam, że znajdę się w takim miejscu, bo choć niejednokrotnie w życiu było bardzo ciężko, to jednak zawsze jakoś udawało mi się wyjść na prostą. Tym razem niestety jest inaczej. Wiem, że wśród zbiórek internetowych znajdują się takie z wyższym priorytetem, ale proszę, zatrzymaj się na chwilę i przeczytaj moją historię.


Mam na imię Asia, w sierpniu '25 obchodziłam swoje 30. urodziny.

W lutym 2025, po prawie 6 latach życia na własny rachunek w Warszawie, która odkąd pamiętam była moim marzeniem, zmuszona byłam wrócić do rodziców, do mojego rodzinnego Jarocina. Choć wiem, że nie ma tu dla mnie przyszłości, choć nie chcę tu być- nie miałam wyboru.

Wszystko zaczyna się w 2018 roku, kiedy to pomogłam komuś bardzo mi bliskiemu, podpisałam się pod dużym zobowiązaniem, które te osoby zobowiązały się spłacać. Przez ponad 5 lat nie miałam z nimi większych problemów. Czasami zdarzały się drobne opóźnienia, wiadomo jak to bywa czasem z przelewaniem wynagrodzeń przez pracodawców, ale koniec końców pieniądze zawsze dostawałam.

Niestety, w maju 2023 roku usłyszałam, że już nic nie są mi winni. Padło w moim kierunku wiele przykrych słów np., że nie ma we mnie empatii, że nie interesuje mnie czy mają na chleb mimo, że byłam zawsze pierwszą osobą biegnącą im z pomocą i często dostawali w kryzysowych sytuacjach bezzwrotne przelewy. Zawsze mogli na mnie liczyć. Pewnie wiele można mi zarzucić, ale na pewno nie brak empatii.

To był pierwszy moment, w którym zawalił mi się świat. 

Drugim takim momentem był sierpień 2023, kilka dni przed moimi urodzinami, kiedy to partner, z którym byłam w związku przez ponad 2 lata, z którym zdążyłam zamieszkać, zaadoptować kota, stwierdził, że nie widzi naszej przyszłości. Tak o, po prostu. Usłyszałam jedynie "taką podjąłem decyzję", niestety nigdy ta decyzja nie została mi wyjaśniona i dlatego okrutnie ciężko mi było się z tym pogodzić. W ciągu niecałych 4 miesięcy zawiodły mnie dwie najbliższe mi osoby, które mówiły, że kochają.

Straciłam swoje fundamenty. Straciłam poczucie bezpieczeństwa, tak bardzo potrzebne komuś chorującemu na depresję i stany lękowe. Od tego czasu jest już tylko gorzej. 

Sprawa o zapłatę trafiła do sądu (pierwszy pozew na około 8,5 tysiąca złotych, a w tym momencie są mi winni około 27 tysięcy, bo bank nie zgodził się na restrukturyzację zobowiazań mimo moich wielokrotnych próśb, ani na zawieszenie spłaty mimo interwencji Rzecznika Finansowego a ja, dopóki byłam w stanie, płaciłam).

W sierpniu 2024 zapadł wyrok. Uzyskałam klauzulę wykonalności i oddałam sprawę do komornika. Na dzień, kiedy piszę te słowa (18.07.2025) dostałam cztery przelewy na łączną kwotę około 1000 zł. Nie jestem jedynym wierzycielem, stąd ściągalność jest prawie żadna. Od stycznia 2025 już nie płacę, bo nie mam z czego. Bank najpierw oddał sprawę do Kruka, telefony zaczynały się często przed 8 rano i trwały do 20 a nawet później, potem doszły do tego wizyty terenowe windykatorów. Następnie zagroził wypowiedzeniem umów i koniecznością natychmiastowej spłaty całości zobowiązań. Po licznych konsultacjach z prawnikami, podjęłam z początkiem czerwca tego roku decyzję o wystąpieniu do Sądu Rejonowego w Kaliszu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Sprawa jest w toku. Mam ogromną nadzieję, że uda mi się pozbyć chociaż części długów.

Zanim doszło do rozprawy, pozwani postanowili nie odbierać pism procesowych mimo, że wcześniej sami straszyli mnie sądem. Na ich prośbę sąd wyznaczył rozprawę hybrydową, w której... nie wzięli udziału. Na szczęście sędzia okazała się być bardzo kompetentną osobą. 

Na pewno będę chciała złożyć kolejny pozew o zapłatę pozostałej kwoty, a to wygeneruje kolejne koszty. Nie wiem tylko kiedy, z uwagi na postępowanie upadłościowe. Dodatkowo moja (była już) pełnomocniczka sugerowała mi złożenie pozwu o zadośćuczynienie, co pewnie również zrobię, choćbym miała żądać wpłaty na schronisko dla zwierząt. Od maja 2023 nie mam z nimi kontaktu, zablokowali mnie w social mediach, zablokowali mój numer telefonu, nie wiem czy pracują. Wiem jedynie, że muszą ponieść konsekwencje zrujnowania mi życia.

Ja w tym momencie niestety nie zarabiam. Byłam przez rok na zasiłku rehabilitacyjnym, teraz jestem na rencie z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Renta to niecałe 2 tysiące złotych, ponieważ jestem dość młoda i lat składkowych nie było wiele a na tym właśnie opierają się wyliczenia takiego świadczenia. W tym kraju alkoh0lik dostaje więcej pieniędzy niż osoba ciężko chorująca nie z własnej winy. Mam orzeczony stopień niepełnosprawności. Aktualne orzeczenie jest ważne do stycznia 2026.

Od 2022 roku leczę się na zaburzenia depresyjno-lękowe i zaburzenia adaptacyjne, więc możecie sobie wyobrazić, co zrobiły ze mną ostatnie dwa lata. Już wcześniej było źle, ale teraz jest tragicznie. Miewam straszne napady paniki, lęku. Coraz częściej dochodzą do tego myśli, że najlepiej byłoby zniknąć... Mimo leków nasennych albo nie mogę zasnąć albo wybudzam się w nocy. Coraz częściej budzę się z płaczem. Rano wyglądam i czuję się jak zombie. 

Dodatkowo choruję na dyskopatię lędźwiową. Mam liczne przepukliny, zdegenerowane krążki międzykręgowe, ucisk na korzenie nerwów, obustronną rwę kulszową. Ból, z którym się zmagam określony został jako lekooporny. Od października 2024 przyjmuję jedne z najsilniejszych leków przeciwbólowych (opioidy), które już też powoli przestają działać. Boli codziennie. Dochodzi do drętwienia kończyn dolnych. Na całej długości lewej nogi nie czuję dotyku. Powoli to samo zaczyna się na prawej nodze. Czasami odcina mi nogę i nie jestem w stanie iść. Bywa, że nie jestem w stanie wysiedzieć przy obiedzie. Ostatnio kucnęłam przy kociej kuwecie i nie byłam w stanie się podnieść. Zrobienie zakupów czy chociażby spacer jest wyzwaniem. Tak naprawdę wyzwaniem jest też wstanie z łóżka i pójście do łazienki. A przecież ja kocham spacerować. Tęsknię za jazdą na rowerze. Nie pomagają różnego rodzaju blokady sterydowe, których miałam wykonanych około 5. Dwukrotny zabieg termolezji pulsacyjnej również nie przyniósł poprawy.

Przeszłam 3 zabiegi epiduroplastyki cewnikiem Racza: w czerwcu, październiku i grudniu 2024. Jedynie po pierwszej miałam miesiąc spokoju, kiedy to zapomniałam na chwilę jak to jest, kiedy boli kręgosłup. Niestety, po drugim zabiegu doszło u mnie do pęknięcia krążka międzykręgowego, jego zawartość wylała się do kanału kręgowego i to spowodowało jeszcze większy ból. Przeszłam terapię Orthokine, z nadzieją na wchłonięcie się tych zmian, niestety bez oczekiwanych rezultatów. Jestem po konsultacji z moim lekarzem prowadzącym i wiem już, że skończę na stole operacyjnym u neurochirurgów a moja droga do sprawności jeszcze bardziej się wydłuży. Po rozmowie z jednym neurochirurgiem ze Szpitala Bielańskiego w Warszawie wiem, że to będzie dość rozległa operacja- wszczepienie protez krążków międzykręgowych, stabilizacja kręgosłupa na druty i śruby. Słabo mi na samą myśl. Boję się. Panicznie się boję, bo lekarze mówią, że "z tymi operacjami to też różnie bywa", a więc zoperowanie mnie wcale nie musi przynieść mi ulgi w bólu, przeciwnie- może ten ból jeszcze pogorszyć.

Pamiętam, jak zapytałam jednego z neurochirurgów czym jest spowodowane to, że przed 30 r.ż. cierpię na tak zaawansowaną chorobę zwyrodnieniową. Nie miałam żadnego wypadku, w rodzinie nikt nie chorował. Wiecie, co mi odpowiedział? "Wychodzi na to, że miała pani po prostu pecha. Tak się czasami zdarza". Tak... Mam wrażenie, że na drugie imię powinnam mieć Pech. 

Najnowszy wynik rezonansu nie pozostawia złudzeń: 

Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam u fizjoterapeuty, jedna godzina to koszt rzędu 200 zł, ja miałam zalecone, by odbywać takie wizyty jeden raz w tygodniu. Wszystkie pieniądze, także te z zasiłku REHABILITACYJNEGO ładowałam w spłaty, by nie ściągnąć sobie na głowę komornika. Niestety, konto bankowe to nie jest studnia bez dna.

Gdyby tego było mało, na pokładzie mam chorego kota, który z uwagi na nawracające w przeszłości idiopatyczne zapalenie pęcherza musi przyjmować bardzo drogie (jak dla mnie) suplementy zakwaszające mocz. Wysokomięsne puchy też kosztują raczej więcej, niż mniej. Niestety BARF/BACF nie wchodzi w grę, bo po prostu nie chce tego jeść. Rocki był kotem ludzi, od których od marca 2024 do stycznia 2025 wynajmowałam mieszkanie. Biorąc pod uwagę to, jak się nim zajmowali (a raczej jak się nie zajmowali) nie mogłam go tam zostawić. Jestem w stanie wiele sobie odmówić, by tylko on miał wszystko, czego potrzebuje. Po 8 latach jedzenia suchych chrupek i rzucania w niego poduszkami, zasługuje na to, co najlepsze.

W Boże Ciało trafiliśmy na ostry dyżur weterynaryjny, ponieważ Rocki kilkukrotnie zwymiotował, odmawiał jedzenia, był osowiały, miał twardy brzuch. Okazało się, że pęcherz jest w fatalnym stanie, dodatkowo w badaniach krwi wyszły problemy z wątrobą, na zębach znów gromadzi się kamień (niestety mycie jest praktycznie niemożliwe, bo szybko zostałabym bez palców). W 3 dni wizyty/dojazdy do i z lecznicy/leki wyniosły ponad 1000 zł. A to jeszcze nie koniec. 

W sobotę, 19.07. trafiliśmy ponownie do lecznicy. Tym razem z powodu ostrego zapalenia gruczołów okołoodbytowych. Rocki przeszedł w sedacji zabieg zabezpieczenia tworzącej się przetoki, dochodzi do siebie. 

Oszczędności, które miałam, skończyły się. Spłaty rat, zabezpieczenie mieszkania, prawie roczny czynsz, dwie przeprowadzki, codzienne koszty życia... Odkładałam na swoje marzenia. Chciałam wyleczyć zęby- to był mój priorytet. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że będzie to warunek konieczny przed operacją kręgosłupa. Nie wiedziałam nawet, że będę musiała się zoperować. Marzyłam, by skoczyć ze spadochronem, bo mam to w głowie już od dobrych kilku lat, ale zawsze było coś pilniejszego. Marzyłam, by zobaczyć zorzę polarną. Chciałam zrobić szkolenie z balsamacji zwłok i przybliżyć się do mojego marzenia jakim jest praca w prosektorium. Myślałam o tym, by otworzyć małą cukiernię i zacząć zarabiać na tym, co lubię robić najbardziej czyli na pieczeniu ciast, ciastek i tortów.

I wszystko runęło w ciągu kilku chwil.

Bez pomocy sobie nie poradzę. W końcu musiałam to przyznać sama przed sobą. Nie wiem, kiedy fizycznie będę w stanie wrócić do pracy. Bardzo bym chciała teraz, już, ale ból mi to uniemożliwia. Depresja i stany lękowe z każdym kolejnym dniem dojeżdżają mnie coraz bardziej. Potrafię w nocy obudzić się z płaczem. Boję się tego, co przyniesie kolejny dzień i tak zwyczajnie, po ludzku, brakuje mi sił.

Będę wdzięczna za każdą okazaną mi pomoc.

Asia

************************

Edit: 02.05.2024

Niestety w aktualizacji można dodać tylko jedno zdjęcie i jeden komentarz na 12h a chcę Wam trochę napisać. Otrzymałam dziś pisma, jakie pozwani złożyli do sądu na tydzień przed rozprawą. Dodam tutaj zdjęcia tych pism i dwa słowa swojego komentarza. Więcej będę mogła napisać po rozprawie. Natomiast chcę być w porządku wobec tych, którzy mi pomogli i wobec tych, którzy jeszcze mi pomogą. Chcę, abyście zobaczyli, z czym tak naprawdę teraz się mierzę. Byście nie myśleli, że w jakiś sposób próbuję Wam grać na emocjach wymyślając niestworzone historie.

Zaczęłam "domagać się" większych kwot, ponieważ oprocentowanie było zmienne. WIBOR sobie skakał, RPP podnosiła stopy procentowe, inflacja sięgała kosmosu. Każdy, kto nie żyje w szafie wiedział co się dzieje. I niepotrzebne były żadne aneksy do umów. O każdej podwyżce informowałam. Poniżej przykład.

Nie zignorowałam prośby o przesłanie dokumentów, nie mszczę się i nie żądam kosmicznych kwot tylko kwot wynikających z harmonogramu spłaty.

I kolejna część pisma:

Oczywiście, znałam ich sytuację materialną i oni również znali moją. Doskonale wiedzieli, że straciłam pracę, że jestem na zwolnieniu lekarskim a następnie na zasiłku rehabilitacyjnym, gdzie jak sama jego nazwa wskazuje- powinien być przeznaczony na rehabilitację. Nigdy nie oczekiwałam jednorazowej spłaty wysokich kwot. Zawsze prosiłam, by powoli zaczęli spłacać, żeby dług nie rósł. Słyszałam za tydzień/za kilka dni/na wypłatę. NIE MIAŁAM ŻADNYCH KORZYŚCI z zawieranych umów, jedynie dostawałam zwrot pożyczonych pieniędzy, często nawet nie w całości.

Nie żądam niemożliwego. Jak widzicie, pozwany jawnie przyznaje się po pierwsze do długu a po drugie informuje sąd, że nie zamierza wznowić spłacania go. Cóż, moja sytuacja przez rok też się zmieniła, ale dopóki byłam bankomatem to było super, teraz już nikogo to nie interesuje.

Na ten moment to tyle. Mam nadzieję, że Wasza majówka jest lepsza od mojej.

Ściskam 💙

Edit: 13.11.2024

Wczoraj miałam wizytę kontrolną w Poradni Leczenia Bólu. W sumie nie wiem od czego zacząć. Jest źle. Jest bardzo źle. Doktor złapał się za głowę kiedy zobaczył obraz z rezonansu.

Krążek międzykręgowy zbudowany jest z jądra miażdżystego, czyli takiej galarety, która jest otoczona włóknami kolagenowymi- pierścieniem włóknistym.

Na poziomie L5/S1 doszło u mnie do pęknięcia tych włókien, a znaczna część "galaretki" wylała się do kanału kręgowego powodując obustronny ucisk na nerwy. Mogło się to stać podczas kichnięcia, kaszlnięcia czy choćby złego ułożenia podczas snu.

Niestety, dyskopatia jest u mnie w wywiadzie od 2019 roku. Lekarze POZ kierowali mnie do ortopedów a ci na 10 dni rehabilitacji, ale ultradźwięki czy pole magnetyczne nie miały prawa tutaj pomóc. Problem więc się pogłębiał i mimo przebytych zabiegów w 2023 i 2024 roku stało się to, co się stało.

W tym momencie poruszam się o kulach. Nie jestem w stanie się schylać, siedzieć, nawet leżenie powoduje ból. Ból jest okropny, mimo że cierpię na problemy z kręgosłupem już tyle lat, takiego bólu jeszcze nie czułam. Zjadłam niezliczoną ilość tabletek bupren0rfiny. W zasadzie na całej długości lewej nogi nie czuję, gdy jej dotykam. To samo dotyczy uda prawej nogi. Umycie włosów jest sporym wyzwaniem. Długa, ciepła kąpiel odpada, bo przy siedzeniu boli tak, że nie da się odprężyć czy zrelaksować, także maksimum moich możliwości teraz, to 5 minutowy prysznic.

Wczoraj usłyszałam w gabinecie zdanie, które spowodowało, że poskładałam się w moment.

"Tutaj to już operacja."

Słysząc to rozpłakałam się jak dziecko. Byłam w takim stanie, że nie chciano mnie wypuścić z gabinetu.

Przez rok wszelkimi możliwymi zabiegami walczyliśmy z doktorem o to, żeby uniknąć skalpela, bo operacja też nie daje niestety żadnej gwarancji. Dodatkowo operacja wiąże się z późniejszą koniecznością rehabilitacji. Ja muszę wrócić do pracy, bo nie mam z czego żyć. Dzisiaj zapłacę ostatni czynsz, na który miałam zabezpieczone pieniądze. Co będzie za miesiąc? Nie wiem. Nie wiem, co z mieszkaniem. Nie wiem, co z ratami. O jedzenie się nie martwię, bo od kilku tygodni w zasadzie nie jem. Kot jest zaopatrzony i to jest dla mnie najważniejsze.

Została mi wczoraj zaproponowana "ostatnia deska ratunku" przed operacją. Doktor mówi, że po takiej terapii jest szansa, że zmiany się cofną i będziemy mogli znów podziałać Raczem.

Mowa o terapii Orthokine.

Wspomaga ona w procesach regeneracji po operacjach, w bólach z ucisku korzeni i pni nerwowych kręgosłupa przed i po operacji. Wykorzystuje się w niej naturalne (biologiczne), własne (autologiczne) zdolności organizmu – w uszkodzone miejsce podaje się namnożone w procesie przygotowania białka, w tym w największej ilości białko będące blokerem receptora dla Interleukiny-1. Moc własnych naturalnych białek przeciwzapalnych wyhamowuje proces zapalny, będący czynnikiem wywołującym ból. Cała terapia polega na stymulacji rezerw komórkowych chorego do produkcji cytokin, pochodzących z jego własnej krwi.

Natomiast jest to metoda leczenia, której w żadnym stopniu nie refunduje NFZ.

W moim przypadku potrzeba 4-6 zastrzyków, co daje koszt około 4500 zł. Do tego należy doliczyć koszt 500 zł za podanie ich pod kontrolą RTG (RTG jest tutaj warunkiem koniecznym, nie robi się takich iniekcji "na ślepo").

Tyle czasu udawało mi się uniknąć operacji i nie chcę się jej poddać zwłaszcza z uwagi na to, że tutaj też nikt nie daje gwarancji, że będzie lepiej. Może być gorzej. Po operacji mogę przestać chodzić. Widziałam już w kolejkach pacjentów pooperacyjnych, którzy przychodzili na termolezję czy neuroplastykę, bo operacja nie pomogła lub pogorszyła ich stan.

Proszę, błagam, jeśli ktoś z Was, kto czyta ten wpis, może mi pomóc dotrzeć do osoby z zasięgami, która mogłaby mi pomóc w rozpowszechnieniu zbiórki, zróbcie to dla mnie. Potrzebuję Waszej pomocy bardziej niż kiedykolwiek...

Edit: 15.07.2025

Jak wspominałam w jednej z poprzednich aktualizacji, przed operacją kręgosłupa muszę doprowadzić swój organizm do porządku. Tak naprawdę do "ogarnięcia" jest tylko (albo właściwie aż) stan mojej jamy ustnej. Rok temu, dosłownie kilka dni przed moimi urodzinami, dowiedziałam się, że jest pewien program, w którym wybierani są pacjenci i leczenie przebiega na koszt kliniki stomatologicznej. Jestem z natury pesymistką, ale wtedy uznałam to za prezent od losu i gdzieś w środku liczyłam, że się uda. Niestety. Próbowałam dwukrotnie i ani razu nie dostałam się nawet do etapu badań lekarskich. Być może ktoś uznał, że jestem zbyt skomplikowanym przypadkiem i moje leczenie przekroczyłoby budżet. Nie wiem, raczej nigdy się nie dowiem.

Zaczęłam działać na własną rękę, napisałam bardzo długiego maila, którego rozesłałam do wielu klinik dentystycznych oraz do firmy produkującej komponenty (które tak naprawdę są w tym wszystkim najdroższe), współpracującej z tymi klinikami. Otrzymałam wiadomość tylko z jednego miejsca, że moja historia jest poruszająca a determinacja godna podziwu, ale niestety są prywatną kliniką i z uwagi na koszta nie mogą pomóc. Pozostałe miejsca po prostu zignorowały moją wiadomość, choć ja dużo bardziej doceniam, jak ktoś powie mi, że mam spadać, zamiast milczeć. Po ponad dwóch miesiącach firma również odpisała, że nie są w stanie mi pomóc...

Postanowiłam działać dalej i jako, że przez internet ciężko się przebić, napisałam długie listy z moją historią, które rozesłałam prosząc o pomoc w nagłośnieniu zbiórki.  

Jakie to mogą być koszta? Do usunięcia mam głównie korzenie, również wszystkich czterech tzw. "zębów mądrości", wysokie jest też prawdopodobieństwo zaniku kości- żeby to ocenić muszę zrobić pantomogram oraz tomografię CBCT. Sprawa wygląda następująco: 

* zabieg w szczęce do 93 tysięcy złotych (cena obejmuje: konsultację przed zabiegiem + higienizację + znieczulenie miejscowe + ekstrakcję zębów + wszczepienie 4 implantów techniką All-on-4 + zdjęcie szwów + most natychmiastowy, akrylowy MAAB mocowany do implantów w dniu zabiegu + drugi most ostateczny MAB – akrylowy na podbudowie tytanowej, jest wykonywany po 6-12 miesiącach od zabiegu, po okresie niezbędnym do integracji implantów z kością),

* zabieg w żuchwie do 64 tysięcy złotych (cena obejmuje: konsultację przed zabiegiem + higienizację + znieczulenie miejscowe + ekstrakcję zębów + wszczepienie 4 implantów techniką All-on-4 + zdjęcie szwów + most natychmiastowy, akrylowy MAAB mocowany do implantów w dniu zabiegu + drugi most ostateczny MAB – akrylowy na podbudowie tytanowej).

Są to kosmiczne kwoty, które przewyższają możliwości osoby będącej na rencie chorobowej. Wykorzystałam wszystkie możliwości, jakie przyszły mi do głowy, zbiórka jest moją ostatnią nadzieją... Wierzę, że wśród osób, które otrzymają moje listy znajdą się takie, które zechcą mi jakkolwiek pomóc.

W związku z powyższym, ze ściskiem w żołądku, muszę zmienić cel tej zbiórki na 175 tysięcy złotych (tak naprawdę 165, ale na liczniku jest ponad 11 tysięcy, których fizycznie już nie ma). To zapewni mi pokrycie kosztów leczenia, przejazdów i zakwaterowania. 

I wiecie, to nie są "tylko jakieś zęby", jak usłyszałam od jednej z osób, które poprosiłam o udostępnienie mojej zbiórki. Tu nie chodzi w tym momencie o aspekt wizualny. Chodzi o to, że moja jama ustna w tym momencie jest siedliskiem bakterii i taki jej stan, podczas czy też po operacji kręgosłupa, jest dla mnie realnym zagrożeniem życia. Żaden lekarz nie podejmie się operacji dopóki nie dostarczę dokumentu od stomatologa, że nie ma przeciwskazań. Nie, nie robią tego na NFZ. Nie, implanty to nie 40 tysięcy. Czasami przeglądając cenniki klinik dentystycznych owszem, można znaleźć niższe ceny, ale zaraz później okazuje się, że podana cena obejmuje tylko wszczepienie implantów (oczywiście w jednym łuku, a u mnie do zrobienia są oba) a za mosty trzeba dopłacić kolejnych kilkadziesiąt tysięcy. Nie próbuję wyłudzić pieniędzy i wylecieć z kraju. Chcę tylko wyzdrowieć. Mam tylko 30 lat a czuję się, jakbym miała 90. Już mam wobec Was ogromny dług wdzięczności i przyrzekam go spłacić, gdy tylko los zechce odwrócić się na moją korzyść. 

Ściskam 💙

Edit: 31.07.2025

Na początku chciałabym Wam bardzo, baaaardzo serdecznie podziękować za dotychczasową pomoc. Dzięki Waszym wpłatom mogłam w tym tygodniu wykonać niezbędne badania obrazowe: pantomogram oraz tomografię CBCT a także odbyć konsultację online w klinice, w której chciałabym się leczyć. 

Poniżej wrzucam rachunek za RTG oraz potwierdzenie przelewu za konsultację.

Konsultacja w klinice miała na celu konkretne omówienie mojego przypadku na podstawie przesłanych badań, zaproponowanie planu leczenia oraz przedstawienie kosztorysu. 

Otrzymany kosztorys zakłada koszt leczenia w wysokości 134 tysięcy złotych. Jest to kwota minimalna, może się okazać, że potrzeba będzie więcej pieniędzy np. jeśli okaże się, że usunięcie zębów jest bardziej skomplikowane albo jeśli implanty się nie przyjmą. Zatem dużo się nie pomyliłam. 

Kosztorys nie obejmuje wizyt kontrolnych, które muszą się odbyć po dwóch tygodniach, dwóch i czterech miesiącach oraz przez 5 lat co pół roku. Aktualnie koszt jednej wizyty kontrolnej to 450 zł. 

Do tego dochodzi jeszcze koszt przejazdów do Warszawy i zakwaterowania, bo z Jarocina nie da się pojechać i wrócić w ciągu jednej doby. 

Poniżej wrzucam zdjęcia otrzymanego kosztorysu, który ważny jest do 30.10., czyli 3 miesiące: 

Aktualnie na zbiórce do wypłaty jest 1800 zł. 

Za każdą pomoc, za każde udostępnienie, będę Wam dozgonnie wdzięczna 💙 

Edit: 11.08.2025 

Dodam ten tekst też tutaj, bo widzę, że do Aktualizacji mało kto zagląda. 

Kochani moi, od wielu tygodni robię, co mogę, żeby zbiórka nabrała tempa. Nie zliczę, ile wysłałam wiadomości przez facebooka/instagrama, ile maili, ile listów, ile wykonałam telefonów. Do ludzi z dużymi zasięgami, do różnych firm, instytucji, miejscowych mediów. Nie zliczę w ilu grupach pomocowych, ale też takich ogólnych, dodałam postów z prośbą o pomoc, o udostępnienie zrzutki. 

Dotarłam niedawno do bardzo dużej grupy pomocowej (!!!) liczącej blisko 170 TYSIĘCY członków. Kilkukrotnie próbowałam dodać swój post, ale administracja go odrzucała, więc zdecydowałam się na napisanie wiadomości. Pani, która nie jest lekarzem i która zapewne wie całkiem niewiele na temat chorób, z którymi ja się zmagam oraz o chorobach i kosztach leczenia zębów wypowiada się za 170 tysięcy osób twierdząc, że nikt mi nie pomoże i podważa zasadność planu leczenia, który został przygotowany przez specjalistów. Dzisiaj kolejna pani, która również nie jest lekarzem stwierdziła, że cel zbiórki jest dla niej niejasny, że nie wie kto doradził mi implanty, bo przecież nawet jak kości zanikną, to robi się przeszczepy i mi nie pomoże, nie udostępni. 

Chcę, żebyście wiedzieli, że aktualnie stan mojej jamy ustnej jest tragiczny. Jest to stan, który trwa już kilka lat, ale nie zmienia to faktu, że jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Choroby zębów poprzez rozprzestrzenianie się bakterii rzutują na cały organizm. Są powodem wielu infekcji np. zatok czy gardła, bólów głowy. Mogą wpływać na problemy z sercem, nerkami, układem pokarmowym. To jest aspekt zdrowotny i powód, dla którego przed poważnymi operacjami czy np. też przed zajściem w ciążę, należy zęby naprawić. 

W momencie, w którym tracimy lub usuwamy ząb, w kościach szczęki czy żuchwy zachodzi naturalny proces ich zaniku, jeśli nie zapewnimy uzupełnienia ubytku. W moim przypadku, w przypadku kiedy zęby są połamane i proces resorpcji już się rozpoczął, brak natychmiastowego obciążenia implantami/mostami spowodowałby w bardzo krótkim czasie, że bez przeszczepu kości, który sam w sobie już jest kosztowny, a i sam proces leczenia wtedy bardzo się wydłuża, nie byłoby mowy o implantacji. I pewnie, robi się przeszczepy kości, zgadzam się z tym. Natomiast wtedy implantacja możliwa jest najczęściej dopiero po 6 a czasami nawet po 12 miesiącach od przeszczepu. Ruchoma proteza (która oczywiście jest tańsza) w moim przypadku nie jest żadnym rozwiązaniem, bo po prostu doprowadziłaby do jeszcze większych problemów. 

Na samym końcu chciałabym zwrócić uwagę na aspekt funkcjonalny i wizualny całościowych (bo o takich mowa) ruchomych protez. Jedzenie jest utrudnione, mowa jest niewyraźna, ponieważ takie protezy mają dodatkowe sztuczne podniebienie. Ja mam niecałe 30 lat. Po wyleczeniu kręgosłupa muszę i chcę wrócić do pracy. Całościowe protezy ruchome naprawdę mi w tym nie pomogą. 

Mogę Was zapewnić, że gdyby lekarze- chirurdzy, implantolodzy i protetycy uznali, że nie potrzebuję implantów to zostałyby mi zaproponowane alternatywne metody leczenia. Dentyści walczą zawsze o każdy zdrowy ząb, a u mnie nie ma o co walczyć. Dlatego zapadła taka a nie inna decyzja i nie ma mojej zgody na to, by ktoś, kto nie jest specjalistą, podważał zasadność leczenia. Pytanie mnie, kto mi doradzał natychmiastową implantację kiedy robi się przeszczepy, jest naprawdę słabe. Doradzali lekarze. Specjaliści w swoich dziedzinach, na podstawie badania klinicznego i badań obrazowych. 

A co do cen- niestety tyle kosztują usługi stomatologiczne w prywatnych klinikach w Polsce. Porównywałam dziesiątki cenników, spędziłam nad tym naprawdę całe mnóstwo czasu. Czasami mimo mniejszej ceny okazuje się w rozmowie, że to czy tamto jest dodatkowo płatne. Mój plan leczenia zakłada już "full serwis". Drugie niestety jest takie, że tego typu leczenie nie jest refundowane przez NFZ. Nie sztuką jest zrobić byle taniej. Sztuką jest nie pogorszyć obecnego stanu i nie generować większych kosztów

Słuchajcie, mi jest naprawdę wstyd, że muszę prosić o pomoc i uzewnętrzniać się przed obcymi ludźmi. Wiele razy czytałam, że za głupotę trzeba płacić (nie sądziłam, że pomoc rodzinie będzie największym błędem mojego życia), że powinnam zdechnąć, spłonąć w piekle, że żeruję na ludziach i wyłudzam od nich pieniądze. Nie wiem ile łez wypłakałam, szczególnie w ostatnich tygodniach, ale uwierzcie, że gdybym miała inne opcje nie szukałabym pomocy u obcych ludzi, gdzie znajdują się tacy, którzy z czyjegoś nieszczęścia tworzą sobie pole do wyśmiewania i wbijania szpil. 

Na leczenie zębów zbierałam ponad 6 lat. Najwięcej udało mi się odłożyć kiedy pracowałam w sprzedaży zdalnej, do której nigdy już nie wrócę, bo przez nią skończyłam u psychiatry z depresją i lękami. I mimo tego, że zbierałam tyle lat, nie udało mi się uzbierać całej kwoty z kosztorysu, do którego macie wgląd. Kredytu jeszcze długo nikt mi nie da a już na pewno nie na taką kwotę. 

I możecie nie rozumieć zasadności, możecie się z nią nie zgadzać, ale raz jeszcze powtórzę- nie podważajcie proszę kompetencji lekarzy, jeśli sami nimi nie jesteście; chirurgów szczękowych, implantologów i protetyków. 

Ja też bym chciała, żeby dało się inaczej, bo boję się jak jasna cholera, ale się nie da. Nie mogę dopuścić do tego, by mój stan się pogorszył, by dołożyć sobie więcej cierpienia przez przeszczepy kości i późniejszą rekonwalescencję i by po kilku miesiącach musieć przeżywać kolejny raz to samo, bo to po prostu dla mnie za wiele... 

Mam nadzieję, że mimo wszystko zrozumiecie. 

Ściskam 💙 

Edit: 13.08.2025 

Taką ciepłą wiadomość dostałam wczoraj w odpowiedzi na prośbę o udostępnienie linka do zrzutki.
Ktoś nawet nie pokusił się o to, by przeczytać wszystko ze zrozumieniem, ale nie miał problemu, żeby wypluć z siebie oskarżenia naciągania ludzi, żebrania i braku godności. Dodatkowo postawiono mi diagnozę, że nic mi nie jest (pewnie tak dla żartów przyjmuję jeden z silniejszych leków przeciwbólowych i również dla żartów jem antydepresanty a lekarze różnych specjalności się mylą) i mam się wziąć do roboty. Co zabawne, napisał to ktoś, kreujący się na osobę o dobrym sercu, pomagającą zwierzętom, która sama ma konto na portalu, na którym można postawić kawkę i pewnie robi na tym lepszy interes, niż zarzuca to mnie, bo nie jest fundacją ani DT a jedynie wrzuca śmieszne obrazki na Facebooka. Nigdzie nie znalazłam informacji na co przeznaczane są pieniądze z kawek, za to mimo, że moja zbiórka jest wysoce transparentna, wyliczane mi zostało "na co ja tyle chcę nazbierać". No to po kolei.

Nie pokazałam orzeczenia, bo to nie jest najważniejszy dokument. Na pewno nie ważniejszy od dokumentacji medycznej, którą regularnie tutaj przedstawiam. Na końcu 2023 roku, kiedy otrzymałam orzeczenie o niepełnosprawności, mój stan nie był jeszcze tak zły, otrzymałam jedynie stopień lekki, za którym nie idą żadne pprzywileje. Nie jest nawet honorowane przez ZUS. Nie przysługują mi żadne dodatkowe pieniądze, nawet biletu PKP nie mogę kupić taniej. Wrzucam tutaj zdjęcie mojej legitymacji Osoby Niepełnosprawnej. Zakrywam kod QR, bo odnośnikiem jest PESEL, ale wrzucam też kody chorób, dla których legitymacja została wydana.

Nie ja narobiłam długów. Moje zobowiązania w tym wszystkim to jest niewielki procent. W długi wpędził mnie ktoś mi bliski (niestety portal nie pozwala na podanie dokładnych informacji) kto najpierw błagał mnie o pomoc, bo właściciel chciał wyrzucić z mieszkania, bo trzeba było szukać nowego mieszkania, bo nie było za co żyć, a później wykorzystał moje dobre serce. 

Nie chcę, żeby inni spłacali za mnie. Nigdy nawet coś takiego nie przyszło mi do głowy. Upadłość konsumencka, o którą walczę, ma mi pomóc w wyjściu z długów. 

Terapia Orthokine to nie jest koszt 1200 zł. Choć rzeczywiście tak mówi Google w odniesieniu do... terapii nadgarstka.  Terapia Orthokine kosztowała mnie 5000 zł (a mogła dużo więcej, gdyby nie to, że Doktor prowadzi mnie od dłuższego czasu). Poza tym nie zbieram na nią, bo przeszłam ją w grudniu 2024, nie przyniosła oczekiwanych rezultatów i nie ma zalecenia powtórki.
Co do kosztów, niestety nie jestem w stanie przedstawić potwierdzeń przelewów, ponieważ decyzją syndyka konto, z którego były realizowane zostało zamknięte. Wrzucam natomiast zrzut ekranu z cennika Kliniki Leczenia Bólu Neurolocus w Warszawie, w której przechodziłam tę terapię. Do ceny z cennika należy doliczyć jeszcze koszty konsultacji. Zasiłek rehabilitacyjny otrzymywałam od marca 2023 do marca 2024, także nie dostaję go już półtora roku i jest to na zbiórce wyraźnie napisane. Jestem na rencie, lekarze orzecznicy stwierdzili całkowitą niezdolność do pracy na podstawie badania przedmiotowego i dostarczanej dokumentacji medycznej. Ostatni przelew z ZUS dostałam w czerwcu, a więc jestem bez dochodu od dwóch miesięcy, ponieważ czekam na komisję lekarską, której celem ma być ponowne ustalenie prawa do renty i kontrola stanu mojego zdrowia. Niemożliwym byłoby spłacanie zobowiązań mając niecałe 2 tysiące złotych, ponieważ całość zobowiązań to jakieś 3500 zł miesięcznie, do tego dochodzą koszty leków i szeroko pojętego życia. Także nie, mając niecałe 2 tysiące złotych nie mam z czego spłacać i z czego żyć. 

Niemniej, powtórzę, nie proszę nikogo o spłatę moich zobowiązań, nie to jest celem mojej zbiórki. Celem zbiórki jest zebranie pieniędzy na zabieg stomatologiczny, który ma wyleczyć moją jamę ustną i który jest niezbędny przed operacją kręgosłupa.

Zgadza się, choroby kręgosłupa to choroby cywilizacyjne w dzisiejszych czasach. Nie robię interesu z mojej choroby. Milion razy bardziej wolałabym być zdrowa niż błagać o pomoc obcych ludzi i otrzymywać wiadomości tego pokroju. Przedstawiłam dokumenty potwierdzające mój stan zdrowia. To, że mam pęknięty krążek międzykręgowy, ucisk na nerwy. W to, że nie mam czucia dotyku w nogach musicie mi uwierzyć na słowo. W to, że mam problem z wypróżnianiem się też, bo nie mam zamiaru nagrywać filmów w toalecie.

Chłopak odszedł, natomiast zbiórka powstała dużo później. Rozstanie miało miejsce w sierpniu 2023 a zbiórka powstała w kwietniu 2024, także powodem rozstania nie był wstyd, bo założyłam zbiórkę. 

Z moimi Rodzicami miałam i mam kontakt cały czas, w końcu u nich mieszkam. Mój Tata przeprowadzał mnie z Warszawy do Jarocina.

Bardzo bym chciała "wziąć się do roboty", bo standard mojego życia jest w tym momencie żaden. W wieku 30 lat zmuszona byłam wrócić na garnuszek do rodziców, gdzie nie mam nawet własnego pokoju. Nie mogę sobie pozwolić na kupno sukienki, fajnych butów, nowej torebki. Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam zrobione paznokcie. Nie mogę nigdzie wyjechać, ostatni raz na wakacjach byłam w 2022 roku. Nawet wyjazd do Przyjaciół do Poznania jest poza moim zasięgiem. Muszę wybierać czy kotu kupić suplementy czy lepszy żwirek, od którego nie będę się dusić sypiąc go do kuwety. Naprawdę dużo bym dała za możliwość pójścia do pracy i zarabiania pieniędzy, które pozwoliłyby mi na godne życie, bez potrzeby oglądania sto razy każdej złotówki.

Odczytanie tej wiadomości wywołało u mnie ostrą reakcję na stres, spowodowało atak, w wyniku którego długo nie mogłam złapać normalnego oddechu i nie mogłam się uspokoić. 

Pomówienie, zniesławienie, w wiadomościach na komunikatorze jest przestępstwem ściganym z oskarżenia prywatnego i ja takie zawiadomienie dzisiaj złożyłam na policji. Jestem już w kontakcie z prawnikiem i z autorem tej wiadomości spotkamy się w sądzie. Nie mogę pozwolić sobie na to, by ktoś krzywdził mnie w taki sposób. To bardzo poważne oskarżenia. Łatwo jest kogoś w ten sposób zrujnować a odbudowanie zaufania i dobrego imienia to proces długotrwały, często niemożliwy do osiągnięcia. 

Mam nadzieję, że osoba, która skierowała do mnie te słowa w przyszłości najpierw się zastanowi a dopiero później zacznie pisać. Pisząc coś takiego osobie zmagającej się z depresją można wyrządzić naprawdę dużą krzywdę a skutki mogą być nieodwracalne. 


Trzymajcie się ciepło 💙 

Aktualizacje


  • Joanna Szymańska - awatar

    Joanna Szymańska

    12.09.2025
    12.09.2025

    Wiecie co, tak zwyczajnie, po ludzku, opadłam dzisiaj ze wszystkich sił. Wniosek o przedłużenie renty złożyłam z końcem kwietnia, jakiś tydzień po tym, jak ZUS dał mi tę możliwość. Ostatni przelew dostałam na początku czerwca, bo do czerwca właśnie miałam ważne orzeczenie. Po licznych ponagleniach dostałam wezwanie na badanie 10.09. I zwykle było tak, że po takim badaniu lekarz wystawiał orzeczenie, które następnie było wysyłane i jeśli nie wniosło się sprzeciwu, to po jakichś 2 tygodniach dostawało się pieniądze. Zadzwoniłam dziś do ZUS, żeby zapytać o decyzję, na co "sympatyczna" pani powiedziała, że wydanie orzeczenia jest zaplanowane na 24.09., bo to było "tylko badanie". Zapytałam panią ponownie, co mam zrobić, za co żyć, będąc od ponad 3 miesięcy bez dochodu. Pani standardowo odpowiedziała, że jest dużo wniosków i długo to trwa. Jeśli będę się musiała od decyzji odwołać (a jestem wręcz przekonana, że tak będzie, bo lekarz nie przeprowadził ze mną praktycznie żadnego wywiadu, zapytał jedynie czy mnie operowano, a jak zaczęłam opowiadać o przebytych zabiegach, to mi przerwał. Zaczął z całej siły podnosić mi nogi a następnie je zginać, gdzie wręcz darłam się, że mnie to boli i tak naprawdę boli do teraz, nawet leki nie pomagają) to pieniądze dostanę chyba w przyszłym roku.
    Także osoba, która twierdziła, że mam 2 tysiące, to mam z czego żyć, powinna się spalić ze wstydu.
    Kochani, na zbiórce do wypłaty aktualnie 0 zł.
    To, co pisałam w poprzedniej aktualizacji, że część pieniędzy wypłaconych odłożyłam już jest nieaktualne, bo musiałam oddać pieniądze, które pożyczyłam licząc, że we wrześniu będę już miała jakiś dochód, no i musiałam zaopatrzyć kota w żwir i leki.
    Szczerze? Mam ochotę strzelić sobie w łeb.
    Trzymajcie się ciepło.
    Asia

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    13.11.2024
    13.11.2024

    Wracaj do zdrowia.

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      13.11.2024
      13.11.2024

      🥺💙💙💙

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    31.10.2024
    31.10.2024

    Trzymaj się ciepło, będzie dobrze, musi być!

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      31.10.2024
      31.10.2024

      Dziękuję 💙

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    30.10.2024
    30.10.2024

    Trzymaj się.

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      30.10.2024
      30.10.2024

      Próbuję... Dziękuję 💙

  • Twoja imienniczka - awatar

    Twoja imienniczka

    29.10.2024
    29.10.2024

    Trzymaj się kochana ❤️ wierzę, że będzie lepiej

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      29.10.2024
      29.10.2024

      Dziękuję 🥺💙

  • Kasia (z ig od Karoliny i Henia) - awatar

    Kasia (z ig od Karoliny i Henia)

    26.10.2024
    26.10.2024

    Coś wiem o życiu w ciągłym bólu (też od kręgosłupa, doszło tylko na całości i uszkodzony worek oponowy) a do tego uszkodzenie nerwów i neuropatie... dlatego wpłacam ile mogę i będę wracać co miesiąc coś dorzucić dopóki mogę. Trzymam kciuki! Trzymaj się!

    • Joanna Szymańska - awatar

      Joanna Szymańska - Organizator zbiórki

      26.10.2024
      26.10.2024

      Jeny, współczuję... :( u mnie ból o charakterze redikulopatii. Po drugim zabiegu jest taka katastrofa, że szok. Takiego bólu to jeszcze nie czułam mimo, że boli ciągiem już jakieś 2,5 roku. Życzę Ci zdrowia! I dziękuję 💙 za wsparcie zbiórki i dobre słowo, to bardzo dużo dla mnie znaczy 🥺

14 799 zł  z 175 000 zł (Cel)
Wpłaciło 219 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Joanna Szymańska - awatar

Joanna Szymańska

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 219

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
500
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
500
Anka - awatar
Anka
10
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
10
Karina - awatar
Karina
20
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Marzena - awatar
Marzena
20

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail