Wyjazd z pomocą-front w Donbasie

Witam serdecznie!

Nazywam się Leopold i jestem polskim wolontariuszem, pomagającym Ukrainie od pierwszych dni rosyjskiej inwazji. 

Przez pierwsze tygodnie byłem wolontariuszem na granicy, pomagając tysiącom ukraińskich uchodźców, jeździłem również wtedy kilkukrotnie do Lwowa i na zachód Ukrainy z misjami ewakuacyjnymi po osoby starsze i niepełnosprawne, wożąc lekarstwa, a nawet ochotników jadących walczyć. 

Przez kolejne tygodnie zajmowałem się zbieraniem na wszelkie możliwe sposoby pieniędzy i zaopatrzenia dla walczących z najeźdźcą ukraińskich żołnierzy.

Równocześnie cały czas goszczę w swoim domu ukraińskie rodziny, a wielu kolejnym pomagam znaleźć mieszkanie, pracę itp.

Jednak doszedłem do wniosku, że to wszystko jest za mało. Po krótkich przemyśleniach podjąłem nieodwołalną decyzję - zebrałem wszystkie moje oszczędności, pożyczyłem trochę pieniędzy od rodziny i zakupiłem dużego vana! Jest to Mercedes Sprinter 319 w bardzo długiej wersji XXL. Jest to bus osobowo-dostawczy, ma 8 miejsc siedzących, plus osobną, odgrodzoną ścianą dużą przestrzeń ładunkową, w której zmieściłby się nawet słoń!

Po zakupie busa wraz z zaprzyjaźnioną fundacją załadowaliśmy go po brzegi jedzeniem i innymi artykułami pierwszej potrzeby dla ludzi i zwierząt, po czym ruszyłem nim w dwie misje dostarczenia pomocy - najpierw do znajdującego się na południu kraju Mikołajewa, w rejonie którego cały czas toczą się ciężkie walki. Miasto jest non stop bombardowane, od ponac miesiąca na skutek zbombardowania sieci wodociągowej nie ma w nim bieżącej wody, a mieszkańcy głodują, ustawiając się w długich kolejkach po pomoc humanitarną...

Druga misja była w okolice Kijowa, do zniszczonych wsi, wyzwolonych od raszystowskiej okupacji. Tam dostarczałem pomoc dla naprawdę bardzo jej potrzebujących!

Aktualnie za kilka dni, w najbliższą sobotę, szykuję się do dużo większego wyjazdu. Będę wieźć pomoc między innymi dla walczących z wrogiem w piekle Donbasu żołnierzy 17 Samoddzielnej Brygady Pancernej im. Konstantina Pestushko z Krzywego Rogu. Służy w niej mój znajomy. Odpowiadają oni za spalenie naprawę sporej kupy ruskiego żelastwa! 

Będę wieźć ładunek dla nich, oraz dla innych jednostek wojskowych i potrzebujących w regionach Zaporoża oraz Kramatorska w Donbasie.

Do pokonania są ogromne dystanse. Jedna podróż z Berlina gdzie mieszkam do Donbasu to 2000 km w jedną. Łącznie cały taki jeden wyjazd, z objeżdżaniem różnych miast, jednostek, to około 5000-6000 kilometrów. 

Niestety, mój bus ze względu na swoją masę i gabaryty jest bardzo paliwożerny. Jego średnie spalanie to ponad 13 litrów ropy na 100 km. Tak więc przy obecnych cenach paliwa, każdy przejechany jeden kilometr oznacza jeden złoty kosztu. Na samo paliwo na taką wyprawę potrzebuję ok 5000-6000 złotych.

Do tego dochodzi wiele innych kosztów - olej silnikowy, wymiana części eksplatacyjnych samochodu, naprawy, koszty autostrad w Polsce i tak dalej.

Ja na pomoc Ukrainie ze swojej własnej kieszeni wykładam miesięcznie wszystko, na co mnie tylko stać. Chciałbym móc jeżdzić z pomocą dużo częściej. Niestety, bez pomocy ludzi dobrej woli nie dam rady.

Tak więc drodzy przyjaciele, znajomi, znajomi znajomych jak i nieznajomi ludzie dobrego serca, proszę was bardzo o dorzucenie się do kosztu mojej wyprawy. Serio, każde 10, 20 czy nawet 5 złotych to dla mnie pomoc.

Bardzo proszę również wszystkich o udostępnianie mojej zbiórki na Facebooku, Instagramie itp, oraz o przesyłanie jej waszym rodzinam i znajomym. Sharing is caring! 

Proszę, pomóżcie mi pomóc naszym sąsiadom, braciom i przyjaciołom wygrać tą wojnę i przegnać naszego wspólnego wroga!

Za wolność naszą i waszą!

Sława Ukrainie! Niech żyje Polska!