Na leczenie Tygrysa

W listopadzie ubiegłego roku zostałam kocią mamą najcudowniejszego stworzenia na świecie- Tygrysa. 

Jest dokładnie takim kotkiem jakiego sobie wymarzyłam, bardzo towarzyski, proludzki, wtula się całym sobą i mruczy jak traktorek. 

Ostatni czas zwalił nas z nóg, Tygrys zaczął się gorzej czuć i z dnia na dzień osłabł. Bezlitosna diagnoza - wirusowe zapalenie otrzewnej kotów. 

Do niedawna był to wyrok śmierci dla kota, na szczęście powstał skuteczny lek, który daje szansę na całkowite wyzdrowienie. Ma jeden minus- terapia trwa ponad 80 dni, każdy dzień leczenia kosztuje 56 zł. 

Do tego dochodzą rozszerzone wyniki krwi, które trzeba powtórzyć minimum 3 razy, kroplówki, usg, odciąganie płynu z brzucha i robi się z tego porażający koszt, na który mnie nie stać. 

Na domiar złego, dopadło mnie prawo serii i dosłownie przedwczoraj mój ukochany psi rezydent- Cookie osłabł z dnia na dzień.

Diagnoza- odkleszczowa choroba Anaplasma / Ehrlichia (dziś będzie poszerzona diagnostyka, która konkretnie). Dwie wizyty weterynaryjne pochłonęły już ponad 1200 zł a to nie koniec.

Założyłam zbiórkę w celu wpłat ze sprzedaży rzeczy, które powystawiam na dedykowanej grupie na fb- Na leczenie Tygrysa.

https://www.facebook.com/groups/1022499713333425/?ref=share

Bardzo Wam dziękuję za wszelką pomoc.

Trzymajcie mocno kciuki za moich zwierzakowych przyjaciół.