Łukasz Młynarz
Dzieje się tyle, że odnoszę wrażenie, że czas przecieka nam przez palce. Nieodwracalnie. Zbyt szybko, zbyt bezsensownie…
Cóż, życie, nie?
Moja żona przeszła operację, z sukcesem. Spędziliśmy tydzień w Bydgoszczy. Dziękujemy wszystkim, którzy trzymali kciuki! Dziękujemy lekarzom i pielęgniarkom z oddziału Ginekologii Onkologicznej w Centrum Onkologii w Bydgoszczy!
Miałem różne myśli, czarne, najgorsze, mój adhd’owski mózg wymyślał takie scenariusze, że udawałem przed Wiki, że wszystko jest ok, tymczasem w środku toczyłem walkę o równowagę i spokój. Nie chciałem straszyć Wiktorii.
Wróciliśmy w zeszły czwartek do domu, ok 18-19, zeszła morfina i Ania ledwo funkcjonowała - silny ból pleców i w okolicach nerek. Telefon do lekarz prowadzącej operację:
“proszę przyjechać.” Więc w piątek o 4:30 rano wyruszyliśmy ponownie do Bydgoszczy. Zrobiliśmy ok. 900 km w 24h…
Badania i diagnoza - zapalenie dróg moczowych i prawdopodobnie nerek.
Antybiotyk i już z górki, nie? Chciałoby się, ale nie.
Skończyła wczoraj antybiotyk i sytuacja wraca do poprzedniego stanu… Zrobiliśmy kolejne badania, czekamy na wyniki i na decyzje co dalej.
Niestety wczoraj rano przyszła inna, bardzo smutna wiadomość od Ani Taty: jego sunia, którą w zasadzie Ania dostała od rodziców, ale mieszkała z nimi bo się bardziej przywiązała do Ani Mamy niż do Ani ;) trafiła w stanie krytycznym do weterynarza.
Chorowała od wielu lat ale nic wczoraj nie zapowiadało
takiej historii. Niestety, Tosi już z nami nie ma…
Wiktoria bardzo to przeżywa. Jak my wszyscy…
Zwiększamy również kwotę zbiórki. Ponad połowa z zebranej kwoty pokryła już koszty noclegów, transportu, prywatnych wizyt, leków, dodatkowych badań, życia codziennego. Teraz, po tych 4 miesiącach widzimy jak i gdzie to wszystko idzie i ile jeszcze przed nami.
Moją Anię czeka rekonwalescencja, rehabilitacja, oraz kolejna, duża operacja, którą będziemy musieli finansować sami. Jej koszt waha się w granicach 50-60 tyś.
Nie wiemy co z pracą, Ani, moją, ja swoją działalność zawiesiłem w maju bo chciałem się zająć etatem, byłem już wydrenowany fizycznie i psychicznie i nie mogłem ciągnąć dwóch etatów na raz. Zawaliłem masę terminów oraz przede wszystkim relacji i czasu z córeczką, którego już nie odzyskam. Nie widziałem innego wyjścia jak zawiesić działalność. Obecnie przebywam na L4 i korzystam z pomocy psychologa.
Po tych kilku miesiącach walki, wiemy już mniej więcej co nas czeka, jak to wszystko funkcjonuje, jakich kosztów możemy się spodziewać, stąd decyzja o zmianie kwoty zbiórki.
Otrzymaliśmy pomoc finansową od naszego pracodawcy - Mowi, za którą jesteśmy bardzo wdzięczni. Otrzymaliśmy pomoc od bliskich, znajomych i kompletnie obcych osób - to niesamowite i wzruszające. Dziękujemy Wam z całego serca. Nigdy nie myślałem, że znajdziemy się w takiej sytuacji. Proszenie o pomoc, w dodatku finansową to była jedna z najcięższych decyzji, jakie podjąłem w życiu, ale zrobiłem to i nie żałuję, bo dzięki Wam wszystkim możemy skupić się na leczeniu i powrocie do zdrowia fizycznego i psychicznego.
Nie zapomnimy Wam tego do końca życia i odwdzięczę się po stokroć Wam wszystkim!
Otrzymaliśmy pomoc od Fundacji Idylla, wszystko dzięki Marcinowi i Kamili Banaszkiewicz i cudownym ludziom ze Szczytu H2H. Jesteście niesamowici! Dziękujemy! Napiszę i nagram o tym osobny materiał video.
Walka nadal trwa, droga przed nami bardzo długa i kręta ale z kilku zakrętów już wyszliśmy. Jeszcze trochę, będzie dobrze. Cieszymy się, że mamy takich cudownych ludzi dookoła!
Wesprzyj nas, w taki sposób, w jaki możesz, chcesz. Nie oczekujemy niczego a za każdą pomoc bardzo Wam dziękujemy!



Jest 17 czerwca 2025 rok, Ania jedzie odebrać wyniki rezonansu, w dobrym humorze, choć zazwyczaj się bała. Rzuciła do swojej onkolog "ja tylko po wynik", a onkolog na to: "Pani Aniu, proszę usiąść, musimy porozmawiać." I już wiedziała, że coś jest nie tak. 


Paweł Szyszko
Wszystko będzie dobrze!
Sylwia
Łukaszu jesteś silnym FACETEM... Aniu a ty jeszcze silniejszą KOBIETĄ !!!!!! Pozdrawiam i trzymam kciuki tak mocno, że obawiam się czy kość wytrzyma ;)
Rafał
Powodzenia, Łukasz, mocno trzymam kciuki za Anię
Anonimowy Darczyńca
Pomodliłem się o zdrowie dla Was!
Gosia
Trzymam mocno kciuki i życzę Wam dużo spokoju. Wierzę, że będzie dobrze.