Cześć
Nazywam się Robert i moje życie właśnie znalazło się na zakręcie.
Jestem emerytem od ośmiu lat a mimo to cały czas jestem zmuszony pracować, żeby windykatorzy i komornik choć na trochę dali mi chwilę oddechu. W ciągu ostatniego roku koszty i raty moich zobowiązań, które zaciągnąłem po prostu mnie przerosły i wynosiły więcej niż moja emerytura i wypłata razem. Wiem, że wygląda to jak stereotypowy przykład:
-"Nabrał to niech sam się martwi i nie zawraca głowy innym..."
-"Emeryt i pracuje? Da radę, niech spada!!!"
Niestety tak nie jest, w skrócie jestem zmuszony wyprostować błędy, w które wpędzili mnie moi "bardzo dobrzy przyjaciele". Kiedyś poświadczyłem za nich w banku, wszystko wydawało się ok do czasu gdy nie dosięgnęli mnie komornicy i windykatorzy po latach po ich śmierci...
Chcąc to spłacić wpadłem w pętlę kredytowa i wszystko było ok, ale w ciągu ostatniego roku przez wzrost rat przestałem dawać radę i od pół roku po prostu gdyby nie pomoc rodziny to przysłowiowo nie miałbym czego włożyć do garnka. Jeszcze jakby mi tego wszystkiego było mało to najważniejsze dla mnie osoby się ode mnie odwróciły i kompletnie nie mam pojęcia jak to wszystko wyprostować i ogólnikowo mówiąc nie skoczyć z mostu...
Jeśli jesteś w stanie wspomóc mnie choć drobną złotówką byłbym bardzo wdzięczny, w mojej sytuacji każdy grosz się liczy...
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!