Uratuj Yogiego- FIP to nie wyrok

Cześć,

Jestem Yogi, 1 kwietnia skończyłem 6 lat, moi  przybrani rodzice zabrali mnie do domku 4 lata temu i od tej pory byłem bardzo szczęśliwy razem z moim super przyjacielem Ironem... Niestety kilka miesięcy temu Ironek zmarł na zapalenie trzustki, rodzice i ja bardzo to przeżyliśmy... schudłem, mniej się bawiłem ale wszystko było dobrze... 

W Sobotę Wielkanocną zacząłem utykać na nóżkę, dużo spałem, mało jadłem, mama z tatą zabrali mnie we wtorek do Pani Doktor, zrobili mi badania krwi, dostałem kilka zastrzyków i pojechałem do domu.W środę pierwsze niepokojące wynik krwi- Podejrzenie zakażenia wirusem FIP, na szybko wykonujemy kolejne badania: Kardiolog- na szczęście z serduszkiem wszystko jest ok, weterynarz ściąga płyn z klatki piersiowej, oddajemy go do badań. Po kilku dniach RTG brzucha, płyn w klatce znowu się pojawił... jest go dużo, utrudnia mi oddychanie... słabnę z każdą chwilą. 

W międzyczasie przychodzą wyniki badań,  Pani Doktor potwierdza FIP... 

Rodzice czytali, że w Polsce kotów się nie leczy... zalecana jest eutanazja... 

Ale nie możemy się poddać...

Na fip jest lek. Strasznie drogi....ale jest. 

Pierwsze dawki leku już zamówiliśmy, czekamy na nie niecierpliwie, ale leczenie potrwa od 85 do nawet 100 dni codziennych bolących zastrzyków.
Lek musi być podawany każdego dnia o tej samej porze, muszę mieć ciągłość w przyjmowaniu leku, nie można mieć nawet 1 dnia przerwy... 

Terapię trzeba zacząć jak najszybciej, każdy dzień zwłoki dalej mi mniejsze szanse na powrót do zdrowia.
Chociaż rodzicom jest bardzo głupio prosić innych o pomoc to niestety nie mają wyjścia... 

Zbieram na lek GS-441524 CUREFIP, w chwili obecnej potrzebuję codziennie 1,5ml leku o stężeniu 30mg lub 2,2 ml leku o stężeniu 20mg.

Niestety po zwiększeniu mojej wagi co jest skutkiem ubocznym zażywania leku będę musiał przyjmować jeszcze większą dawkę... 

Rodzice myślą jak mi pomóc, szukają informacji, powiedzieli, że nie mogą się poddać...