Chelsea, pomóż mi przeżyć

Cześć jestem aktualna właścicielką przecudownej Sukczki rasy Syberian Husky i chciała bym przedsztawic sytuację kochanej Czelsi . 

16 mają 2025r. Przeglądając Facebooka wpadała w mi w oko 7 letnia suczka rasy Syberian Husky do oddania . Napisałam komentarz i dostałam zwrotną wiadomość prywatną , Czelsa była niestety zarezerwowana do niedzieli. Tego samego dnia dostałam wiadomość od byłej właścicielki z zapytaniem czy nadal jestem zainteresowana psiakiem , po głębszych przemyśleniach pomyślałam a co mi szkodzi napiszę i zapytam ewentualnie mogę po obejrzeniu pieska zrezygnować . 

18. maja umówiłam się z Panią na obejrzenie i ewentualną adopcje około godziny 11 ,załatwiłam transport i pojechaliśmy obejrzeć nasza nowa przyjaciółkę.  Po rozmowie z Panią zdecydowaliśmy że weźmiemy ją ze sobą. Czela z opowieści była wykastrowanym, ułożonym ,w pełni zdrowym,cudownym, wyszkolonym psem . 

Chelsea dotarła do nas ,około godziny 15 poszła na bardzo długi spacer ,była mega grzeczna , zadowolona , sluchliwa nie zaczepiała innych zwierząt na spacerku i w końcu przyszedł czas na karmienie a więc poprosiłam była właścicielkę aby powiedziała jak dokładnie co ile był karmiony pies  , co dostawała itp. oczywiście właścicielką odpisała , następnie zapytała czy pies zostaje z nami , odpisałam że raczej tak ale nie dużo moge jeszcze powiedzieć ponieważ jest u nas zbyt krótki czas . Była Właścicielka postanowiła wysłać mi zdjęcie rodowodu oraz poprosić o kontakt fotograficzny,  zgodziłam się.  

Poniedziałek kolo godziny 8 , 19 maj odezwała się właścicielka po przez czat messenger wysyłając nagrania pokazujące co została Czela nauczona z informacją że fajnie było by gdybyśmy z nią ćwiczyli jak juz się oswoi piesek po czym stwierdziła że jednak nie chce otrzymywać zdjęć pieska ponieważ jej zdaniem jest to jak rozdrapywanie starej rany , myślę sobie rozumiem może za nią tęsknić... następnie nie pozostawiając dokładnego adresu zamieszkania ponieważ w konwersacji dostaliśmy tylko numer bloku oraz ulicę, nie zostawiła także kontaktu telefonicznego po prostu usunęła profil na Facebooku. Było to dla mnie mega dziwne, przyszedł czas na wyprowadzenie pieska na spacer, niestety Czelsa juz przestała oddawać kał , spowolniła także swoje tempo. Pomyślałam sobie chyba zaczyna tęsknić, potrzebuje czasu. Przyszła kolej na następny spacer który miał być już dłuższym spacerem, jak wiadomo ona potrzebuje dużo ruchu a więc pomyślałam odbiorę z nią dzieci z przedszkola i tak właśnie mieliśmy zacząć nasz długi spacer. Chelsea szła bardzo powoli co parę kroków zaczynała odpoczywać, obwąchiwać a więc pomyślałam dalej tęskni, w końcu dotarliśmy do celu odebraliśmy dzieci z przedszkola, Umówiłam się z koleżanką która zaczęła ją głaskać okazało się że pies ma kleszcze, zadecydowałam wizytę u weterynarza aby pozbyć się kleszczy. Weterynarz zaczął pytać czy pies używał jakiś preparatów przeciwkleszczowych, niestety nie dostałam takiej informacji a więc trzeba było wykonać natychmiast badania z krwi w kierunku chorób odkleszczowych. Z wyników wyszło że Czela od dłuższego czasu choruje na dwie choroby odkleszczowe: anaplazmoza oraz babeszioza a więc potrzebne jest natychmiastowe działanie, pies tego samego dnia dostał lek przeciwbólowy,  dwie dawki leku oraz dożylnie kroplówkę na odwodnienie . Przyszedł czas zaplaty za leczenie tego dnia oraz umówienie następnej wizyty . Niestety koszt tej wizyty jednorazowej to 390 zł a potrzeba tych wizyt więcej.  Koszty wyleczenia psa mogą być duże,  leczenie to jedyna szansa dla niej na kolejne lata życia,  dla tej cudownej suni . 

Bardzo proszę o pomoc leczenia na kolejne wizyty , zbieramy na życie naszej cudownej  przyjaciółki . Bardzo dziękujemy za każdą wpłatę od tego może zależeć jej życie.

Proszę,  błagam o pomoc w leczeniu Czeli ,

Chelsea wpadła w nasze ręce żebyśmy ja uratowali i nie jest to przypadek.  Nic nie dzieje się przypadkowo i każdy z nas ma do spełnienia misję w życiu . Nie prosimy,  błagamy. Nie pozwólmy jej umrzeć,  wspólnymi siłami można wiele zdziałać.