Cześć wszystkim,
Nazywam się Gintaras, pochodzę z Litwy i obecnie mieszkam (próbuję) w Warszawie. Jestem bezdomny od jakiegoś czasu, dokładniej od 4 miesięcy. Nigdy nie myślałem, że moje życie tak się potoczy i że dopadnie mnie kryzys. Teraz moim miejscem zamieszkania jest Lotnisko Chopina w Warszawie, lokalne dworce kolejowe i parki.
A oto moja historia.
Dzień, w którym straciłem pracę, zaczął się jak każdy inny. Przez osiem lat pracowałem w tej samej międzynarodowej firmie tutaj w Polsce i chociaż praca była powtarzalna i daleka od blasku, dawała mi poczucie stabilizacji. Była stała, przewidywalna. Czułem, że mam już dość i byłem zadowolony ze swojego życia.
Ale to poczucie bezpieczeństwa zostało zniszczone przez jedno spotkanie. Kiedy mój menedżer wywołał moje nazwisko i powiedziano mi, że moja usługa w firmie nie jest już potrzebna, poczułem, jakby moje ciało zamieniło się w kamień. Osiem lat, niezliczone godziny i wszystkie drobne poświęcenia, jakie poniosłem dla tej pracy, zdawały się zniknąć w jednej chwili.
Pakiet odprawy był niewielki i stanowił marny substytut środków do życia. W tym momencie rzeczywistość mojej niestabilności finansowej uderzyła we mnie jak fala. Czułem, jak grunt usuwa mi się spod stóp, ale starałem się zachować spokój. Myślałem, że jakoś dam radę.
Przez następne kilka tygodni wkładałem wszystko, co miałem, w znalezienie nowej pracy. Codziennie składałem podania do dziesiątek firm, chodziłem na wszystkie rozmowy kwalifikacyjne, jakie udało mi się załatwić, i wysyłałem e-maile z odpowiedziami jak w zegarku. Ale jedna po drugiej przychodziły odpowiedzi, uprzejme odrzucenia lub, co gorsza, cisza. Rynek pracy był brutalny, a moja branża zdawała się kurczyć z dnia na dzień. Powoli obserwowałem, jak moje oszczędności maleją, kurcząc się z każdym wypadem na zakupy spożywcze i zapłaceniem rachunku.
Niedługo musiałem podjąć decyzję o pozbyciu się mieszkania. Po prostu nie było mnie stać na płacenie czynszu. Właściciel był wyrozumiały, ale ostatecznie zostałem po prostu kolejnym lokatorem z niezapłaconym saldem. W dniu, w którym się wyprowadziłem, spakowałem kilka ubrań i niezbędnych rzeczy i wyszedłem za drzwi, czując za sobą ciężar pustego domu. Nie wiedziałem, dokąd idę i tak naprawdę mnie to nie obchodziło. Wiedziałem tylko, że jestem sam.
Przez pierwsze kilka miesięcy przeskakiwałam od przyjaciela do przyjaciela, rozbijając się na ich kanapach i robiąc co w mojej mocy, by pozostać optymistką. Ale nie zajęło mi dużo czasu, by zdać sobie sprawę, że cierpliwość ludzi jest na wyczerpaniu. Wszyscy mieli swoje problemy, swoje życie, a posiadanie kogoś na swojej kanapie na czas nieokreślony nie pasowało do ich planów. Po krótkim czasie niezręcznych rozmów i szeptanych próśb, by „spróbować znaleźć inne miejsce”, postanowiłam nie narzucać się nikomu. Duma to dziwna rzecz i chociaż byłam zdesperowana, nie mogłam zmusić się, by ciągle prosić o pomoc. Więc przeprowadziłam się na ulicę, moim jedynym dachem było niebo i nieustanny zgiełk miasta o schroniska, wszystkie na bardzo krótki czas, jeśli miałam szczęście, przez większość czasu nie było miejsca, dryfowałam między lotniskiem a stacjami kolejowymi. Te miejsca były ciepłe, ruchliwe i — co najlepsze — anonimowe. Mogłam wślizgnąć się w kąt, niezauważona wśród tłumu, a jeśli trzymałam się z dala, większość ludzi by mnie ignorowała. Ale to był kruchy spokój. Ochroniarze byli czujni i w chwili, gdy zauważyli, że zatrzymuję się zbyt długo, czułam rękę na ramieniu, słyszałam stanowczy głos nakazujący mi iść dalej. Chwytałam torbę, wytaczałam się na zewnątrz i szukałam ławki lub kawałka ziemi, na którym mogłam spać, zimnego i odsłoniętego.
Dni wypełnione były nieustannym odrzuceniem. Zbierałam się na odwagę, żeby wejść do sklepów, kawiarni, każdego miejsca z tabliczką „Zatrudniamy teraz”, tylko po to, żeby mnie odesłano. Moja twarz stawała się widocznie wychudzona od nieprzespanych nocy, a w oczach ludzi widziałam nieufność, zanim jeszcze się odezwałam. Czułam, jakby moje człowieczeństwo się wymykało, jakbym stawała się cieniem w świecie, w którym kiedyś żyłam.
Czasami jakiś nieznajomy okazywał mi życzliwość — posiłek, ciepłą kawę, kilka złotych. Ceniłam te chwile, kurczowo się ich trzymając, jakby były tratwami ratunkowymi na morzu obojętności. Ale zdarzały się rzadko i częściej ludzie patrzyli przeze mnie, unikając kontaktu wzrokowego, zaciskając chwyt na torbach, jakbym była zagrożeniem. Wstyd i samotność rosły z każdym dniem, przytłaczając mnie, aż czułam, że tonę.
Pewnej nocy, wyczerpany bezcelowym chodzeniem po mieście, znalazłem pusty róg na dworcu autobusowym i zwiną. łem się tam, mając nadzieję, że uda mi się ukraść kilka godzin snu. Zacząłem właśnie odpływać, gdy szorstka ręka złapała mnie za ramię. To był ochroniarz, patrzący na mnie z mieszaniną obrzydzenia i niecierpliwości. Wymamrotałem przeprosiny, zbyt zmęczony, by się kłócić, i zatoczyłem się z powrotem na zimno.
Światła miasta rozmyły mi się przed oczami i zastanawiałem się, jak długo jeszcze będę mógł tak żyć.
Każdy dzień stał się testem wytrzymałości, grą o przetrwanie. Znalezienie jedzenia to codzienne wyzwanie, desperacka walka o cokolwiek jadalnego. Czasami próbowałem szczęścia w jadłodajniach, ale kolejki były długie i często zostawałem z tyłu, nie mając nic, gdy nadeszła moja kolej. Innym razem przeszukiwałem śmietniki, a mój żołądek skręcał się w supeł wstydu i głodu. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że dojdę do tego punktu, ale oto byłem, żerując na resztkach jak bezdomne zwierzę.
Najgorsza jest izolacja. Ludzie patrzą na mnie ze strachem lub litością, ale nigdy ze zrozumieniem. Byłem niewidzialny, częścią krajobrazu, której woleliby nie zauważać. Nieliczni przyjaciele, którym kiedyś ufałem, zniknęli. Telefony pozostawały bez odpowiedzi, a wiadomości nieprzeczytane. Uczucie porzucenia raniło głębiej niż jakiekolwiek ssanie głodu, nieustanny ból, który przypominał mi, co straciłem.
Tygodnie zlewały się w całość, każdy dzień był powtórzeniem poprzedniego. Budziłem się obolały i wyczerpany, włóczyłem się po mieście w poszukiwaniu jedzenia lub schronienia i spędzałem noc zwinięty w każdym kącie, jaki mogłem znaleźć. Były chwile, kiedy chciałem się całkowicie poddać, pozwolić ciemności pochłonąć mnie w całości. Ale jakoś jakaś uparta część mnie wciąż idzie naprzód, nawet gdy wszystko inne wydawało się beznadziejne. Jestem otwarty na wszystko, co możesz mi zaoferować, pracę, miejsce do spania, może trochę pomocy finansowej, żebym mógł przespać się w cieple, wynajmując tani hostel i zjeść coś ciepłego.
Każda pomoc byłaby mile widziana, wszystko jest mile widziane.
Nie każdy bezdomny stracił wszystko, stało się tak z powodu jakiegoś haniebnego uzależnienia, takiego jak alkohol czy narkotyki, wielu z nas straciło wszystko, ponieważ straciliśmy pracę i trudno nam znaleźć nową. To jest mój przypadek. Nie wybrałem utraty pracy, nikt tego nie robi, miałem pecha, że ta hańba mnie spotkała. I niestety nie mam rodziny, o pomoc której mógłbym prosić, najprawdopodobniej skończyłoby się to inaczej niż teraz. Ale myślę, że nie mogę nic z tym zrobić.
Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie mojej wiadomości.
Niech Bóg was wszystkich błogosławi.
Organizator zbiórki
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.
Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.
Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.
Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.
W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).
W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.
Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.
Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.
Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.
Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.
Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej: