Walczy o życie SOS

Znaleziony o 2 w nocy. Porzucony przez los. Leżał bez ruchu, cicho czekając na śmierć…

W niedzielę, po godzinie 18, dostałam telefon. Dziewczyna prosiła o pomoc dla kotka, którego znalazła w środku nocy – o 2:00 z soboty na niedzielę. Leżał bezwładnie, nie chodził na tylne łapki, był słaby, przestał jeść. Z dnia na dzień gasł, a jedyne, co otrzymał od lokalnego weterynarza, to lek przeciwbólowy – bez diagnozy, bez dalszych wskazówek, bez nadziei.

Od 16 godzin ten mały, cierpiący kociak leżał na kartonie. Bez pomocy. Bez planu. Bez przyszłości. Wiejski lekarz nie potrafił pomóc, ani nie pokierował dalej.

Przy pierwszej rozmowie… odmówiłam. Bałam się kosztów, bałam się kolejnego dramatu. Ale myśl, że ten maluch kona w samotności, nie dawała mi spokoju. Serce mi ścisnęło. Oddzwoniłam. Powiedziałam: „Niech jedzie do szpitala”.

Dzięki Łucji udało się znaleźć transport i kotek trafił do kliniki. Był na granicy życia – temperatura ciała 34 stopnie. Hipotermia. Zalegający, cichy. Natychmiast podano płyny, rozpoczęto ogrzewanie, zrobiono badania krwi i RTG.

Zaczął się ożywiać, ale nadal nie chodzi. Nadal leży. Badania krwi nie tłumaczą jego stanu. RTG nie wykazało złamań. Nie wiemy jeszcze, co go pokonało – uraz neurologiczny? silne zatrucie? wirus?

Ale jedno wiemy na pewno:

Potrzebuje leczenia. Opieki. Szansy. I nas wszystkich.

Nie mam środków. Mam ogromne zadłużenie, a codziennie trafiają do mnie kolejne dramaty. Ale nie mogłam go zostawić. Proszę… pomóżcie mi ratować to kocie życie. 💔

📌 Każda złotówka to krok w stronę diagnozy i ratunku.

📌 Każde udostępnienie to większa szansa, że ktoś usłyszy ten cichy koci krzyk o pomoc.

Zróbmy to razem. Zanim będzie za późno.