Szpital dla zwierząt

Cóż...

Zwykle staramy się radzić sobie sami do końca i prosimy o pomoc dopiero wtedy, gdy wszystkie inne metody zawiodły. A gdy już się okazuje, że zawiodły, to znaczy, że jest tak bardzo źle, że nie mamy szans poradzić sobie bez Was. Właśnie taki moment mamy teraz - i stąd też niniejsza zbiórka.

Moglibyśmy długo narzekać na temperaturę w chacie - niestety czekamy cały w kolejce na wymianę nieszczelnego okna (bardzo nieszczelnego), z powodu którego na ogrzewanie idą miliony monet. Moglibyśmy zrzędzić, że jak jest zimno, to wszyscy więcej jedzą i wydatki na karmę uległy przynajmniej podwojeniu (w przypadku zwierząt, bo w naszym przypadku wydatki na karmę pozostały na niezmiennie niskim poziomie, ale wyszło to nam na zdrowie, bo jest nas sporo kilogramów mniej, niż było nas w lato ;) )

Ale są to sprawy drobne, które jakoś łatamy z dnia na dzień.

Musimy jednak ponarzekać na to, że kończy się pomału rok, nadchodzą święta, które nasi lekarze również chcieliby spędzić godnie ze swoimi rodzinami i przyjaciółmi - a co za tym idzie, musimy się z nimi porozliczać :)

Współpracujemy ściśle z 4 gabinetami w samym Wrocławiu + z kilkoma gabinetami w innych częściach kraju. Robimy teraz obchód po klinikach wrocławskich, żeby poznać wstępnie kwoty, które mamy do uregulowania i wiemy już o ponad 2000 zł, a kwota ta może się jeszcze spokojnie podwoić, gdy zbierzemy wszystkie faktury. W sytuacji zwiększonych wydatków dosłownie na wszystko, nie jesteśmy w stanie jej pokryć, a nie chcemy świecić oczyma, gdy kolejny ptak będzie potrzebował fachowej opieki i będziemy się udawać po prośbie do zaprzyjaźnionego gabinetu - byłoby nam bardzo miło, gdybyście pomogli nam chociaż z tymi kosztami.

Pomoc weterynaryjna to dość ogólne stwierdzenie. Jak wiecie, każde z nas ma tylko dwoje rąk do pracy, Gołębiowóz jest tylko jeden i nie zawsze możemy pojawić się wszędzie i udzielić pomocy własnoręcznie. Czasem też przekraczałaby ona nasze zdolności i możliwości sprzętowe. Bywa więc, że gdy ktoś z Was znajdzie zwierzę w potrzebie i prosi nas o pomoc, której fizycznie nie jesteśmy w stanie natychmiast udzielić, odsyłamy Was do gabinetu, który jest najbliżej i w którym taka pomoc zostanie udzielona. Musimy pokryć wtedy koszty użytych leków i innych materiałów, czasu pracy lekarzy i techników, czasem koszty przetrzymania zwierzaka na szpitalu, gdy z obiektywnych przyczyn nie może od razu trafić do nas. Przy tej skali pomocy, jaką otrzymują tam zwierzaki, pieniądze, które płacimy, są naprawdę niewielkie i dlatego nie chcielibyśmy dodatkowo wystawiać cierpliwość naszych zaprzyjaźnionych lekarzy na próbę.

Kwota zbiórki została oszacowana w tym momencie na poziomie, który już wiemy, że będzie do opłacenia - może ona ulec drobnym korektom, gdy spłyną do nas wszystkie faktury za leczenie. A kto do nas trafił? Cóż, oprócz "standardowych" gołębi, krukowatych czy drapoli, było w tym roku kilka nietypowych jak na Gruszętnik przypadków medycznych - nietoperz nie dziwi tak bardzo, bo w końcu lata, więc to taki prawie ptak ;) Jeden z naturalnych ptasich wrogów dziwi chyba o wiele bardziej - znaleźliśmy kota w bardzo złym stanie i ledwo udało nam się uratować mu życie - sytuację opiszemy dokładniej na naszej stronie. Jest też u nas piesek (akurat bardzo przyjazna ptakom postać) z silnym zapaleniem trzustki, który aktualnie wylądował w szpitalu z uwagi na bardzo silny stan zapalny. Krócej lub dłużej mieliśmy też pod swoimi skrzydłami myszki, chomika, królika i pewnie jeszcze kilka gatunków, którym pomagaliśmy. Konsultowaliśmy też pszczoły i motyle - taka ciekawostka :)

Będziemy bardzo wdzięczni za Waszą pomoc, bez której nie będziemy w stanie nadal robić tego, co robimy :)