Jak wiecie, główną część wydatków Gruszętnika finansujemy sami, a o pomoc prosimy zwykle, gdy planujemy coś większego, np. jakąś rozbudowę, lub gdy chorych ptaków dostaniemy tyle, że nas opłaty przerosną. Teraz mamy prawdziwy kataklizm finansowy. Po części związany z dużą liczbą pacjentów, których odbieramy, leczymy i karmimy, a po części z naszym życiem prywatnym i problemami w pracy – strata największego klienta, który generował jakieś 20% przychodów całej firmy, która nas i nasze ptaki żywi, wypadek, w wyniku którego uszkodzeniu uległ nasz sprzęt komputerowy, problemy z gołębiowozem (układ chłodniczy do wymiany, woda wylewa się wartkim strumieniem, nie nadążamy jej dolewać) – oczywiście nie chcemy na Was zwalać naszych osobistych problemów ani prosić Was o to, żebyście nam finansowali nasze życie. Znaleźliśmy się po prostu w sytuacji na tyle złej, że nie jesteśmy w stanie w tym miesiącu zapewnić grusiakom bytu – a na moje oko przynajmniej do końca listopada będziemy walczyć o własne przetrwanie i nadrabiać straty, łatać dziury w budżecie, w samochodzie i w biurze.
Zatem pytanie jest takie, czy moglibyśmy w tym roku jeszcze ten jeden raz prosić Was o pomoc finansową w utrzymaniu Gruszętnika?
Potrzebujemy: kilku wiaderek karmy dla piskląt (ostatnie się właśnie kończy). Gołębie są gatunkiem całorocznym, nawet teraz trafiają do nas maluszki na odchowanie, ponadto jest to doskonała karma ratunkowa dla ptaków wyziębionych,wygłodzonych, więc używamy jej nie tylko do piskląt (ok 800 zł).
Kończą nam się też zapasy karmy dla dorosłych. Zimne dni skutkują jej dużo większym zużyciem,niż w lato, a zmniejszone zużycie wody niestety finansowo nie rekompensuje większego zapotrzebowania na pokarm – będziemy wdzięczni za każdy grosz, bo mimo dobrych, hurtowych cen, jakie mamy zaoferowane w lokalnych punktach sprzedaży, idzie na to całkiem pokaźny pieniądz. (około 1200 zł)
Do tego mamy cały czas pod opieką kilkanaście niepełnosprawnych ptaków krukowatych, mewę, a niedawno trafił do nas błotniak stawowy na szybką rehabilitację po stłuczeniu miednicy (na szczęście bez złamania) –wykarmienie ich to również minimum 500 zł miesięcznie. Wydatków co nie miara i nie damy sobie przez te 2 miesiące rady – za dużo nieszczęść na raz na nas spadło. :(
Do tego dojdą bieżące koszty leków, witamin, suplementów, badań (ok 500 zł), transportów zwierząt do nas czy do gabinetów, operacji chirurgicznych – tego nie jesteśmy nawet wstanie oszacować, czasem jest to 100 zł, czasem tysiąc tygodniowo. Liczymy na to, że w tym miesiącu chociaż poważnych operacji nie będzie aż tak wiele i przynajmniej z tej strony odetchniemy finansowo.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest obecnie możliwa.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Sandra
Dziękuję za to co robicie i z przyjemnością dołączam do zbiórki. Jesteście nie do pokonania! A my zawsze pomozemy! <3
Martynka
Grosz ode mnie, trzymajcie się ciepło!
Marta Nowotny
Powodzenia!
Papugi z Bytomia :-)
Powodzenia (*)>