Na walkę ze skutkami powodzi.

Nazywam się Michał...

Słuchajcie, jest sprawa. Smutna sprawa... Kilka lat temu kupiłem wymarzony dom na wsi, w Czechach u podnoża gór Rychlebskich - kto  zna, ten wie - planowałem małe B&B, wypożyczalnię i serwis rowerów. Z małymi (I większymi też) perypetiami, ale brnąłem do celu.  Zapowiadało sie pięknie - do ostatniego weekendu, który doświadczył mnie, niestety, bez skrupułów Zalało w niektorych miejscach po szyję. Mój dom, umiejscowiony niecałe 10m od rzeki Vidnavka, większość narzędzi pracy, kilkadziesiąt rowerów, skutery, kosiarki, glebogryzarki, ogrodzenia, bramy, instrumenty, meble, zmywarka, pralka, cała kuchnia z wyposażeniem, cała łazienka, drewno opałowe, kupa elektronarzędzi i materiałów budowlanych, kupa dokumentów, pamiątek itd, itp... zostało zalane przez wielką, wściekłą wodę. Do domu woda wlewała się oknami (ponad metr), rzeka rozlala sie dookola po horyzont, pozrywało mosty, a słupy energetyczne padały jak zapałki.  W niedzielę trzeba było się ewakuować, brodząc w wartkim prądzie - udało się - wszyscy cali i zdrowi! Niestety, to co zobaczyłem wczoraj i dziś, przerosło moje siły. Dom trzeba ankrować - popękały 80cm ściany :/ straciłem narzędzia pracy, do skucia są tynki i posadzki, do usunięcia tony mułu, kanalizacja do udrożnienia, garaż do naprawy (podmyło), do postawienia bramy i ogrodzenia, I cholera wie co jeszcze, bo w połowie pomieszczeń, ciągle zalega 5cm mułu. Sam nie dam rady ;( 

Będę ogromnie wdzięczny, jeśli zechcecie  wspomóc, choćby symbolicznie. Każdy grosz jest w tej sytuacji ma wagę złota. W ramach wdzięczności, jak już stanę na nogi, zaproszę każdego, kto zechce mnie wesprzeć (I odwiedzić ) ...i ugoszczè po królewsku. 

P.S. dodatkowe ręce do pomocy, również mile widziane.

Edit. Tekst zmieniony na wyraźne życzenie mojej byłej już partnerki, która po przytuleniu połowy kasy, nie życzyła sobie widnieć w treści. Wszystkiego dobrego!