Mamusiu nie zostawiaj mnie...

Długo walczyłam ze sobą by utworzyć tę zbiórkę. Nie mam przyjaciół żadnych - kazdy odwrócił się ode mnie jak tylko choroba mnie zaatakowała, z mężem jesteśmy tylko małżeństwem na papierze ( fakt bardzo mi pomaga ale nie potrafimy już ze sobą rozmawiać) mieszkam z rodzicami - z nimi też ciężko jest - moj ojciec nie interesuje się tym co dzieje sie u mnie a matka cóż usłyszałam już, że najchetniej oddalaby mnie do jakiegoś osrodka dla chorych..

Dlatego zwracam się do ludzi o dobrych sercach by pomogli mi w zbiórce pieniędzy głównie na leczenie, leki i diagnostykę okulistyczną córki. Zaczęło się niewinnie od unikania sztucznego światła, ból głowy po wszelkiego rodzajach fleszach. Poszliśmy do okulisty i diagnoza jaskra, na dodatek lewe oczko w ogole nie chce pracować 😩 ubytek widzenia i potrzeba dalszej diagnostyki plus okulary. Ciężko prosi się obcych ludzi o pomoc zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach każdy ma ciężko.

Chcialabym spełnić marzenie mojej córki - wybrać się do Disneylandu ale nie jestem w stanie finansowo tego zrobić. Nawet na wózku inwalidzkim, ktory zapewne za chwilę będzie mi potrzebny bo coraz częściej nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Muszę rozglądać się za wózkiem elektrycznym bo moje ręce są za słabe. Nie myślę o sobie, dla mnie nie mam sensu już cokolwiek robić, wszystko dla córki by zapamiętała mnie i miała szczęśliwe wspomnienia i dzieciństwo.

Za kazdym razem gdy mówię córce, że ją kocham to modle się by nie był to ostatni raz. Mam pretensje i żal do siebie, że nie mogłam dać jej takiego dzieciństwa jak mają inne dzieci, spacery, zabawy, wyjscia na place zabaw..

 Coraz to nowe choroby atakują mnie, coraz więcej leków, co raz wiecej badań, wizyt a wszystko nie refundowalne - nie ma rozpoznanej choroby nie mogę liczyć na refundację.

Mąż tylko pracuje a sam ma problemy zdrowotne (choroba limfatyczna, choroby ukladu kostnego, problemy z zatokami) a na dodatek u mojej córki muszę poszerzyć diagnostykę oczu

Nie mam renty bo nie posiadam lat składkowych - od zawsze pomagałam kazdemu jak tylko mogłam, uczyłam się, studiowałam i jednocześnie pracowałam.

Studia magisterskie ukończyłam ale pracy nie obroniłam wtedy zaszłam w ciążę cud - uwierzcie mi to był naprawdę cud - gdy urodziłam zaczął się mój koszmar. Nagle zaatakowało mi rdzeń kręgosłupa - lekarze mówili, że nie wstane na nogi lecz wstałam. Od 7 lat walczę nieustannie, dotknęły mnie wszelkie choroby autoimmunologiczne - zaatakowało już 75 % organizmu, poddawana jestem leczeniu lekami dla osób onkologicznych.

Byla jedna nadzieja - podanie immunosupresji lecz w moim przypadku, gdzie na okrągło mam infekcje drog oddechowych, zapalenia płuc, ktore są odporne na wszelkie antybiotyki - podanie skończy się sepsą i zgonem.

Ciezkie leki obciążają serce, lekarze mówią, że albo szybciej zabije mnie choroba albo leki, ktore mi są podawane.

Dodatkowo depresja, z którą mi coraz ciężej walczyć uniemożliwia uśmiech na codzień, sytuacja finansowa dodatkowo sprawia, że brak mi sił i coraz częściej łapie się na tym, że nie wiem czy chcę i czy mam siłę wstać kolejnego dnia.

Każdemu kto wesprze moją zbiórkę bardzo  serdecznie dziękuję, nie mam słów by wyrazić swoją wdzięczność.

Dla wytrwalych, ktorzy dotarli do końca tego tekstu opisze Wam jak zaatakowało mój organizm - zaczęło się o braku czucia w nogach, przyjeli mnie do szpitala ledwo chodzącą i tam straciłam całkowicie władze w nogach. Ostre i rozsiane zmiany deminilizacyjne w rdzeniu kręgowym spowodowały uszkodzenia około kregoslupowe, uszkodzenia mięśni, nerwów, zmiany czucia od pasa w dół. Okresowo tracę czucie w nogach. Na dzien dzisiejszy mam bardzo słabe nogi i ręce, nie potrafię unieść rzeczy i problemy np. Z odkrecaniem, utrzymaniem. Problemy stomatologiczne - do tej pory musiałam usunąć 12 zębów bo powstają ropnie od korzeni i zęby się kruszą na potęgę z powodu silnego refluksu oraz dziurawego wpustu i wypustu żołądka gdzie kwas je rozmiekcza. Uszkodzone stawy zuchwowo skroniowe, zapalenia mięśni twarzy, uszkodzony błędnik, jaskra plus uszkodzenia nerwow wzrokowych, odklejanie sie siatkówki. Zapalenia mięśni twarzy, uszkodzony błędnik oraz ubytki 30% słuchu. Niedoczynność tarczycy i najgorsza łuszczyca, która atakuje kości - póki reaguje na maści i sterydy jest dobrze ale gdy przestanie działać będą zmuszeni podać immunosupresje a to dla mnie skończy się sepsą i zgonem. Wlewy sterydowe, ktore byly mi podawane przez 1 cześć mojej choroby odcisnely mocne piętno w moim organizmie - wszelkie skutki uboczne oczywiście musiały mnie dotknąć. Moje jelita przestają działać - męczą mnie silne bóle brzucha i zatwardzenia, muszą wykonać kolonoskopię w znieczuleniu ogólnym ale ryzyko, że się nie wybudzę wynosi 50%.

Dodatkowo insulino oporność daje mi popalić, wysokie ciśnienie oraz nie rowna praca serca dobija na sam koniec.

Z jeździłam cały kraj, wykonałam tysiace badań i nikt nie jest w stanie mi pomóc. Dokładają tylko leków, ktorych dziennie biore około 30 szt i poprostu chodzę naćpana, moj mózg ciężko pracuje bo to są silne leki.

Jestem bombą, która czeka na wybuch w kazdej chwili. Proszę pomóżcie mi w tych ciężkich ostatnich chwilach.