Witam wszystkich !!!
Jestem młodą instruktorką jazdy konnej , lekarzem weterynarii , matką i żoną . Od 2012roku zajmuję się stajnią liczącą 20 koni po tym jak inny instruktor chciał doprowadzić stajnie do bankructwa i prawie mu się to udało ... dług na ponad 10 tysięcy złotych ( 4 rolników domagających się pieniędzy za niezapłacony towar ) , brak zapasów siana , słomy czy owsa w okresie zimowym - to wszystko powodowało , że uśmiech na długo nie chciał zawitać na twarzach . Nasuwały sie dwa rozwiązania : sprzedać wszystkie konie i zakończyc przygodę z jeździectwem lub zaryzykować i ratować to co się pokochało , bez czego człowiek już nie wyobrażał sobie życia ... I tak jako laik przejełam obowiązki nad stajnią liczącą 20 koni . Pierwszy rok był trudny, albowiem ciężko było powiązać koniec z końcem , sprzedało sie kilka koni aby pokryć długi u rolników oraz trzeba było zapracować na jedzenie dla reszty koni . Na szczeście młodsza siostra pomagała w nauczaniu młodych adeptów jazdy konnej a ja jako " menadżer stajni " po mału ogarniałam zarządzanie całą stajnią . Też wsparcie rodziców i najbliższej rodziny pomogło mi utrzymać i dalej prowadzić stajnie . Dziś stajnia ma się dobrze. Konie pracują na swoje wyżywienie . Człowiek wiele się nauczył o pracy z końmi , jak je żywic , jak zapewnić im dobrostan , jak sprawić aby czuły się szczęśliwe zapewniając im to co najlepsze dla zwierząt, a nie do końca najlepsze dla ludzi . Także praca z dziećmi i młodzieżą szkolną sprawia mi tak ogromną radość, że gdy przychodzą deszczowe lub zimowe ,mroźne dni i nie ma uczniów na stajni - człowiek zaczyna tęsknić za ich buziami , ich śmiechem , licznymi pytaniami i marzeniami . Mimo dobrych studiów i namowom innych , że przecież jako lekarz weterynarii powinnam otworzyć gabinet weterynaryjny i robić karierę jako " Pani doktor " oraz że marnuję sie na stajni doszłam do wniosku, że robię to co lubię tak na prawdę :D . Mam stały kontakt ze zwierzętami mogę im zawsze pomóc w nagłych wypadkach jako lekarz a z drugiej strony mogę uczyć młode osoby jazdy konnej i spełniać ich marzenia. Moim niedoścignionym marzeniem jest doczekać się krytej ujeżdżalni /hali namiotowej gdzie mogłabym uczyć jazdy konnej przez cały rok nie zbaczając na zmienne warunki jakie panują u nas w Polsce . Wiem , że są to bardzo duże koszty i raczej z pracy koni ich nie zrealizuje . Stąd mój apel o wsparcie i pomoc !!! Po długich poszukiwaniach i rozmowach z różnymi firmami najtańsza byłaby używana hala namiotowa ale ciężko znaleźć o wymiarach 20m x 60 m x 4 m . Nowe są bardzo drobie i koszty przekraczają 380000 zł . Do tej pory uzyskałam najtańszą ofertę za 368480 zł ( sama hala namiotowa z montażem ) . Gdyby udało mi się uzbierać choć część sumy to już byłby to sukces i dobry znak , że robię coś dobrego i zmierzam we właściwym kierunku !!!
Dziękuję za uwagę !!!
Z pozdrowieniem p. Sylwia :D
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!