Wiktor Łącki
Drodzy i dobrzy sercem wspomagający!
Po nieco dłuższej rozmowie z Lorą (znamy już imię naszej znajomej ze Szkocji ) dowiedziałem się co nieco na temat jej planów.
Okazuje się, że Lora nie chce wracać już na "Wyspy", a woli zostać w Polsce i tu podjąć pracę i znaleźć nowy dom.
Minęło trochę czasu zanim udało mi się znów na nią trafić przy moście obok Avenidy. Usiedliśmy na barierce mostu i porozmawialiśmy znów o dalszych planach i o tym co się ostatnio działo.
Rozczarowujące jest to co usłyszałem, po raz kolejny została uderzona przez jednego ze "strażników" dworcowych, podczas próby skorzystania z toalety na dworcu zachodnim.
Znów została okradziona we śnie, znów ktoś z pogardą kopnął kubek na drobne.
Łzy w oczach tej kobiety mówią wiele, zwłaszcza gdy starając się podnieść ją na duchu wspominam o tym, że wkrótce wszystko będzie normalnie, ale nie może się poddać, tak jak Ci którzy zaakceptowali życie na ulicy, wpadając w nałóg alkoholu i nachalnego żebractwa...