Pielegnacja bezdomnych kotow

Wyprowadzilam sie niedawno na wies. Remont, dzieci, zycie codzienne zajmowaly mi dni. Widzialam ogrom kotow bezdomnych, dokarmialam w miare mozliwosci. Jednak ktoregos dnia, znalazlam u siebie na strychu kotke z kociakami. Ok, dbalam w miare swoich mozliwosci, z czasem okazalo sie ze koty maja koci katar. Zaczelam pytac fundacji i innych miejsc o pomoc, bo niestety nie mam srodkow na wszystko. Nie bylo zadnego odzewu, wszyscy przepelnieni, brak funduszy itp. Ok wzielam sama do weterynarza, kupilismy antybiotyki, zaplacilismy za sterylizacje kotki. Jednak niestety, problem sie nie konczy bo przeciez tych kotow jest duuuzo wiecej. Chciala bym prosic w swoim i kotow imieniu o nawet drobne wplaty, by moc kupic im jedzenie, obroze przeciwpchelne, a przedewszystkim zeby wysterylizowac kotki, wyleczyc do konca kociaki. Ja juz na dzien dzisiejszy wydalam 430zl u samego weterynarza i moje fundusze kompletnie sie skonczyly. Nie planowalam takich wydatkow, nie planowalam zwierzakow bo mam 3 dzieci i remont na glowie. Oczywiście kociaki są w domu by mogły dojść do siebie na co też nie do końca jestem gotowa. 

Bardzo prosze o pomoc, nawet drobna, wspolnymi silami ogarniemy kociaki, zbudujemy budki, zaprzestaniemy rozmnazania. Chetnie przyjme tez koce by wypelnic zbudowane budki czyms cieplym lub po prostu karme dla kociakow.