Szczerze wierząc w to, że dobre serce nie ma granic,nie ma narodowości, błagam o pomoc czworonożnym dzieciaczkom z Ukrainy. Niestety, nie mamy żadnych przepisów prawnych, które chroniłyby naszych czworonożnych przyjaciół, nie mamy praktycznie żadnego wsparcia finansowego ze strony państwa na utrzymanie schronisk dla zwierząt. Wszystko, co możemy zrobić, to własnymi siłami i na własny koszt dać tym zwierzaczkom choć troszkę lepsze życie niż to na ulicy, gdzie często cierpią z powodu ludzkiego okrucieństwa, gdzie często umierają, zamarzając na ulicy głodne i zziębnięte, niepotrzebne nikomu. Gdzie dla „zabawy” bywają postrzelone lub pocięte nożem. Niestety… to okrutna prawda życia bezdomnych psiaków na Ukrainie. Ze wszystkich sił staramy się zapewnić leczenie za środki, które dają dobrzy ludzie, ale których często brakuje i my bezsilni, ze łzami w oczach i bólem w sercu, patrzymy jak odchodzą od nas… A my po prostu wierzymy, że już nigdy nie spotka ich ból, strach i ludzkie okrucieństwo...
https://www.facebook.com/olesia.notak.1
Teraz oddaje głos Pimpusiowi.
Witam serdecznie wszystkich ludzi wielkiego serca!
Mam na imię Pimpuś i chciałbym troszkę opowiedzieć o naszym życiu i troszkę poprosić o miłosierdzie.
Ja błagam każdego z was, pomóżcie nam przeżyć tą zimę. Spójrzcie w nasze oczka, pełne nadziei na lepsze jutro,to nie nasza wina...
Niestety, nasze "matusi", które opiekują się nami, nie zawsze dają radę swoimi siłami zrobić wszystko dla nas ,bo prawie codziennie trafia do nas nowy członek naszej ogromnej rodzinki-jest nas aż 320 na dzień dzisiejszy, mamy dużo braciszków i siostrzyczek choreńkich, skrzywdzonych przez złych ludzi albo po prostu wyrzuconych na mróz, zmarznięte i głodne.Albo jeszcze gorzej-okaleczony dla „zabawy” peterdą , pistoletem, nożem(((
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=224457621883588&set=pcb.224457755216908&type=3&theater
Co z nami robią źli ludzi i dlaczego- żaden z nas nie rozumie(((
Mieszkamy wszyscy na polu, dobrzy ludzie kupili nam ogród i zbudowali na nim dla nas przytułek.U nas niema prądu i światła,dlatego nasze "matusi" przygotowują nam ciepłą kaszkę na drewnie opałowym, rąbiąc drewno własnymi rękami aby rozpalić ogień(aaale mają dużo pracy)
Woda płynie, by nas wszystkich napoić ,przez właśnie taką rurkę z ziemi (jak na zdięcju). A latem my czasami bawimy się i robimy sobie takie fajne kąpiele.
Droga do nas przez pole jest długa (800 metrow) i bardzo trudna, więc gości mamy bardzo rzadko((( Taka droga często nie pozwala naszym „matusiom” dowieźć nam jedzenia i lekarstw,bo grzęzną w błocie i wtedy często psuje się nasz stary samochodzik, który również kupili nam dobrzy ludzie i który jest jedynym połączeniem z nami.
Zostaliśmy wyrzuceni z poprzedniego miejsca pobytu, ponieważ „rozmawialiśmy” głośno między sobą, opowiadając sobie nawzajem o naszym trudnym losie na ulicach. Okoliczni mieszkańcy grozili nam, że nas spalą jeśli się nie wyprowadzimy(((
Dlatego mieszkamy na polu, gdzie często wieje silny wiatr i jesteśmy bardzo zmarznięci. Dobrzy ludzie, błagamy was, pomóżcie nam przeżyć tę zimę. Błagamy o pomoc w zakupie cieplutkich budeczek dla nas, abyśmy nie zamarzli w zimną noc. Ponieważ jedyną ochroną przed zimnym wiatrem i zimową zamiecią są takie stare dywaniki, które również otrzymaliśmy od dobrych ludzi.
Jedna ocieplona budeczka kosztuje 150 zł i jesteśmy baaardzo wdzięczni wam, dobrzy ludzie, za każdy grosik, za każdą pomoc,za dobre serduszko.
A to jest nasz towarzysz Azorek, który szczerze wierzył w cud, jak każdy z nas… i jego marzenie się spełniło dzięki wam! Ma nową ciepłą budeczkę i teraz jest mu cieplutko! Bardzo cieszymy się jego szczęściem przeżywając to mocno naszymi wielkimi i wdzięcznymi serduszkami!
Nie prosimy o wiele, każda pomoc jest dla nas wielkim dobrodziejstwem.Tak,my marzymy o tym, abyśmy mieli prąd i nasze "matusi" mogły nam szybciej ugotować ciepłą kaszkę, marzymy o tym abyśmy mieli światło, aby było nam cieplej i nie tak strasznie nocą w polu. Marzymy aby droga do nas była przejezdna i pozwalała przyjść do nas tym, którzy chcą się z nami bawić i chociaż pogłaskać za uszkiem.
Marzymy... marzymy i wierzymy, że dobre serce nie ma granic,nie ma narodowości…
P.S. Mam na imię Ania.Jestem organizatorem zbiórki. Pimpuś już szczęśliwy popędził opowiadać o swoim pierwszym udzielonym wywiadzie wszystkim swoim przyjaciołom przekazać radosną nowinę o nadchodzącej pomocy))Szczerze Wam dziękuję)
Na dzień dzisiejszy jestem w trakcie tworzenia fundacji ,która pomagałaby potrzebującym i porzuconym na pastwę losu staruszkom i pieskom . Moim marzeniem jest jak najlepiej zaopiekować się nimi,aby każdy z nich czuł, że jest potrzebny i naprawdę kochany…Moim marzeniem jest walczyć o prawa dla bezbronnych i walczyć o sprawiedliwą karę dla tych, którzy ich krzywdzą, aby zapobiec okrucieństwom,do których zdolni są źli ludzie. Moim marzeniem jest uczynić świat bardziej miłosiernym i dotknąć każdego serca...
Przechodzę teraz przez biurokratyczne procedury tworzenia Fundacji i nie mogłam się doczekać zakończenia procesu,ponieważ pieski mogą zamarznąć na tym polu...Niski ukłon dla was wszystkich za każdą pomoc...
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!