Na leczenie Tajry

Witam. Nie należę do osób które lubią prosić o jakąkolwiek pomoc. Jednak życie bywa przewrotne i nieprzewidywalne. Potrafi postawić  w jednej chwili nawet teoretycznie najbardziej przygotowaną osobę pod ścianą nie do pokonania w pojedynkę. Taka właśnie sytuacja spotkała mnie oraz mojego ukochanego psa w tym roku. 

Zaczynając od początku. Ponad 6 lat temu postanowiłam uratować z wiejskiego kojca na polskiej wsi szczeniaka a dokładnie suczkę której nadałam imię Tajra. Cały ten wspólnie spędzony czas uświadomił mi, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Jestem pewna, że wielu z Was zna to uczucie i bardzo dobrze wie jak merdający ogonek, zimny nosek i wpatrzone z miłością oczy naszych czworonożnych przyjaciół potrafią zmienić każdy dzień i nadać mu naprawdę głęboki sens. Lecz to wszystko potrafi zmienić się w zaledwie mgnieniu oka. Wtedy my jako najlepsi przyjaciele musimy stanąć na wysokości zadania. Nawet jeżeli będziemy zmuszeni przekroczyć własne granice i postwić cały świat do góry nogami ! Tak właśnie zrobimy dla dobra, zdrowia a tym bardziej życia naszych mniejszych braci z którymi tworzymy jedną wspaniałą rodzinę. 

Kilka tygodni temu, zupełnie niespodziewanie zdrowa w sile wieku suczka stała się apatyczna bez chęci do życia mimo iż to życie kochała najbardziej na świecie. Bardzo szybko pojawiły się biegunki które doprowadziły jej 25 kg ciało do bardzo dużego wyniszczenia oraz osłabienia. Następnie pojawiło się odwodnienie a wszystkie możliwe kości zaczęły być nie tylko wyczuwalne ale i zauważalne gołym okiem. W krótkim czasie zdrowy, wysportowany pies stał się cieniem dawnej siebie … 

Bardzo szybko zorientowałam się, że nie mamy do czynienia z żadną podstawową chorobą a czymś o wiele gorszym. Wielokrotnie rezygnując z pracy zaczęłam natychmiastowo odwiedzać kolejne kliniki weterynaryjne, kolejnych weterynarzy. Wiele godzin spędzonych w poczekalniach i gabinetach, kolejne wykonywane badania, diagnozy oraz podawane leki i kroplówki nie poprawiały ani trochę stanu psa …

Miesiąc upartej walki doprowadził Nas do momentu gdzie wiemy tyle, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z Enteropatią ( chociaż w najgorszym  przypadku może być to również chłoniak układu pokarmowego ). Waga Tajry przestała spadać drastycznie w dół, zastosowane leki przyniosły pierwsze tak długo wyczekiwane efekty, ale jeszcze bardzo daleko nam do tego aby nazwać to sukcesem. Zastosowana specjalistyczna dieta na ten moment maksymalnie odciąża jej już bardzo zmęczony układ trawienny.

Enteropatia ma to do siebie, że potrafi mieć naprawdę różny przebieg oraz zakończenie, nie wspominając o tym, że ma naprawdę wiele odmian. Biorąc pod uwagę najlepszy scenariusz chorobę uda się zaleczyć chociaż to naprawdę długa droga trwająca nawet do kilku miesięcy intensywnego leczenia z ryzykiem nawet wielokrotnych nawrotów w ciągu życia psa. Niestety istnieje również gorsza wersja choroby która wymaga specjalistycznych badań, dobrania odpowiedniego dawcy oraz przeszczepu kału gdy leczenie okazuje się niewystarczające.

Na samym końcu chciałabym wspomnieć o kwestii finansowej chociaż bardzo nie lubię poruszać jakichkolwiek tematów dotyczących pieniędzy. Koszt dotychczasowego leczenia przekroczył już ponad 3 tysiące złotych w ciągu miesiąca. Dodatkowo dochodzi koszt specjalistycznej karmy w tym okresie - 800 zł. Leki podawane w domu kolejne -250 zł miesięcznie. Nie wspominając o reszcie jak paliwo na dojazdy, podkłady higieniczne oraz raz regularne kontrole. 

Ile takich miesięcy Nas czeka ? Nikt tego nie wie. Ale ja wiem, że warto walczyć o to psie serduszko aby znowu mogło cieszyć się pełnią życia i pokazało nam na co jeszcze je stać bo w końcu to młody pies !

Będziemy bardzo wdzięczne za każdą pomoc ! Nawet dobre słowo podnoszące na duchu w tej sytuacji jest wiele warte ! Ponieważ wiara w to, że będzie dobrze to duża część sukcesu ! Dziękujemy ! ♥️