Dzień dobry, witam wszystkich bardzo serdecznie. Mam na imię Robert, mam 29 lat. Pochodzę z Suwałk. Od wielu lat w miarę możliwości co roku na zimę wyjeżdzam do mojej babci w okolice Białegostoku, aby jak najbardziej pomóc jej we wszystkim. W okresie jesienno zimowym jest najwięcej najcięższej pracy, chociaż babcia, która ma na ten moment 74 lata potrzebuje również drobnej pomocy np. robienie zakupów ponieważ ma sporą nadwage, problemy ze stawami, oraz inne spore problemy zdrowotne - na same leki co miesiąc wydaje ponad 600złotych! Przez okres w którym mnie u niej nie ma musi szukać kogoś kto jej pomaga, dzwoni po ludziach, prosi, wtedy takie osoby wykonują to co im poleci biorąc za to również spore pieniądze lecz cóż... ich praca pozostawia naprawdę wiele do życzenia, a babcia nie zawsze jest w stanie sprawdzić i ocenić.
Otóż kilka lat temu wzięła takiego pewnego mistrza kominów do wyczyszczenia 12 metrowego komina (piec jest na drewno). Jemu najwidoczniej nie chciało się machać sprzętem na szczycie dachu, biegać po drabinie i wynosić sadzy na dole (piec znajduje się w piwnicy), więc nawrzucał przeróżnego rodzaju śmieci, szmat, papieru do komina po czym nalał benzyny z ropą i podpalił. W wyniku tego mistrzowskiego posunięcia ogień, oraz ciśnienie które wytworzyło się w środku spowodowało pękniecie komina po całej jego długości - 12 metrów. Oczywiście na początku nie było to widoczne. Z biegiem miesięcy i lat wszystko zaczęło wychodzić... ścianami. Zaczęły powstawać sople płynnej sadzy, które nie tylko powodują, że pekniecie staje się większe, ale równiez przepaliła ona tynk pojawiając się wszedzie na ścianach, z którymi komin ma styczność. Wszystko śmierdzi. Strych oraz piwnica to może nie aż taka tragednia (gorzej jakby się zapaliło), ale kuchnia, oraz łazienka to już trochę gorzej. Babcia się przyzwyczaiła i może wszystko byłoby ok, gdyby nie to, ze ze szczelin zaczął wydobywać się dym po rozpaleniu w piecu. Poprzedniej zimy było go malutko, teraz jest według mnie masakra. Moja babcia wiele wiele lat temu przeszła raka płuc, na szczeście łagodnego, lecz wycieli jej jedne płuco. Mimo tego, że po dobrym wietrzeniu tego dymu nie widać to i tak ciągle się wydobywa. Babcia zaczyna źle się czuć, dziwnie kaszle. W tym domu ja mieszkam na piętrze i mimo tego, że jestem "odizolowany" od komina, to i tak ten dym jest i go czuć. Jestem pewny, że to wina tego wszystkiego. Człowiek, który spowodował tą tragedie umywa ręce.
Rozmawiałem z Panem, który zajmuje się ogólnie kominami (budowy, wzmocniania, remonty, montowanie wkładów itp), który po obejrzeniu wszystkiego i wpuszczeniu w komin jakiejś sondy stwierdził, że zrobienie tego tak na porządnie (żeby nie ciekło, żeby komin był mocny bo istnieje szansa że się kiedys to wszystko powali z góry) że to jest koszt około 10 tysięcy złotych. Szczerze to nie ma nikogo, prócz mnie kto chciałby szczerze babci pomóc. Lecz ja nie posiadam takich pięniedzy. Babcia również nie, żyjąc z emerytury chyba 1300zł, gdzie musi kupować dużo drzewa, by przetwać.
I tak kombinując co można zrobić trafiłem przypadkowo na tą stronę. Jestem osobą, która z reguły nie prosi i jest mi z tym głupio, jednak po parodniowym rozmyślaniu, oraz przeanalizowaniu wszystkiego z babcia, pokazaniu jej tej strony postanowiłem utworzyć zrzutkę, chociaż spróbować cokolwiek nazbierać na co babcia się zgodziła. Wszystkie uzbierane pieniądze mam zamiar przeznaczyć na ten komin, a jeśli jakieś by zostały z naprawy, przeznaczyłbym je na choc cześciowe wyremontowanie uszkodzonych ścian. Zdjęcia ukazują ogrom zniszczeń, lecz jeśli zajdzie taka potrzeba oczywiście nie bedzie problemu ze zrobieniem dużo większej ich ilości.
Jeśli by mi się udało spełnić cel, to niestety nie wiem jak miałbym wyrazić swoją wdzięczność.
Z góry poprostu bardzo dziękuję wszystkim wpłacającym
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!