Uratujmy Kovu! Czy to koniec?

27 listopada Kovu zaczął bardzo intensywnie wymiotować z nieznanej przyczyny. Tego samego dnia trafił do jedynego gabinetu, który przyjął go od ręki. Tam, po badaniach, postawiono diagnozę podejrzenia zapalenia żołądka. Diagnoza wydawała się prawdopodobna, bo sporo psów ostatnio choruje z powodu infekcji wirusowej objawiającej się w podobny sposób. Kovu dostał leki i miało być lepiej.

Niestety dwa dni później Kovu się nie poprawiło. Przestał jeść, wymiotował i ulewało mu się. W grę weszła dalsza diagnostyka, rozmaite badania – które nie wykazywały nic. 

Z uwagi na to, że Kovu co prawda po lekach przeciwwymiotnych przestał zwracać, ale był bardzo apatyczny, ulewał i nie miał apetytu. RTG z kontrastem wskazało na niedrożność w okolicy ujścia żołądka, w związku z czym lekarze zdecydowali o endoskopii. W żołądku Kovu znaleziono coś, co przypominało zgniłą trawę... I nic więcej.

Po zabiegu Kovu nadal odmawiał jedzenia, a że było trwało to już od środy do niedzieli, to w widoczny sposób schudł i był bardzo słaby. Zadecydowaliśmy o zostawieniu go na cały dzień w szpitaliku, gdzie dostawał kroplówki i leki. Tymczasowa opiekunka odebrała go w nieco lepszym stanie, ale po niespełna 12 godzinach znów uległ on pogorszeniu. Kovu obecnie przebywa na całodziennych kroplówkach, a wyniki badań nie wskazują na żadną przyczynę jego stanu. Lekarze zasugerowali rozszerzenie diagnostykę o tomografię komputerową – badanie musi być wykonane jak najszybciej, a jest bardzo kosztowne...

Dotychczas staraliśmy się płacić na bieżąco z funduszu awaryjnego. Ten jednak się skończył i nie mamy już z czego pokrywać kolejnych kosztów... Czy pomożecie? :(