Pomoc przy leczeniu raka wątroby

Zbieram pieniądze dla swojej kochanej Mamy która zawsze jest dobrą osobą i chcę wszystkim pomagać ale nikt za bardzo nie chce jej pomagać bo wszyscy myślą że jest niepełnosprawna to ma wszystko ,niestety tak nie jest moja mama od dziecka zawsze walczy sama pracowała wiele lat w jednej firmie i jeszcze do tego mnie wychowywała na mojego Tatę za bardzo też nie można liczyć bo też jest niepełnosprawny ma Epilepsję i schizofrenię do tego jeszcze kredyty bo inaczej się nie da w tym kraju ja pomagam dla rodziców z całym sercem ale każdy ma jakiś limit który się kończy i jeszcze ta najgorsza diagnoza rak wątroby wykryty u mojej Mamy.
Proszę pomóżcie  i nie oceniajcie drugiej osoby jeśli jej nie znacie.

Nazywam się Jolanta Siedlecka od urodzenia choruję.Miałam przy porodzie obustronne zwichnięcie stawów biodrowych.Operacje u Profesora Grucy w Warszawie miałam robione już w wieku dziecięcym,bonie wiedzieli co mi dolega.Nie chodziłam i nie znali przyczyny.Wykryto u mnie miopatię wrodzoną,okazało się że to wrodzona dystrofia mięśniowa.Zaczęłam chodzić w póżnym wieku dziecięcym.Prawie całą podstawówkę uczyłam się w domu indywidualnie.Dopiero w 7 klasie szkoły podstawowej poszłam do szkoły,gdzie koleżanka pomagała mi nosić teczkę,bo sama bym nie dała rady.Poszłam dalej się uczyć,pokonałam szkołę średnią i maturę,w międzyczasie się dokształcałam .Po skończeniu szkół poszłam do pracy Meblarska Spółdzielnia Inwalidów ,,Zgoda" w Giżycku ,gdzie pracując uczciwie przepracowałam 38 lat i zasłużyłam na niską emeryturę ,za którą nie mam teraz jak się leczyć,bo mnie na to nie stać .Pracowałam cały czas w biurze na jednym stanowisku pracy.Przeszłam na emeryturę i zaczęła się moja choroba.Wyjazdy do Olsztyna,dzięki synowi.Poradnia onkologiczna byłam u dwóch lekarzy .Jeden z nich skontaktował mnie z Panią doktor z Centrum Onkologii w Warszawie ,gdzie jeżdzę to jest straszne,bo wyjazdy tak drogo kosztują,przejazdy z Giżycka do Warszawy ,plus z Dworca po Warszawie i leki Nie dam rady jeżdzić miejskimi środkami transportu w Warszawie,typu tramwaje,autobusy,trolejbusy .Jest to dla mnie zbyt uciążliwe i forsujące .Poruszam się rzadko chodzikiem częściej wózkiem inwalidzkim.Diagnoza rak wątroby powaliła mnie całkowicie.wcześniejsze diagnozy usg i tomografii komputerowej potwierdziły tą straszną chorobę.Tydzień temu miałam przeprowadzoną biopsję w centrum Onkologii w Warszawie na Ursynowie,póżniej byłam po biopsji w Centrum Onkologii w Warszawie na Wawelskiej 15 Tam przeleżałam całą noc.Boże ludzie ile ja się napatrzyłam na tych chorych ludzi różnego typu raka i to mnie dobiło psychicznie brak mi pieniędzy na leczenie.Proszę dobrych ludzi o wsparcie i pomoc finansową,nie żebrzę,tylko proszę o pomoc i zrozumienie.Pomimo tych chorób w życiu i tak ciężkiego życia.Mąż chory epilepsja ze stanami pomrocznymi,plus charakteropatia i otępienie,jakoś sobie radziłam.ale dopadła mnie ta ciężka choroba i nie wiem co mam teraz robić.Proszę dobrych ludzi o pomoc i zlitowanie się nad moją osobą .Syn nie ma już siły nam pomagać,a mąż ma najniższą rentę ,brakuje mu jeszcze do emerytury.Najbardziej potrzebuję pieniędzy na leki,dojazdy i badania.choroba została stwierdzona ,teraz tylko się okaże,czy będzie sens mnie leczyć i czy znajdą dla mnie jakiś program leczenia.Mam duże skrzywienie kręgosłupa i garb S,co utrudnia mi chodzenie i poruszanie się samodzielnie. Dziękuje za wsparcie.