Koty z Nysy

Kilka dni temu jako grupa wolontariuszy z Poznania ruszyliśmy na zalane tereny Nysy, by wesprzeć lokalnie dzialajacy ośrodek dla zwierząt, ale też by ruszyć na zalane działki, na których żyły koty. 

Widok nas przeraził. Widok, którego nigdy na oczy nie widzieliśmy zmroził krew w żyłach. 

Po calym dniu dzialan udalo sie i wrocilismy z 16 kotami z Nysy. 9 z nich trafilo do Fundacji Koci Pazur, 9 zostalo pod naszą opieką. 

Pod naszą opiekę trafiły 3 dorosłe koty oraz 4 około 4 tygodniowe kocięta. 

Dorosłe koty okrutnie głodne, przerażone, wyziebione. Życie uratowało im okienko na strychu jednego z domków letniskowych na działkach. Jeden kotek bez oczka. Pozostałe wyglądają nieco lepiej. 

Kocięta w bardzo złym stanie. Jeden z kociakow nie przeżył. Jak się okazało kiedy trafiliśmy z nim do lekarza miał już pęknięty pecherz, cewke moczową i mocz rozlany do otrzewnej. Dochodziło już do martwicy. Dalsze leczenie byłoby znęcaniem się i nie przyniosłoby efektów. Musieliśmy poddać go eutanazji. Dwa kociaki również walczą z niedrożnością cewki, ale i pecherz i cewka są jeszcze całe dlatego Jeden z kociakow jest już po operacji, a kolejny na chwilę obecną przebywa pod obserwacja lekarzy by upewnić się co do diagnozy i w razie potwierdzenia niedrożności również będzie wymagal pilnej operacji. Do obserwacji została jeszcze jedna maleńka koteczka. Na chwilę obecną wygląda, że u niej wszystko jest w porządku. 

Każdego kotka czeka przegląd u weterynarza, konieczne badania, leczenie, odrobaczenie. 

Zbieramy na przeglądy kociakow, badania, pokrycie kosztów eutanazji maleństwa, pokrycie kosztów jednej operacji i hospitalizacji drugiego kociątko.

Koty są potężnie głodne. Zbieramy ba karmę, żwirek, probiotyki i suplementy na odporność.

Przed nimi długa droga by doszly do siebie.