Szpital w Paje, Zanzibar

Będąc na Zanzibarze mój mąż potrzebował otrzymać kroplówkę ze swoimi lekami z Polski. Przez przypadek trafiliśmy na mały, publiczny szpital w Paje, a w nim przyjmujący pacjentów Dr. Haji. Zapytaliśmy, czy byłby w stanie nam pomóc i podłączyć kroplówkę. Zgodził się bez wahania z uśmiechem na twarzy. Podczas gdy Sebastian leżał z kapiącą kroplówką zaczęłam rozmawiać z doktorem na temat zaopatrzenia szpitala i okazało się, że brakuje wszystkiego :( Kiedy zabieg się skończył, spytałam o koszt wizyty. Powiedział, że jest to szpital publiczny i nie pobierają żadnych opłat za swoje usługi. Poprosiłam więc, aby zrobił listę rzeczy, które by mu się przydały do pracy w szpitalu. Zrobił. Niewielką, a na niej naprawdę najpotrzebniejsze rzeczy: gaziki, rękawiczki, bandaże, tabletki przeciwbólowe, 

ale też ciśnieniomierz, pulsometr i przede wszystkim przenośne USG, bo to, które ma nie jest wystarczająco dobre. Właściwie w pierwszej chwili pomyślałam, że to zabawka dla dziecka, a to było ich usg :/

Widząc to i słysząc płaczące dziecko za drzwiami, kaszlącą kobietę za ścianą, oboje z Sebastianem w sekundę pomyśleliśmy, żeby pomóc mu w zdobyciu takiego USG, które z pewnością ułatwi mu pracę i pomoże nie jednej kobiecie w ciąży! Cudownie byłoby uzbierać więcej, aby móc zakupić wszystkie rzeczy z listy i pomóc tym lokalnym ludziom, bo bez naszej pomocy nigdy im się to nie uda…

Pod koniec maja br.będę w Polsce i 4 czerwca ponownie lecę na Zanzibar. Cudownie byłoby zawieźć mu te rzeczy z listy. Cudownie byłoby zobaczyć uśmiech na twarzy Dr.Haji i jego pracownicy-bo jest tylko jedna! Cudownie byłoby dać im trochę radości z najbardziej potrzebnych rzeczy do funkcjonowania tej placówki.

Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą złotówkę i pomoc w zebraniu funduszy na te podstawowe w przyjmowaniu pacjentów  rzeczy.
Pomaganie nie boli.
Oni pomogli nam bezinteresownie. Pomóżmy i my…