Jeszcze wiele mogę zdziałać

Pomóż zebrać Krzysztofowi 60 000 zł na walkę z rakiem!

Krzysztof od 2010 roku walczy z guzami mózgu - gwiaździakiem i wyściółczakami anaplastycznymi. Obecnie ma 5 guzów. Przez ostatnie 6 lat przeszedł 5 operacji neurochirurgicznych, chemioterapię i 2 radioterapie.

Z aktywnego, pełnego energii, chęci do życia i dobrego humoru człowieka biegającego z mieczem po Grunwaldzie i innych miejscach rekonstrukcji historycznej, Krzysiek stał się wrakiem człowieka, który nie może zapanować nad własnym ciałem czy pójść sam do toalety, a o wzięciu swojego ukochanego miecza do ręki i walce w zbroi może już zapomnieć. Ale jak na najemnika przystało, Krzysztof chce walczyć z chorobą o każdy kolejny dzień: dla siebie, dla synów, dla żony, dla rodziców i reszty bojącej się o jego życie rodziny.

Historia leczenia Krzysztofa

Podczas pierwszej operacji Krzysztofa doszło do uszkodzenia mózgu, czego skutkiem jest niedowład lewej strony ciała i całkowita niezdolność do pracy i samodzielnego życia.

Po ostatniej operacji wycięcia kolejnej wznowy okazało się, że z guzów II stopnia zrobił się III stopień złośliwości według WHO, więc Krzyśka skierowano na kolejną radioterapię, którą miał pod koniec ubiegłego roku. Niestety radioterapia odniosła odwrotny skutek - pojawiły się dwa nowe, nieoperacyjne guzy i duży obrzęk mózgu. Obrzęk powoduje nasilenie się objawów neurologicznych (bóle i zawroty głowy, problemy z pamięcią krótkotrwałą i orientacją w przestrzeni) oraz niedowładu, a co za tym idzie brak możliwości zapanowania nad własnym ciałem i poruszania się samodzielnie. Umiejscowienie nowych guzów, między innymi na nerwie wzrokowym, uniemożliwia ich wycięcie i skutkuje pogorszeniem się wzroku. Co tu dużo pisać - Krzysiek ledwo widzi.

Polscy lekarze rozkładają ręce. Co chwilę Krzysiek ląduje w szpitalu na kroplówkach przeciwobrzękowych, gdy leki przyjmowane w domu już nie dają rady, guzy są nieoperacyjne, a dostępna w naszym kraju chemia czy terapia protonowa nie przyniesie poprawy sytuacji. Szukaliśmy pomocy za granicą. Niestety na immunoterapię i gamma knife guzy są za duże, a operacja neurochirurgiczna byłaby zbyt ryzykowna.

Ostatnią deską ratunku okazał się profesor z Berlina, który zaproponował leczenie Talidomidem, który jest w fazie badań, jeśli chodzi o guzy mózgu. Nie spowoduje on, że guzy cudownie znikną, ale może je zmniejszyć albo chociaż zatrzymać ich wzrost i rozprzestrzenianie się. To jego jedyna szansa na poprawę stanu zdrowia.  Krzysiek więc walczy i bierze tabletki, które niemało kosztują, a oczywiście nie są refundowane przez nasz NFZ. Wizyta u profesora kosztuje 150 euro, zapas tabletek na 6 tygodni ponad 560 euro, a pełna kuracja ma trwać 2 lata. Dodatkowo raz na 6 tygodni musi wziąć 5 tabletek leku wzmacniającego działanie chemii właściwej - 20 sztuk kosztuje około 745 euro. Do tego ciągle musi brać leki przeciwobrzękowe i wzmacniające organizm. Na dalsze leczenie w Niemczech potrzebujemy co najmniej 60 000 zł.

Krzysiek musi codziennie mieć rehabilitację, żeby nie doszło na zaniku mięśni, a to też kosztuje. NFZ proponuje tylko 2 tygodnie refundowanej rehabilitacji, którą Krzysiek już przeszedł. Za dalszą musimy płacić sami. Pomóż Krzysztofowi powrócić do sprawności, wygrać walkę z rakiem!

Więcej informacji o Krzysztofie na: http://sedeka.pl/opp/kastrau-krzysztof