Zbiórka Walka o życie zagłodzonego kota - miniaturka zdjęcia

Walka o życie zagłodzonego kota Jak założyć taką zbiórkę?

Zbiórka Walka o życie zagłodzonego kota - zdjęcie główne

Walka o życie zagłodzonego kota

1 340 zł  z 1 200 zł (Cel)
Wpłaciło 17 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Pomorska Fundacja Bracia Mniejsi - awatar

Pomorska Fundacja Bracia Mniejsi

Organizator zbiórki

Hm... Naprawdę nie wiemy, od czego zacząć i jak zacząć.

Codziennie dostajemy masę zgłoszeń o kotach w ciężkim stanie, chorych, zarobaczonych, połamanych, porzuconych, przeganianych z miejsca w miejsce.

Przypadki takie jak ten, który zaraz opiszemy, rozwalają nas na kawałki.

Poznajcie historię kota o którego życie walczymy:

Otrzymujemy zgłoszenie, o kocie w ciężkim stanie. Możliwe, że po wypadku. Powiedzieliśmy szczerze, na starcie, że mamy zawalony, szpital, kociarnie, lecznice i domy tymczasowe i naprawdę nie możemy przyjąć kolejnego kota. Nasze zbiórki stoją w miejscu, lecznice wystawiają kolejne faktury, karma i żwirek są coraz droższe, gonią nas terminy spłat i zaczynają się długi.

Zaproponowaliśmy pomoc w złapaniu i zabezpieczeniu na jedną noc, a w tym czasie osoba zgłaszająca miała znaleźć rozwiązanie lub osobę, która przejmie kota.

O godzinie 19:00 nasi wolontariusze wyruszyli do miejsca oddalonego o godzinę drogi od kociarni. Szarlota, miejsce, gdzie na ośrodkach wypoczynkowych roi się od porzuconych i bezdomnych kotów, którym czasem ktoś rzuci jakiś ochłap lub zlituje się, stawiając budkę z kartonu, styropianu (czasem z drewna, ale to już luksus). Niestety nad naszym przypadkiem nikt się nie zlitował, nie wiemy, jak długo kręcił się tam i jak długo był ignorowany, dopóki nie pojawiła się Pani zgłaszająca, która pojawiła się tam zupełnie przypadkiem z wycieczką szkolną jako opiekun. Złapaliśmy kota na koc, zabezpieczyliśmy w kontenerku i wracając do kociarni, zadzwonili, że on już z nami zostanie. Nie oddamy kota w takim stanie :( 

Mimo wydatków, długów, braku miejsca zdecydowaliśmy się ustawić klatkę w jedynej luce, jaką znaleźliśmy, czyli w kotłowni. Kot otrzymał imię, Jabłecznik i widać po nim jak na dłoni, że jest to kot, którego nieziemsko zawiódł człowiek.

Jabłecznik ma około 2 lata, jest typowo domowym kotem, który właśnie walczy o życie, a każda godzina może być jego ostatnią. To najczęściej my – ludzie, stoimy za tragedią zwierząt, często znudzeni ich obecnością pozbywamy się ich, aby „jakoś” dały sobie radę. Te ”jakoś„ może kosztować Jabłecznika życie.

Dawno nie mieliśmy tak tragicznego przypadku, zdjęcia ani filmiki nie oddają tego, jak wygląda i czuję się Jabłecznik. Kot w stanie agonalnym, który z wygłodzenia i wycieńczenia, słania się na łapach. Kot, który od bardzo dawna nie widział pełnej miski, którą kiedyś miał przecież na co dzień. 

Jabłecznik najprawdopodobniej został wyrzucony w lesie, gdzie jako domowy kot nie umiał sobie poradzić, nie umiał zdobyć pożywienia i przez kilka tygodni jego ciało słabło, aż w końcu jako żywy kościotrup dotarł do ośrodka wypoczynkowego w Szarlocie, gdzie rozpaczliwie nawołując, błagał o pomoc i tu kolejny raz zawiódł go człowiek. Nie wiemy, ile czasu był pod ośrodkiem, zanim pojawiła się kobieta, która jako jedyna zainteresowała się jego losem.

Jabłecznik cierpi na „REFEEDING SYNDROME”, czyli zespół ponownego odżywienia, jego organizm jest tak wyniszczony, że jedzenie jest w stanie go zabić. Pokarm dosłownie przez niego przelatuje. 

Śniadanie, lunch, obiad, deser, podwieczorek, kolacja co 4 godziny dostaje 8 kulek albo łyżeczkę mokrej karmy, aby uruchomić jego organizm na nowo.

 Wyniki badań są bardzo złe, do tego zanik mięśni, ból, który uśmierzamy lekami przeciwbólowymi i rozpaczliwy płacz za każdym razem, gdy idziemy do niego z miseczką. Pierwsze dni były bardzo ciężkie. Jabłecznik bał się nas i nie pozwalał dotknąć, ale trudno mu się dziwić. 

Dzień i noc, co 4 godziny, przychodzimy go nakarmić, rozmasować łapy, podać leki, wymienić podkłady (bo nie ma siły wstać do kuwety) zajmowanie się nim sprawiło, że młody zaczyna się przed nami otwierać.

Jesteśmy na etapie, gdzie pokazał swoje ugniatające łapki, tańczący ogon, pokazuje nam, jak bardzo chce żyć, a my chcemy mu w tym pomóc. Za każdym razem wchodząc do kotłowni, boimy się, bo nie wiemy, czy zastaniemy go żywego.

Naszego bohatera czeka długa rekonwalescencja, potrzebujemy do tego środków, naprawdę nie stać nas na kolejne ciężkie przypadki. Większość ludzi ma mylne pojęcie o fundacjach, nie raz słyszeliśmy, że fundacja ma „pieniędzy jak lodu”, ale tak nie jest, o wszystko walczymy sami, pomagają nam prywatne osoby.

Nie otrzymujemy pomocy od miast i gmin, nie mamy reklam na autobusach, ani „wielbicieli” z całej Polski, wiele osób nawet nie wie, że nasza fundacja istnieje, a my naprawdę potrzebujemy pomocy.

Często dostajemy telefony, gdzie wymusza się na nas przyjmowanie kotów, takie rozmowy zazwyczaj zaczynają się od tekstów w stylu „to wasz obowiązek”, „…za to dostajecie kasę z miasta”, „jak nie weźmiecie kota, to go wywalę". Nie, nie jest to nasz obowiązek, robimy to, bo chcemy pomagać i wiemy jakie piekło człowiek potrafi zgotować zwierzęciu. Nie, nie otrzymujemy wsparcia od miast i gmin, sami walczymy o to, żeby pomagały one ludziom w sterylizacjach i kastracjach, nawet jeżeli ma to być przy użyciu naszych rąk i sprzętu.

Takie dyskusje zawsze kończą się interwencją, przyjęciem kota do fundacji i kosztownym leczeniem, utrzymaniem, socjalizacją… bo przecież nie bylibyśmy w stanie zasnąć spokojnie z myślą, że temu zwierzęciu może stać się jakaś krzywda.

Potrzebujemy waszego wsparcia.

Jest nam naprawdę bardzo ciężko.

Jabłecznik trafił do kliniki weterynaryjnej zleciliśmy pełną diagnostykę, Testy FiV, FeLV, Koronawirus, Giardia i Panleukopenia. USG wykazało płyn w brzuszku, otrzymaliśmy zalecenia do wykonanie badanie Echa serca. 

Jabłecznik jest codziennie kroplówkowany, co trzy dni musimy wykonywać kolejne badania krwi w celu kontroli i ustalenia odpowiedniego odżywiania. Konieczne jest podawanie Karmay CALIBRA VD RECOVERY oraz karmy gastro intestinal Purina

W chwili obecnej jego życie jest zagrożone. Jabłecznik nie ma siły dojść do kuwety załatwia się pod siebie. 

Prosimy was o wsparcie.

Dla Jabłecznika potrzebujemy dużo podkładów, koców, specjalnej karmy. Jeżeli nie możesz nas wesprzeć finansowo lub rzeczowo, prosimy, udostępnij ten post, puść go w Polskę i świat, może znajdzie się ktoś, kto będzie mógł/chciał nas wesprzeć, albo chociaż adoptuje od nas jakiegoś kota i sprawi, że zwolni się miejsce dla Jabłecznika i będzie mógł opuścić klatkę i kotłownię na rzecz lepszego miejsca.


Numer kontaktowy 607451173 Bojano koło Gdyni

Pomorska Fundacja Bracia Mniejsi

1 340 zł  z 1 200 zł (Cel)
Wpłaciło 17 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Pomorska Fundacja Bracia Mniejsi - awatar

Pomorska Fundacja Bracia Mniejsi

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 17

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
100
Mariola - awatar
Mariola
5
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
5
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
580
Ewa Szołtysek - awatar
Ewa Szołtysek
200
Marta Dybowska - awatar
Marta Dybowska
20
Krysia Danielowska - awatar
Krysia Danielowska
100
Ewelina - awatar
Ewelina
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
40

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij