Przez całe życie zwracałam uwagę na to aby żyć zdrowo. Stroniłam od alkoholu, nie jestem osobą palącą. Jako jedyna w rodzinie starałam się trzymac zdrową dietę i gotować zdrowo innym domownikom, dlatego też nie rozumiem dlaczego mnie to spotkalo prowadząc tak zdrowy tryb życia. W pewnym okresie zaczełam bardzo czesto gorączkować do tego stopnia, że gorączki sięgały 40 st. Gorączka trwała dzien i przechodziła. Aż do momentu, kiedy była tak silna, że dostałam drgawek. Po wstępnych badaniach wyszło, że mam silną anemię i bardzo wysokie CRP co oznaczało bardzo silny stan zapalny w organizmie. Zaczęło się szukanie przyczyn. Przeszłam wiele badań, dopiero kolonoskopia wykazała skąd ten stan zapalny. Postawiono diagnozę - nowotwór złośliwy gruczolakorak G2 z cechami owrzodzenia. W marcu przeszłam opercję podczas której usunięto mi 23 cm jelita.
Niestety nie obeszło się bez komplikacji i w piątej dobie zaczęłam się źle czuć. Okazało się że w jamie brzusznej jest ropa na wskutek puszczenia zespolenia jelita.Na szczęście zareagowałam na antybiotyki i nie trzeba było reoperować. Wydawałoby się że będzie już dobrze, niestety kolejny problem - w ranie pooperacyjnej wdało się zakażenie. Trzykrotnie byłam nacinana i czyszczona. W końcu w 15 dobie wyszłam do domu.
Od maja do października przyjmowałam chemię, 12 cykli w odstępach dwutygodniowych. Pod koniec chemioterapii pocztą dostałam wypowiedzenie z pracy z przyczyn zbyt długiego przebywania na chorobowym. Nie mogłam w to uwierzyć, że taka sytuacja może mieć miejsce i można tak postąpić. Telefonicznie kierowniczka powiedziała mi, że mieli prawo mnie zwolnić i ironicznym głosem powiedziała ,,życie" mimo że jak poszłam do szpitala to zapewniała, że bym się nie martwiła i praca będzie czekać. Tak mnie to dotknęło zważywszy, że pracowałam z silną anemia (nie byłam jej świadoma) i często z gorączką do momentu pójścia do szpitala.
Po zakończeniu chemioterapii regularnie robiłam badania kontrolne, które wychodziły prawidłowo.
W październiku 2023r tomograf komputerowy wykazał przerzuty na nerke i wątrobę. Rezonans magnetyczny i badanie PET TC potwierdziły zmiany nowotworowe.
Na dzień dzisiejszy całą rodziną szukamy innej metody leczenia niż proponuje NFZ w Polsce, które nie do końca daje skuteczne leczenie.
Dotarliśmy do informacji, że klinika dr Burzyńskiego w Houston w Teksasie, która od lat prowadzi badania nad leczeniem nowotworów proponuje terapię indywidualnie dopasowane pod pacjenta, nie obciążające organizmu jak chemioterapia, a wskaźniki wyleczenia są bardzo duże.
Niestety koszt leczenia jest tak duży, że w porównaniu z tym ile pieniędzy już zostało wydane na dotychczasowe leczenie, suplementacje, konsultacje, kwota ta jest nieosiągalna dla mnie i mojej rodziny. Zawsze udostępniałam zbiórki oraz wysyłałam smsy na fundację pomagającą dzieciom i osobą w chorobach ale nie przypuszczałam, że sama będę musiala prosić o taką pomoc.
Dotychczasowe leczenie w Polsce nie daje mi szans na wyzdrowienie. Jedynym dla mnie ratunkiem jest terapia która cofnie rozwój komórek rakowych.
Zwracam się z ogromną prośbą o pomoc, każda złotowka ma znaczenie. Na ten moment nasz rodzinny budżet nie pozwoli pokryć kosztów terapii. Koszty leczenia, badania laboratoryjne, histopatologiczne które są akceptowane tylko i wyłącznie ze stanów, konsultacje medyczne tworzą tak wielką kwotę, która wacha się w granicach ok. 150000 USD.
Mam dwóch synów, wnuka i bardzo chciałabym brać udzial w ich dalszym życiu.
Mamy bardzo dobre relacje, nie chciałabym ich skrzywdzić swoim odejściem.
Z góry dziękuję za każdą nawet najmniejszą pomoc.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!