Na ratunek kocim aniołkom

Witam, zaczynajac naszą historię od początku  chcielibyśmy się przedstawić. Z tej strony dwójka młodych studentów mieszkających w obcym mieście - Ola i Patryk oraz dwójka naszych cudownych nierozłącznych aniołków - Karmelek i Myszka. Karmelek przybył do nas ze schroniska a praktycznie sam mnie wybrał, był małym samotnym, porzuconym na środku ulicy dwumiesięcznym kocurkiem, który ważył niespełna kilogram. Jak się okazało po miesiącu, zjadały go od środka robaki (to była jego pierwsza walka o życie). Na całe szczęście odnieśliśmy zwycięstwo, Karmelek to bardzo waleczny kot. Następnie po półtorej miesiąca od wygranej z chorobą pojawiła się jego siostrzyczka Mysia. Mysia jest wspaniałą, wrażliwą kobietką, która została zebrana ze stodoły, gdzie mieszkała z kozami nie jedząc nic co by było dobre dla jej brzuszka. Żyliśmy w ogromnym szczęściu, że wszystko się dobrze zakończyło. I nagle pojawia się rok 2023.. Karmuś ma ponad pół roku natomiast myszka jest od niego miesiąc młodsza. Nagle przyszło okropne samopoczucie, dużo łez, brak siły podnieść główki, brak reakcji na imię, na jedzenie a nawet na pójście do kuwety. W naszych sercach pojawił się rozdzierający lęk, smutek i niepokój a wręcz panika … Karmel, nasz ukochany Karmel nie może podnieść się z podłogi. Myszka myje go codziennie, leży przy nim (od początku byli nierozłączni). Jedziemy do weterynarza jest godzina 23. Okazuje się ze woda w brzuchu, że to FIP. Opowiedziano nam o tej chorobie, nagle wybuchł płacz, głośny, przeraźliwy. Jak nasz przyjaciel, nasz anioł, los nas przecież połączył i jak on miałby odejść? Nie potrafiliśmy się pozbierać przez długi czas. Od razu szukaliśmy pomocy w internecie, wszystko nam wyjaśnili, że jest szansa, że możemy walczyć (a jak wspominałam - Karmel zawsze walczy - dla mnie, dla nas). Poinformowano nas o kosztach.. nawet nie myśleliśmy czy damy radę - nie da się żyć bez Karmela. Zło jeszcze trzymało rękę na pulsie. Tydzień po Karmelu, równy tydzień.. Myszka nie podnosi głowy, nie je, nie reaguje.. koszmar się jeszcze nie skończył.. Znowu płyn, znowu badania, znowu FIP.. tym razem jeszcze z białaczką .. Nie mamy pojęcia dlaczego to przytrafiło się tak wspaniałemu rodzeństwu, nierozłącznemu, kochającemu, wdzięcznemu… Początki leczenia - wydaliśmy ile mieliśmy, a to z oszczędności a to od rodziców a to nawet z pożyczek od innych osób. Już nie mamy kompletnie nic, ludzie nie chcą pożyczać ale nadzieja wciąż jest. Dlatego błagamy o każdą pomoc, o każdą kwotę🙏🏻 Karmel walczy, Myszka walczy, my walczymy.. Błagam dołączcie do nas, uratujcie nasze aniołki, te wspaniałe rodzeństwo. Oni, jak i my będziemy dozgonnie wdzięczni 🥺🙏🏻