W ramach grupy Koci Los podejmujemy działania mające na celu ratowanie życia i zdrowia kotów wolnobytujących na terenie Wrocławia, a także ograniczenie kociej bezdomności oraz zapobieganie rozmnażaniu się kotów.
Spotykamy koty które bardzo cierpią, nie tylko z powodu przeziębienia, robaków, wychudzenia ale takich, które zmagają się z nowotworami, chorymi nerkami, stawami czy uległy wypadkom i nie mają szans bez pomocy człowieka. Każde z Nich zajmuje szczególne miejsce w naszych sercach, bo nie potrafimy odmówić, czy wybrać tego szczęśliwca któremu dana będzie pomoc. Nie! Walczymy o każde życie, o to małe, i to duże, czy stare, które nic dobrego dotąd nie spotkało... Kiedy się udaje to rosną nam serca i wiemy, że warte było poświęcenie, niedospane noce czy gonitwa i walka z czasem. Dzielimy swój czas między pracę, nasze rodziny i na nie - te, które każdego dnia pokazują swoją wdzięczność za okazaną dobroć i pomoc. Do każdego z nich podchodzimy z troską, poznajemy je i staramy się bardzo mocno, aby nasze działania były efektywne. Nie chodzimy na skróty, bo każde Ich życie jest cenne i dla nas ważne. Tyle możemy od siebie. To co nas ogranicza i spędza sen z powiek, to środki finansowe, których ciągle brak, a brak dlatego, ze los stawia na naszej drodze przypadki trudne, wymagające często pracy i większych nakładów, by ratować życie. Stawia koty przewlekle i długo trwale chore lub kalekie, wtedy te koszta są ciągłe, a my niestety z naszej pracy nie jesteśmy w stanie pokrywać tego z własnej kieszeni. Nie stać nas na to. Nie siedzimy bezczynnie i działamy tak, jak umiemy. Organizujemy bazarki, zbiórki. Wyciągamy z naszych domów wszystko to, co da się spieniężyć i pokryć wizyty u lekarzy, karmę i to co jest im niezbędne.
Gdyby nie dobrzy ludzie, wspierający nas i dobre dusze, które ofiarowują naszym kotom domy tymczasowe, nic byśmy nie zdziałały.
Jesteśmy Wam ogromnie wdzięczne!
Środki na ratowanie zwierząt pozyskujemy z bazarków, oraz ze wsparcia finansowego od Was – kastracje, karmienie, diagnostyki i leczenia kotów, które tego wymagają – są możliwe tylko dzięki Waszemu wsparciu.
I w tym miejscu musimy zwrócić się do Was z prośbą o pilną pomoc.
Niestety, kotów, które potrzebują pomocy, jest znacznie więcej, niż my jesteśmy w stanie udźwignąć. Choć i tak pomagamy ponad nasze możliwości, zarówno czasowe, jak i finansowe, często stajemy przed trudnymi wyborami – gdzie, które i co dalej?
I tak jest tym razem.
Idzie wiosna, za nią lato. Zaraz zaczną rodzić się małe kotki. W tym okresie nasze telefony wręcz palą się od połączeń, a każda możliwa skrzynka do odbioru wiadomości przepakowana po brzegi.
Niestety, bez Waszej pomocy, w tym roku nie będziemy mogły pomagać w tym najtrudniejszym dla kocich grup okresie.
Nasze FV od weterynarzy na ten moment wynoszą ponad trzynaście tysięcy złotych… Do tego dochodzi bieżące utrzymanie naszych nieadopcyjnych kotów, tych dopiero złapanych, i tych, które czekają w DT na swój adopcyjny czas.
Za co takie koszta?
Dla osób, które śledzą nasze poczynania na Facebooku, koty które tutaj opiszemy, będą znane. I znane są dla Was też koty, które nie zostaną tutaj wymienione, a równie dużo nas kosztują.
Mamy pod naszą opieką cudowną kotkę szukającą domu. Jednak domu znaleźć nie może, bo jest niepełnosprawna – jej utrzymanie generuje dla nas nie małe, regularne koszta.
Mamy też Kaja, który miał niedługo z Colą iść do adopcji, ale u Kaja zdiagnozowano wrodzoną wadę tętnic płuc oraz za duże serduszko, wymaga dokładniejszej, pełnej diagnostyki oraz leczenia.
Mamy stado kotek w Stacyjka Maltusia, które – nie mogły zostać wypuszczone, a są nieadopcyjne, m.in. kotka staruszka z nowotworem. Cudowna Pani prezes wzięła je pod swoje skrzydła, ale wypada je chociaż wesprzeć karmą i żwirkiem.
Mamy też Dyzię, która po wyłapaniu nie nadaje się na wypuszczenie winnym miejscu (na poprzednie nie może wrócić, ze względu na budowę) – pobędzie ona u nas jeszcze dłuższą chwilę, ponieważ wymaga pracy behawioralnej – i dostaje ją w naszym DT, jednak musi jeść i zakopuje żwirek. W tym samym DT mamy Bolka i Lolka,kocie dzieci, które po wszystkich podstawowych badaniach i kastracji, oswajają się z człowiekiem.
Jest też Joga, Irys, King, Pestka, Jagoda, a to ciągle nie wszyscy podopieczni.
Aktualnie pomagamy także rodzeństwu Bolka i Lolka, a także ich mamę i kilka innych dorosłych kotów na placu budowy, skąd koniecznie muszą zostać zabrane. Do tego mamy dwa kolejne miejsca do sprawdzenia, w tym m.in. budynek w ruinie, w którym przebywa stadko kotów, i być może kolejne kocie dzieci.
Ostatnio pożegnaliśmy Alinkę i Emilkę. Obie odeszły z powodu chorób nowotworowych. Zanim odeszły, przez kilka miesięcy żyły bez bólu i cierpienia, otoczone domowym ciepłem i miłością. Zapytacie, czy było warto? Było! Bo wcześniej żyły w zasadzie nigdzie, jadząc odpadki ze śmietników. Odeszły nie same, gdzieś tam pod płotem. Odeszły bez cierpienia i czyjeś. Odeszły nasze.
Faktury od weterynarza, zamówienia na karmę i żwirki dla takiej ilości kotów generuje dla nas ogromne koszta, nie mówiąc o kosztach na„potrzeby specjalne” dla niektórych podopiecznych.
Nie byłyśmy jeszcze w aż tak złej sytuacji, dlatego bardzo mocno prosimy Was o pomoc!
Jeśli nie uzbieramy tej kwoty na pokrycie naszych zaległych zobowiązań, nie będziemy w stanie sprawdzić nawet dwóch kolejnych miejsc, nie mówiąc o naszym przerażeniu na niemożność działania i niesienia pomocy w kolejnych tygodniach.
Dlatego bardzo Was prosimy, pomóżcie nam uzbierać kwotę, która pozwoli nam dalej działać i brnąć do przodu w pomaganiu kotom!
Zarówno my, jak i wszyscy nasi koci podopieczni – będziemy bardzo wdzięczni!
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Pomagamy!
Anonimowy Darczyńca
Mam nadzieję, że będzie dobrze