Nie zawiedźmy go kolejny raz ...

Mieszkał pod szkołą . Mieszkał to dużo powiedziane. Bytował , wegetował , przebywał . Bawił się z dziećmi , czasem dostał kanapkę , nieraz jakieś resztki z kuchni . 

Ale szkołę zamknięto, dzieci zostały w domach, stołówka przestała wydawać obiady . Dla oswojonego kociego dziecka rozpoczął się dramat . Nie było przyjaznych rąk do głaskania , nikt nie podzielił się jedzeniem. 

Ale kociak nie odchodził z pod szkoły , czekał spiąć pod samochodami i borykając się z trudami życia na ulicy . Jednak na tak małe stworzenie to za dużo . 

Rozchorował się na katar koci , ubrudził niemiłosiernie ale nie tracił nadziei że znajdą się jakieś pomocne dłonie . 

I odkąd tylko znalazł się ludzkich ramionach przytulaniom i mruczeniu nie ma końca . Bezkresna miłość zalała  to małe wychudzone ciałko .

Po badaniach okazało się, że oprócz kociego kataru musimy się zmierzyć z jąderkiem, które pozostało w jamie brzusznej. Takie jądro należy usunąć podczas operacji, ponieważ w każdej chwili może ulec nowotworzeniu.  

Proszę o wsparcie leczenia oraz utrzymania tego potrzebującego zwierzaka. Nie możemy kolejny raz go zawieść z powodu koronawirusa ...