Ratunek dla kotka Lucusia

Witamy. Mamy 10-cio miesięcznego kotka Lucusia i już musi zmagać się ze śmiertelną chorobą FIP nie wysiękowy neurologiczny (wirusowe zapalenie otrzewnej) i z żółtaczką.

Kotka przygarnęliśmy w tamtym roku, a razem z nim sześć innych. Były bezdomne z kocim katarem i zarobaczone. Nie mogliśmy patrzeć na cierpienie tych kotków więc postanowiliśmy zaopiekować się nimi. Wszystkie zostały wyleczone i teraz mamy dużą gromadkę w domu, bo dołączyły do naszych pozostałych i łącznie mamy osiem wspaniałych kociaków. Lucuś z nich jest największym pieszczochem, który do nie dawna był pełnym życia zwariowanym kotkiem. Przez ostatnie dwa tygodnie zaczął źle się czuć stracił apetyt i chęć do zabaw. Pojechaliśmy do weterynarza dostał leki przeciwgorączkowe bo miał podwyższoną temperaturę. Po powrocie do domu stan kotka jeszcze bardziej się pogorszył. Zaczął się przewracać, nie mógł chodzić, dostał oczopląsu. Wróciliśmy do weterynarza, zrobiliśmy badania krwi. Wyniki były bardzo złe. Weterynarz postawił diagnozę że jest to FIP i zasugerował że raczej będzie trzeba kotka uśpić. Jednak my z tym nie mogliśmy się pogodzić.

Następnego dnia kotek lepiej się poczuł i pokazał chęć do walki o życie. Znaleźliśmy informacje że jest lek na tą chorobę, ale niestety leczenie jest długie i bardzo kosztowne. Ponieważ lek nie jest dostępny w Polsce, trzeba sprowadzać go zza granicy. Leczenie polega na podawaniu zastrzyków codziennie przez 84 dni i do tego wizyty kontrolne u weterynarza oraz leki na wątrobę. Nie stać nas na takie drogie leczenie, więc prosimy o pomoc.

Musimy ratować naszego kotka bo to członek naszej rodziny i chcemy walczyć o jego życie. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą drobną wpłatę która jest szansą na to, że nasz Lucuś wyzdrowieje.

Wyniki będziemy udostępniać systematycznie na zbiórce bo jesteśmy ciągle w trakcie robienia badań.