Ktoś nas oszukał

Drodzy Darczyńcy, 

Zmieniony tytuł zbiórki, ponieważ zmieniły się okoliczności i do całej opisanej poniżej historii, która nadal trwa, doszła sprawa jeszcze jedna, od której wyniku bardzo dużo zależy, chodzi o dalszą egzystencję, zdrowie, a może jeszcze więcej ….
Dużo pracuję, są efekty, ale problemy są szybsze.
Do osiągnięcia celu zbiórki długa droga, jednak dziś jest czas, że po raz kolejny prosimy o pilą pomoc finansową, każda złotówka jest niezbędna i za każdą dziękujemy. 

Dla tych z Państwa którzy po raz pierwszy czytają o Naszej sytuacji proszę o zapoznanie się z naszym pierwszym wpisem, którego treść nadal niestety jest aktualna: 

Pragnę w imieniu własnym i żony gorąco podziękować wszystkim za okazane serce i wsparcie. Każda złotówka jest na wagę złota a obecna nasza sytuacja nadal jest bardzo trudna, nie możemy się podnieść i pozbierać. Z zebranych do tej pory pieniędzy udało się w niewielkim stopniu i na moment zatrzymać kłopoty, ale wciąż bardzo pilnie potrzebujemy pomocy. Nie jesteśmy internetowi, nie mamy doświadczenia w tego typu zbiórkach i nie potrafimy tej zbiórki zareklamować. Nawet nie wiem, czy to co teraz piszę ktokolwiek i kiedykolwiek przeczyta, ale jeśli ktoś przeczyta … o ile będzie taka wola i możliwość to bardzo prosimy o wsparcie. Ta zbiórka jest dla Nas ostatnią iskrą nadziei  … 

Jest mi bardzo przykro i przepraszam, że proszę … Potrzebna jest pilna pomoc dlatego postanowiłem dodać do poniższej treści tę informację a przede wszystkim podziękowania za odruch serca, za reakcję na ból i tragedię obcych ludzi, o których być może kiedyś zapomnicie, a  którzy Was na zawsze zapamietają i nigdy nie zapomną otrzymanego id Was dobra.  Walka z czasem trwa …

Szczęść Boże 

Serdecznie witam wszystkich, którzy zaczęli czytać ten tekst prosząc, abyście Państwo doczytali do końca. Bardzo trudno jest opisać w kilku zdaniach tragedię, która trwa od wielu lat. Z góry dziękuję za poświęcony czas oraz uwagę.

Nie twierdzę, że moje nieszczęście jest
ważniejsze od nieszczęść innych ludzi i że to mnie  przede wszystkim trzeba
pomóc, ale stwierdziłem, że nie jestem w stanie już dłużej radzić sobie z
sytuacją w jakiej się znalazłem wraz z żoną. Tak po ludzku mam dość, płaczę już przez sen i od dawna nie przeżyłem spokojnego dnia. Miewałem różne myśli, ale mam nadzieję, że najlepszą z nich była ta, żeby dziś tu się
zarejestrować i poprosić o pomoc. Jesteśmy katolikami i ludźmi oddanymi Bogu i mimo bardzo
trudnej drogi, którą idziemy wierzymy, że wszystko jest po coś i chociaż wiele razy dziennie  wzdycham do  Boga o pomoc i ulgę w trudnościach, ta  ostateczna jeszcze nie nadeszła ... ale wiem, że to Bóg wybiera nam różne
drogi i choć ich nie pojmujemy, idąc z wiarą dojdziemy do celu i
osiągniemy zbawienie. 

Wiem, że wszystkie skarby i mądrości tego
świata należą do Jezusa i to On daje je ludziom by dobrze nimi zarządzali. Jedni mają
dużo, inni mało, niektórzy prawie nic. Ja nigdy nie miałem dużo, ale nawet jak
miałem mało to miałem otwarte serce na tych, którzy mieli mniej, Dziś ja
nie mam nic i piszę z nadzieją, że może wśród tych którzy to czytają, co mają dużo i mało
znajdą się dobrzy ludzie, którzy nawet symboliczną złotówkę przekażą Nam
w tym trudnym czasie. 

Dziś śmiało mogę napisać, że moja wiara to
wszystko co mam .... oprócz zobowiązań oczywiście. 

A może wszystko co
się do tej pory wydarzyło w moim życiu miało się wydarzyć, abym dotarł
do miejsca w którym jestem, napisał tutaj i może spotkał kogoś, kogo miałem
spotkać ... 

Po raz pierwszy i oby ostatni proszę
publicznie o pomoc, choć w ostatnim czasie prosiłem o nią osobiście inne znane mi
osoby. Prawie wszyscy się wymawiali i nie oceniam tego, Jest jeden dobry
człowiek, zrobił i robi dla nas dużo dobrego i tyle ile zdołał pomóc to pomógł i stwierdził, iż niestety
więcej pomóc nie jest w stanie co oczywiście jest zrozumiałe. Nie twierdzę, że
proszenie o pomoc to wstyd lub coś złego, życie różnie się układa, ale zawsze chciałem być w gronie tych, którzy niosą pomoc a nie o nią proszą...  

Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli chcesz skutecznie pomagać biednym - nie zostań jednym z nich. 

chyba
nie ma większej motywacji do chęci bycia bardzo bogatym jak ta, że
wtedy w pełni  można pomagać innym i mając pieniądze czynić dużo dobra ...

Paradoksalnie,
największym moim marzeniem jest pomaganie innym, tymczasem sam
potrzebuje pomocy ... Wierzę, że kiedyś będzie mi dane stanąć po drugiej stronie ....

Moja historia jest długa, smutna, niezwykła, ciekawa,
wstrząsająca i niewiarygodna, ale PRAWDZIWA.

To prawdziwa tragedia w
dziesięciu aktach, ostatnie pięć - prozą.

Od
13 lat jestem żonaty, nie mamy dzieci. Żona nie pracuje, choruje,
niedawno odebrałem Ją ze szpitala. Ja również mam problemy zdrowotne ale
bez problemu funkcjonuję i pracuję.

Od lat zajmuję się handlem, sprzedażą, to jedna z moich wielkich pasji. Bywały dobre czasy.

Lata temu zostałem oszukany na bardzo duże sumy pieniędzy, które do dziś spłacam. Zrobiono ze mnie słupa, wykorzystano moją naiwność i wiarę w człowieka. Miał być zysk a zostały zobowiązanie. Wykorzystano moją ufność i dobrą wiarę.

Później kolejna duża firma zniknęła z rynku gdzie straciłem  prawie wszystko - byłem jednym z wielu poszkodowanych. Zostało mi tylko potwierdzenie wpłaty. 

DODATKOWO
przeżyłem w ostatnim czasie kilka życiowych dramatów bardzo osobistych, oraz choroba żony.  Rezultat tego co się wydarzyło jest taki, że borykam się z ogromnymi długami a przez to, że przez pewien czas nie byłem w stanie pracować - sytuacja losowa - obecnie stoję nad przepaścią …

Zostaliśmy z żoną bez środków do życia ( w chwili gdy to piszę, mam około 50 zł w kieszeni )

Odkąd żona opuściła szpital nie wykupiłem wszystkich leków. Brakuje też na jedzenie ... 

Dwa dni temu uprosiłem znajomego o zapłatę rachunku za prąd.

Wszystkie inne rachunki mam niezapłacone od dłuższego czasu. 

Mam wypowiedzianą umowę najmu gdyż zadłużenie tylko za sam czynsz osiąga już blisko 20 tysięcy
złotych. Wypowiedzianą mam też umowę na auto, które lada chwila stracę nie mając na wpłaty, a wtedy będę bez auta i z ratami do spłaty.

Wszystko co miałem a nawet galanterię zostawiłem w lombardach. W jednym z lombardów mam kosztowne produkty,
ale nie mogę ich ani wykupić  ani ostatnio zapłacić odsetek i jest
zagrożenie, że je utracę - wszystko także udokumentowane.

Potrzebujemy każdej finansowej, natychmiastowej pomocy o którą bardzo proszę w imieniu własnym oraz żony. 

Jeśli przeczyta to ktoś o dobrym sercu i o większych możliwościach
finansowych i mógłby wesprzeć Nas większą sumą niż tylko symboliczna - możliwy
jest zwrot tych pieniędzy jak tylko stanę na nogi, a tak się stanie gdy
odzyskam grunt pod nogami, ponieważ mam dobre perspektywy na przyszłość, zamówienia w trakcie realizacji, bardzo dużo chęci do pracy,   jednak żeby nadeszła
przyszłość, musimy  przeżyć teraźniejszość, a ona jest smutna i
bezwzględna.
Trwa sezon urlopowy co dodatkowo utrudnia mi działania zarobkowe, jednak przede wszystkim chciałbym odzyskać płynność finansową, popłacić zaległości, zabezpieczyć żonę w leki, terapię po szpitalu i uniknąć utraty dachu nad głową. 

Z góry serdecznie dziękujemy za jakiekolwiek wsparcie.

Dla
wszystkich którzy tę wiadomość przeczytają, bez względu na to czy przekażą symboliczną pomoc czy też nie, życzymy dobrego zdrowia, wszelkiej pomyślności i Bożego Błogosławieństwa. Szczęść Boże.

Małżeństwo