Cześć,
Nazywam się Aleksandra, mam 24 lata i jestem studentką. Z przyczyn intymności tej zbiórki, nie chciałabym podawać nazwiska publicznie, jednak jeśli dla kogoś wyda się ono ważne, zapraszam do kontaktu. Potwierdzam tym samym, iż jestem prawdziwą osobą, a problem, niestety, jest całkowicie realny. Z góry dziękuję za każdą złotówkę, bo to właśnie chociaż ona, pozwoli mi w końcu odetchnąć i pożegnać się z chorobą. W skrócie opowiem co się stało i jaką drogę przeszłam, aby w końcu otrzymać diagnozę, a samo to trwało 5 lat. Mam nadzieję, że wpłynę także na świadomość kobiet i jeśli są takie, które borykają się z tym problemem, przejdą drogę od zachorowania do diagnozy w czasie o wiele krótszym.
Od niecałych 6 lat jestem w stałym związku, za to od 5 lat nie mogę współżyć...
Każde próby zbliżenia, dotyk, prozaiczne czynności związane z higieną intymną powodują u mnie ból. To on, odbiera radość, pewność siebie i po części zabiera mi kobiecość. Z początku, myślałam że to tylko stan zapalny a ginekolodzy z którymi się konsultowałam, tylko to potwierdzali. Przeszłam przez wielu lekarzy, niektórzy leczyli mnie długo (u dwóch z nich leczyłam się rok i kolejno półtorej), u innych byłam na jednej, dwóch lub trzech wizytach. Leczenie zawsze odbywało się tylko lekami, głównie na stany zapalne spowodowane bakteriami lub grzybami, ale także zdarzały się leki hormonalne i sterydowe, które zostawiły swoje piętno w moim organizmie. Przeszłam również kosztowne badania na różne choroby układu moczowo-płciowego, wszelakie posiewy, badania usg, badania palpacyjne - przy których ciągle czułam ból. Po każdej wizycie, a potem już także przed, czułam się beznadziejnie, łzy lały się strumieniami a mój nastrój nie pozwalał na normalne funkcjonowanie. Wielu lekarzy lekceważyło mój problem, od jednego nawet usłyszałam, że jestem sama sobie winna, że pewnie nie dbam o higienę, wkładam różne rzeczy do pochwy (!), nie stosuję leków, albo po prostu mam coś z głową. Czas przelatywał mi przez palce, chodziłam od ginekologa do ginekologa, ale nic nie zapowiadało rozwiązania problemu, a przecież minęło już tak dużo czasu! Zdecydowałam się także na wizytę u seksuologa, który leczył mnie lekami antydepresyjnymi, niestety nawet one nie przyniosły ulgi. Po około dwóch latach od zachorowania, znalazłam artykuł opisujący chorobę jaką jest wulwodynia, pomyślałam że to jest dokładnie to co przydarzyło się mi, jednak żaden z lekarzy nawet o niej nie słyszał. W końcu trafiłam na nią, panią ginekolog, która wskazała mi drogę. Skierowała mnie do ośrodka, który jest oddalony o 600 km od mojej miejscowości. Kiedy udało mi się pojechać na wizytę i w końcu, po tylu latach, zostałam zdiagnozowana, poczułam niesamowitą ulgę. To nie ze mną było coś nie tak, nie z moją głową, winą jest choroba, która w wielkim skrócie, związana jest patologicznym skurczem mięśni dna miednicy, które to wywierają nacisk na nerwy, a one przez swą nadwrażliwość, sprawiają ból przy najmniejszym ucisku. ! Dla niektórych może wyda się to niewiele, jednak dla mnie to był, w końcu, jakiś krok na przód, ponieważ przez ten czas, miałam wrażenie, że wręcz się cofam. Przed sobą, przed partnerem, przed światem. Diagnoza dała mi nadzieję na wyzdrowienie, na życie bez bólu, na szczęście i na zrealizowanie mojego największego celu, czyli bycia mamą. Niestety, diagnoza to nie wszystko, ale to od niej zaczyna się leczenie, które ze względu na małą "popularność" choroby, jest dość kosztowne.
Starałam się w tych słowach, ująć większość aspektów mojego problemu, jednak w tak krótkim tekście nie jest to do końca możliwe. Chciałam także podkreślić wielką rolę mojego partnera, podziękować że jest w tym ze mną, nie poddał się i wspiera mnie całym sercem, bez niego myślę że dawno już bym się poddała...
Jestem ogromnie wdzięczna za każdą przekazaną mi kwotę, za każdą złotówkę odpłacę się uśmiechem i przekazaniem dobra w inną stronę. Dziękuję również tym, którzy tak jak ja, nie posiadają wielu pieniędzy, ale będą wspierać mnie myślami i życzyć mi dobrze, to również jest swoisty rodzaj pomocy!
Jeszcze raz, ogromnie dziękuję!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!