Ratowanie słuchu chorego Leonka

Jestem Leon, chociaż mama mówi do mnie Króliczku, Robaczku, tata Leonciusiu, a babcia, że jestem "już duży chłop". Mam zaledwie 5 miesięcy, to bardzo mało, a już dużo złego mnie spotkało. Urodziłem się z zespołem Downa, czyli Trisomią 21, co oznacza, że w każdej komórce mojego małego ciałka posiadam dodatkowy chromosom. Sprawia on, że cały mój organizm źle funkcjonuje, kiepsko jem mleczko, trawię, przyswajam wartości odżywcze, oddycham, a nawet nie mogę dobrze spać. Będę też krócej żył, a moje życie będzie trudniejsze. Wielu rzeczy się nie nauczę, bo będę też upośledzony umysłowo. Od początku muszę być pod stałą opieką neurologa, kardiologa, endokrynologa, laryngologa, nefrologa i wielu innych specjalistów. Zespół Downa sprawia też, że moje mięśnie są bardzo wiotkie, nie są jak mocne sprężynki, ale jak słabe gumeczki, więc wymagam intensywnej, codziennej rehabilitacji.  Jednak najgorsze jest to, że nie słyszę. Nie słyszę jak mama mówi, że kocha mnie najbardziej na świecie, jak moja siostra śpiewa, albo jak szczeka mój piesek. Ponieważ nie słyszę ludzkiej mowy, to nigdy nie nauczę się mówić. Nigdy nie powiem do moich rodziców "mamo" i "tato" . Dlatego bardzo proszę o pomoc! Potrzebuję wielu konsultacji, drogich badań, wyjazdów do Rzeszowa i Kajetan, aparatów słuchowych, rehabilitacji słuchu i w końcu wszczepienia implantów. To są ogromne koszty, każda wizyta u specjalisty to kilkaset złotych, każde nocne badanie ABR (podczas którego śpię, aby się nie ruszać) to koszt 500zł, aparat do jednego uszka to 5000zł, do tego intensywna rehabilitacja słuchu po założeniu aparatów i kontrole w szpitalach i u specjalistów. Ale jestem na to wszystko gotów, zrobię wszystko, żeby powiedzieć mojej mamie i tacie, że też ich kocham najbardziej na świecie.  Tylko potrzebuję Waszej pomocy. Każda złotówka, każde 10 złotych przybliża mnie do słyszenia i mówienia. Bardzo dziękuję, że przeczytaliście moją historię i będę bardzo wdzięczny jeśli wesprzecie mnie swoimi pieniążkami!